16

297 7 1
                                    

Jumin udał się do Seulu własnym samolotem i nie widziałam go kilka dni, chociaż dzwoni każdego wieczoru by upewnić się, czy jestem bezpieczna z moimi ochroniarzami. Pheobe Moore, typowa czarnoskóra amerykanka z charakterem. Powiesz jej nie, a ona już zaczyna uzasadniać. Garett Moon, wysoki, przystojny, wyglądający jak facet z reklamy bielizny Calvina Kleina. Nie dawali mi chwili spokoju. Przyjeżdżali po mnie do pracy, miałam zakaz używania własnego samochodu. Nigdzie nie mogłam wyjść, a chciałam spotkać się z Katie, ponieważ zbliżał się jej termin porodu. Byłam pilnowana jak mała dziewczynka, która ma robić jak jej zagrają. Patrząc całościowo, atmosfera jest tak napięta, że wystarczy jeden wyczyn kogokolwiek i bomba gotowa by eksplodować.

Przekroczyłam próg domu czując ogromną ulgę.
- Wszystko w porządku, panno Smith? - i sobie odpoczęłam...
Odwróciłam się ze sztucznym uśmiechem ku Pheobe.
- Tak, możecie skończyć warte na dziś. - kiwnęli głowami, po czym weszli do windy. Tak czy siak, będą siedzieć gdzieś w biurze w razie „niebezpieczeństwa". Rzuciłam płaszcz, torebkę na białą kanapę jak i potem samą siebie. Miękki materiał sprawił, że nie chciało mi się wstawać, ale robota przecież czekała. Dobrze, że zjadłam cokolwiek w biurze, więc nie byłam na tyle głodna by coś sobie przyrządzać. Usiadłam przy blacie kuchennym, który nazywam wyspą. Odpaliłam laptopa, wyjęłam potrzebne dokumenty i zaczęłam liczyć jak to co kwartał, średnie i sumy z danych dziedzin, jak ilość wydanych egzemplarzy, lub ilość godzin pracowników. Zajmuje to bardzo dużo czasu, ale co poradzić. Przynajmniej mogłam zrobić to na spokojnie, bez Jumin'a. Ale zapewne też by był zajęty swoją robotą.

Na myśl słowa, zajęty, ugryzłam się w wargę, po czym zdjęłam okulary w czarnej oprawce. Sięgnęłam po kopie, które sobie zrobiłam na temat hackera i wszelkich rzeczy powiązanych z nim. Nosiłam to w osobnej teczce, by nigdzie mi nie plątało się. Według opisu, prawdopodobnie ma tatuaż na prawym ramieniu i białe włosy. Niewiele można po tym wnioskować, ale zawsze coś.

Jestem "sama". Jak do tej pory nie było oznak jego działań. Czyli faktycznie atakuje gdy nie ma nikogo. Pytanie, dlaczego? Chyba najłatwiej. Ciężko mi było teraz o tym myśleć. Schowałam to, wróciłam do ekranu i programu Excela. Po paru godzinach, wysłałam szefowej ostateczne wyniki. Nie zorientowałam się kiedy zrobiło się ciemno za oknem. Ułożyłam sobie jedynie papiery. Postanowiłam, że jutro zajmę się tym by to schować. Jumin urządził mi tak pokój, że miałam tam również i biuro, ale jak widać, nie korzystałam z niego. Wolałam kuchnie. Może dlatego, że przyzwyczaiłam się gdy mieszkałam jeszcze z Katie. Muszę do niej zadzwonić. Zbyt długo to odkładam. Nie mam sił by zrobić sobie herbaty. Pójdę umyć się i kładę się spać. Wzięłam jeszcze telefon i zadzwoniłam do Garett'a.

- Tak panno Smith? - odezwał się głos w słuchawce.
- Tradycyjnie posprawdzaj czy wszystko jest zamknięte, ja kładę się i jutro proszę o jedenastej po mnie być.
- Wszelkiego rodzaju zabezpieczenia już zostały uaktywnione, ale proszę się nie martwić. Nie jest Pani sama. Oczywiście, jutro będziemy zgodnie z prośbą.
- Dziękuje, dobrej nocy. - odpowiedziałam.
- Również.
Nie jestem sama? No, nie jestem. Oni są, przecież. Tak? To miał na myśli? Nie wiem. Wzruszyłam ramionami. Zgasiłam światła na dole i udałam się na górę krętymi schodami. Lampki w podłodze z miękką wykładziną, zapalały się automatycznie po zmroku podświetlając ściany pomiędzy drzwiami, które prowadziły do różnych pokoi. Na końcu był mój. W chwili gdy chciałam sięgnąć do klamki, zamarłam. Drzwi były już otwarte. Ktoś jest w środku? Czy to miał na myśli? Ale przecież nie pozwoliliby mi coś stało się, prawda? Mam dzwonić do nich? Do Jumin'a? Nie. Jemu tylko przeszkodzę. A może za bardzo bujam w obłokach? Popchnęłam lekko drzwi, a moim oczom ukazała się postać mężczyzny. Siedział na moim dużym fotelu, wygodnie rozłożony ze szklanką czerwonego wina w dłoni. Kto pije tak wino? Ciemność rozpraszała tylko lampka na nocnej szafce przy łóżku. Minęła dość długa chwila, nim zorientowałam się kto to był.

Mystic Milioner || •Mystic Messenger•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz