- Chciałem się upewnić czy wszystko w porządku u ciebie, zanim pójdę do pracy i tam będę się o ciebie martwił... - podrapałem się w tył głowy, odpowiadając na pytanie Deniz, która zdziwiła się moją obecnością.
Haziran zrobiła taką dziwną minę, jakby się wzruszyła moimi słowami.
- U mnie wszystko dobrze. Haziran jak zwykle przesadza. - uśmiechnęła się.
- Oh, ale jakby się coś stało, byś mi powiedziała, prawda? - spytałem.
- Oczywiście. - przytaknęła. - Lepiej idź już do szpitala, za chwilę tam wpadnę. Obiecuję, ale teraz już proszę idź, kobiece sprawy. - popchnęła mnie w kierunku wyjścia.
- Przypominam ci, że jestem lekarzem. - powiedziałem.
- A jakie to ma znaczenie, Ali? - fuknęła. - Inne kobiece sprawy. Idź już, no! - jęknęła.
- No dobra! Idę! Tylko przyjdź do tego szpitala. Nie waż się tego zlekceważyć, proszę cię jedynie o to. - dotknąłem jej policzka.
- Jasne, kochany. Nie zlekceważę. - uśmiechnęła się i zatrzasnęła za mną drzwi.
Jej zachowanie było co najmniej dziwne, ale jak zwykle odpuściłem i poszedłem do pracy. A w szpitalu, jak to zwykle, pełno roboty. Moi asystenci, od razu jak mnie zobaczyli, zaczęli zasypywać mnie kolejnymi przypadkami.
- Zajmę się wszystkimi. - powiedziałem w końcu. - Ale zamilknijcie, choć na chwilę. Dajcie się człowiekowi rozkręcić.
Zacząłem przyjmować pacjentów, ale pierwszy raz nie mogłem skupić się na swoich obowiązkach. Wciąż myślałem o dziwnym zachowaniu Deniz. Coraz bardziej byłem przekonany, że ten nagły pomysł o ślubie ją przytłacza. Za bardzo chyba na nią naciskam.
Godziny mijały, za to pacjentów nie ubywało.
- Pomocy! Ratunku! - na ostry dyżur wpadła Haziran. - Ali Murat! - pisnęła widząc mnie. - Deniz! Ona, ona jest w złym stanie! Proszę pomóż jej!
- Gdzie ona jest? - spytałem.
- W-w mojej kawiarni, nie było nikogo, żeby ktoś pomógł mi ją tu przynieść, a nie miałam jak zadzwonić o pomoc, więc przybiegłam. - płakała.
- Już, spokojnie. - powiedziałem. - Chodźmy do niej, dobrze?
Zabrałem swoich dwóch asystentów, Samo i Alpa, wraz z najpotrzebniejszymi rzeczami, jakie mogłyby się nam przydać. Haziran nie była w stanie powiedzieć nam za wiele. Powiedziała jedynie, że Deniz mówiła coś i pewnym momencie upadła, jakby ktoś odłączył ją od zasilania. W mojej głowie zaczęły pojawiać się mroczne myśli, co do jej stanu.
Kiedy zobaczyłem ją, leżącą na podłodze, moje serce zaczęło bić niewiarygodnie szybko, jakby za chwilę miałoby wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. Wziąłem głęboki wdech i od razu przystąpiłem do ratowania swojej ukochanej.
- Puls z każdą chwilą słabnie, profesorze. - poinformował mnie Alp.
- Masaż serca? - zaproponował Samo.
- Podajcie jej atropinę, jeśli to nie pomoże, dajcie też dopaminę. - otrząsnąłem się. - Haziran, czy wiadomo ci o jakichś chorobach Deniz? Jakieś stresujące czynniki?
- Dowiedziała się, że jej rodzice przyjeżdżają do Stambułu. - powiedziała Haziran. - O chorobach nic nie wiem. Zawsze twierdziła, że wszystko z nią w porządku...
- Chłopcy, zabieramy ją do szpitala. Od razu zadzwońcie do Selima i niech ją wezmą na oddział kardiologiczny. Podejrzewam, że wiem co jej dolega i wcale to nie jest tylko stres.
hah wciąż tej deniz coś dolega xd co z nią nie tak xd
CZYTASZ
when the rain begins to fall
Romansa× where our eyes are never closing hearts are never broken and time's forever frozen still × kiedy zatrudniona jako ou pair dziewczyna okazuje się być przyjaciółką z dzieciństwa swojego rygorystycznego szefa... * okładkę wykonałam samodzielnie.