sekiz

99 9 4
                                    

- Deniz Kaya... - kiwnął głową. - Nic się nie zmieniłaś... Te same piękne oczy. Nie mógłbym ich zapomnieć... Co ty tu robisz?

- Opiekuję się córką pana Yanana. - powiedziałam.

- Pana? - zdziwił się. - Przecież... - odchrząknął. - Nieważne, nieważne. Przejdę do rzeczy. Nie ukarzę Zeynep. Wierzę jej. Tamta dziewczynka już od samego początku jest problemowa. Raczej nie będzie już dokuczała Zeynep. Możesz to przekazać panu... Um, panu Aliemu. - wyjaśnił.

No tak, pan Bülent znacznie różnił się od swojej żony. Tak samo, jak on miłował wszystkich ludzi, tak ona ich nienawidziła. Jednak nie to doprowadziło do ich rozwodu. Pan Bülent miał romans, a pani Ayşe go nakryła i to cała historia.

Na szczęście Zeynep nie miała już żadnych zajęć, więc mogłyśmy wrócić do domu. Cicho liczyłam na to, że nie zastaniemy tam jej ojca.

No i ku mojej uciesze, nie było go. Zostawił krótką notkę w kuchni, że znów miał "pilne" wezwanie... 

Podczas gotowania obiadu dla Zeynep, dziewczynka poprosiła mnie, żebym nie wspominała Aliemu o tym małym szkolnym incydencie. I szczerze, byłam rozdarta. Z jednej strony, wiedziałam, że Ali wkurzy się i zrobi kazanie Zeynep, nawet jeśli ona nic nie zrobiła, dlatego nie chciałam mu o tym powiedzieć. Z drugiej, rzuciłabym temu kretynowi kolejny przykład na to, jak bardzo jego córka go potrzebuje...

Od mojego dumania oderwała mnie Ceyda, która właśnie raczyła się zjawić. Zmierzyła mnie od góry do dołu i rzuciła pokpiwające spojrzenie.

- Idź do swojego pokoju, Zeynep. - rozkazała jej. - Muszę sobie coś wyjaśnić z naszą kochaniutką Deniz. - spojrzała na mnie.

- Zeynep nie jest zabawką, którą możesz przestawiać, Ceyda. - warknęłam.

- Ja się dziwię, że Ali trzyma cię jeszcze w tym domu. - skrzyżowała ręce na piersiach. - Jesteś bezczelna i zachowujesz się jak wieśniaczka. Jakim Ali Murat musi być głupcem... Ale to się niedługo skończy. Kiedy ja założę pierścionek zaręczynowy na swój palec, ty wylecisz na zbity pysk. - pchnęła mnie, a ja chwyciłam ją za rękę i jej ją wykręciłam.

- Naprawdę chcesz mówić o swoich nierealnych marzeniach w ten sposób przy Zeynep? - zacisnęłam szczękę i puściłam jej dłoń. - Dziwne, że nie było cię przy tym jak pan Ali Murat mnie zatrudniał. Skoro jestem taką pomyłką, czemu mu tego nie odradziłaś? Bałaś się? Albo pomyślałaś, że nie będę stanowiła aż tak wielkiego zagrożenia?

- Robaczku, jeśli bym chciała, już dawno temu bym cię zgniotła. - uśmiechnęła się cwanie. - Jeśli myślisz, że to już piekło, to ja ci mówię, że piekło w porównaniu z tym co zamierzam z tobą zrobić jest niczym. - szepnęła mi na ucho. - Smacznego, Zeyno! - pomachała jej dłonią i zniknęła zapewne w gabinecie Aliego.

- Nie lubię jej... -fuknęła Zeynep.

- Nikt jej nie lubi, dlatego cały świat ją tak bardzo wkurza, Zeyno. Takim ludziom należy tylko współczuć... - wywróciłam oczami.

Po posiłku, Zeynep poszła się pobawić w swoim pokoju. Tymczasem Ceyda zeszła na dół, do kuchni w której sprzątała, żeby mi "potowarzyszyć". Rzuciła mi stosem kartek na blat.

- Jakie to przykre, że jesteś tylko nic nie wartą sierotą... - zaczęła, a ja już wiedziałam, że to się źle skończy.

Uderzyła w mój czuły punkt...

tak, powiem tylko tyle, że to będzie bolesne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

tak, powiem tylko tyle, że to będzie bolesne... a co, gdzie i dla kogo, to się okaże już w następnym rozdziale xd i nie, ceyda nie oberwie jako jedyna xd

 a co, gdzie i dla kogo, to się okaże już w następnym rozdziale xd i nie, ceyda nie oberwie jako jedyna xd

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
when the rain begins to fallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz