- Nie podoba mi się twoje zachowanie w stosunku do Ceydy. - powiedział Ali Murat.
- Wie pan, że mam imię, no nie? - zmarszczyłam brwi.
- Wiem. - skinął głową. - Ale wolę nie...
- Stanie się coś panu, jeśli wypowie pan moje imię? Nie nie mówię do pana bezimiennie, nie nazywam facetem, kolesiem, nie mówię też po imieniu, więc proszę mnie nie traktować jak śmiecia. - zdenerwowałam się. - Z resztą, nieważne, mam to w nosie. Po co cały ten teatrzyk, co? Pańska córka, pana potrzebuje. Tym czasem ja odnoszę wrażenie, że jej pan unika. To niewłaściwe. Co noc miewa koszmary, wiedział pan o tym? Albo o tym, że wciąż miewa sprzeczki z pańską asystentką? Albo, że inne dzieci w szkole wciąż jej dokuczają, że nie ma rodziców?! Kazał mi pan zająć się Zeynep, w porządku, ale to już jest przesada!
- Nie mów mi jak mam wychowywać swoją córkę, Deniz! - wrzasnął. - O niczym nie wiesz! Wiem o jej koszmarach! Nic na to nie poradzę! To twoje zadanie!
- Ona nie potrzebuje armii opiekunek. Ona potrzebuje rodzica, ojca. Doskonale pan to wie. - powiedziałam. - Niech się pan nie zdziwi, jeśli któregoś dnia Zeynep powie, że była niekochana przez własnego ojca i czuła się porzucona. Bo na chwilę obecną, tak to właśnie wygląda. Wiem coś o tym, bo sama byłam porzucona. Nie wie pan, jak to jest. - dokończyłam i wyszłam z sali.
Cóż, sam Ali Murat chyba nie wie na kogo trafił. On może i jest moim szefem, ale to go nie usprawiedliwia, żeby tak się zachowywał. Będę broniła i chroniła Zeynep. Ta mała zasługuje na wszystko co najlepsze.
No i zadzwonił mój telefon. Przeczuwałam, że to coś złego, więc od razu odebrałam. Dzwonili ze szkoły Zeynep.
- Bójka? Zeynep się biła? - zdziwiłam się wychodząc z domu. - W porządku, już jadę... - mruknęłam i wsiadłam do swojego samochodu.
Cóż, nie do końca mojego. Mój pracodawca zaznaczał, że muszę posiadać prawo jazdy, nie własny samochód, więc można powiedzieć, że dostałam "firmowego" jeepa. Nieważne...
Wparowałam do szkoły jak poparzona. Znalazłam Zeynep przy gabinecie dyrektora. Siedziała ze spuszczoną głową. Podeszłam do niej i cierpliwie poczekałam, aż zacznie mówić.
- Jedna dziewczyna powiedziała, że jestem sierotą i że rodzice mnie nie chcą, dlatego wynajmują dla mnie opiekunkę. - przyznała. - Więc ją uderzyłam...
- Zeynep... Nie możesz bić każdego, kto cię obrazi... - przykucnęłam przy niej.
- Ale ty wtedy pobiłaś tamtego pana! - fuknęła.
- Ale to było w obronie kobiety, która sama by się nie obroniła, Zeyno. Patrz, świat jest pełen takich osób jak ta dziewczyna. Będą ci mówić, że do niczego się nie nadajesz, będą ci wmawiać różne rzeczy, żeby cię zdołować i utrudniać ci życie, a przemoc nie jest dobrym wyjściem. Pomówię z dyrektorem i rodzicami tej dziewczyny, a ty tu grzecznie siedź i na mnie poczekaj, dobrze? - wyjaśniłam.
Skinęła głową, a ja weszłam do gabinetu dyrektora. I byłam w szoku.
- Pan Bülent? - wytrzeszczyłam oczy.
Przecież to były mąż pani Ayşe!
o rety, jaki ten świat mały 🙊
już niedługo wróci nasza najukochańsza wiedźma Ceyda 😂💕🥊
CZYTASZ
when the rain begins to fall
Romance× where our eyes are never closing hearts are never broken and time's forever frozen still × kiedy zatrudniona jako ou pair dziewczyna okazuje się być przyjaciółką z dzieciństwa swojego rygorystycznego szefa... * okładkę wykonałam samodzielnie.