Nie przypuszczałam, że dni będą dla mnie przekleństwem. Ciągnęły się one w nieskończoność licząc na to, iż w którymś momencie, czar zły pryśnie. Jednak bardzo się myliłam. Praca szła mi beznadziejnie. Robiłam drobne błędy, które później mnie kosztowały, ponieważ czas danego artykułu, dłużył się. Szefowa się dziwiła, co jest ze mną nie tak, ale nie drążyła tematu że względu na to, że widziała, iż to nie jej sprawa. Nie chciała mi dać nawet urlopu...
Tak czy siak, zamieszkałam na jakiś czas z Katie i jej rodziną. Do czasu jak znajdę sobie coś nowego. Pośpieszyłam się z oddaniem tamtej kawalerki, którą dzieliłam z nią. Uznałam, że skoro zamieszkam z Jumin'em to nie będzie mi ono potrzebne. Głupia byłam. Bardzo głupia.
Kobieta widząc mnie tamtego dnia w progu jej drzwi, nie pytała mnie o nic. Od razu się domyśliła co się stało i o co poszło. Pozwoliła mi utonąć w lekkim stanie depresyjnym. Nie płakałam o dziwo, ale było mi bardzo, ale to bardzo smutno. Nie sądziłam, iż dam się wykorzystać takiemu facetowi i to w najgorszy sposób. Nie będę ukrywać. Zrobił mi nadzieję, a ja jako kobieta, uwierzyłam w nią. Tak samo jak te wszystkie bohaterki książek, które czytałam aby następnie napisać recenzję. Teraz zrozumiałam, co miały na myśli mówiąc, że jesteśmy tylko ludźmi. Jesteśmy istotami o ogromnych słabościach, a tylko udajemy twardych. Udajemy, że poradzimy sobie sami ze wszystkim. Nie prawda. Każdy z nas potrzebuje drugiego człowieka, a on potrzebował tylko do zabawy. Zastanawiałam sie, dlaczego mnie wciągnął jeszcze tylko w grę polityczną? Uznali mnie za przynętę, która będzie dobra dla hackera. Nie dość, że byłam jego sex zabawką, to jeszcze jego praca była dla mnie zobowiązaniem.
- Li? Wszystko okay? - zapytała moja koleżanka za drzwi.
- Tak, już wychodzę. - odpowiedziałam. Słyszałam jak odchodzi. Wstałam z wanny i sięgnęłam po ręcznik, którym owinęłam się wokół ciała. Patrzyłam na siebie w lustro, które wisiało nad umywalką. Wyglądałam gorzej niż córka rodziny Adamsów.
- Boże, zlituj się.
Wysuszyłam włosy, ubrałam się w dresy i dużą bluzę koloru niebieskiego. Gdy wyszłam z łazienki zauważyłam w oddali ogromny bukiet białych róż.
- Poczta. - rzekła kobieta ze sztucznym uśmiechem trzymając bukiet w dłoniach. Wzięłam go od niej, chwilę pomyślałam co z nim zrobić. Otworzyłam drugą ręką drzwiczki do szafki pod zlewem. Chciałam je wyrzucić, ale potem tak zatrzymałam się. Nie są niczemu winne. Odwróciłam się do Katie i powiedziałam by wstawiła je do wazonu. Usiadłam na kanapie przed telewizorem z myślą czy dobrze robię. Z jednej strony tęsknię za nim, za Jeahee i jej mądrością, za rudzielcem w okularach.Naciskałam guzik na pilocie zmieniając kanał na inny.
- Pojedziemy po zakupy. Dobrze? - zapytała przyjaciółka. Wstałam z miękkich poduszek, po czym podeszłam do kołyski gdzie spał ich cud narodzin.
- Tak, jasne.
Kobieta machnęła ręką na pożegnanie, a za nią poszedł jej narzeczony. Tak, właśnie tak. Niedługo szykował się nam piękny ślub. Zajmowałam się ich małą córeczką gdy potrzebowali pobyć sami lub w środku nocy kiedy płakała na całe gardło. Tym razem spała jak zabita. Chciałam napić się soku, ale mój telefon odwrócił moją myśl od tego czynu. Na ekranie pojawiła się nazwa 707. Byłam zaskoczona. Z resztą, zapomniałam oddać mu ten telefon, a sobie załatwić nowy. Zapewne ma nawigację i wie gdzie jestem.
- Halo? - zapytałam niepewnie. Po kilku sekundach ciszy głos odezwał się.
- Livia? Livia!
- Tak to ja, Seven. - odpowiedziałam z pokorą.
- Słuchaj mam pewien plan! - Seven wręcz krzyczał mi w słuchawkę. - Wiem jak złapać hackera, ale potrzebuje twojej pomocy!
- Eh, Seven. Przykro mi, ale skończyłam z tym wszystkim. Ja i...
- Wiem kochana, wiem. Zabronił nam nawet próbować kontaktować się z tobą, ale ja robię swoje, lol. Proszę, pomóż.Zastanowiłam się chwilę patrząc na kołyskę. Miałam znów wrócić do tego całego bagna? Narażać życie aby dopaść jakiegoś typa? Aż poczułam ucisk w gardle.
- Okay, ale pod warunkiem, że nie spotkam Jumina. - postawiłam twardo.
- Absolutnie! Mam plan, ale bez niego. Nawet by się nie zgodził na to. Wszystko opisze ci w SMSie. Liczę na ciebie! - rozłączył się. Nie zdążyłam się nawet pożegnać albo o coś zapytać. Aczkolwiek, ufałam mu. Seven jak do tej pory mnie nie zawiódł, czuwał nad moim bezpieczeństwem. Do chwili obecnej nic takiego się nie stało poważnego aby uznać, że hacker zauważył mnie i moje podejście. Serce zabiło nieco mocniej na myśl tego co miało nastąpić. W łóżeczku zauważyłam rączki unoszące się do nieba.
CZYTASZ
Mystic Milioner || •Mystic Messenger•
Hayran Kurgu"Dlaczego ja po prostu nie zniszczę tego telefonu lub go nie wyrzucę? Odpowiedź jest zbyt prosta. Jestem na tyle głupia i na tyle ciekawa by czekać minuty, godziny, a nawet dni byle by przeczytać od niego wiadomość jaką mi wyśle. " Livia Smith w koń...