14

358 12 0
                                    

Patrzył na mnie jak poparzony. Jakbym powiedziała największe świństwo na świecie i nie mogła mieć z tego rozgrzeszenia. Zamyślił się na chwilę, popijając wino.
- Wiem, że jestem zielona w tych sprawach, ale chcę byś mnie uczył. Tego wszystkiego. - ostatnie słowa ledwo co, przeszły przez moje gardło. Wstał z wysokiego krzesła, chwycił moje uda i przekręcił mnie ku sobie. Jego woń perfum otoczyła moje płuca jak i zmysły. W ten sposób poczułam się bezpieczna, ale zniknęło to po sekundzie. Wystarczyło mu spojrzeć w oczy. Na moich policzkach pojawił się rumieniec.
- Pokaże ci co to znaczy, uprawiać miłość. A po twojej szmince, nie pozostanie nawet śladu. - powiedział cichym tonem. W gardle stanęła mi gula, która była ciężko do przełknięcia. - Za dwie minuty w mojej sypialni.
Zostawił mnie i udał się na górę. Siedziałam tak patrząc w podłogę, a jedynie co słyszałam to, jak kostki od jego butów stukają w błyszczące kwadraty.

Pośpieszyłam się. Nie dam rady. To za szybko, ale kobieto! Masz zaraz trzydziestkę na karku, a ty nigdy nie byłaś z facetem w łóżku! Jestem beznadziejna. Wzięłam głęboki wdech. Sama przecież tego chciałam, zmienił po części regulamin dla mnie, bym mogła skorzystać z tego. To zmiana jak i szansa. Teraz mieszkam w pałacu, moja przyjaciółka ma nowe życie. Pora i ty byś ogarnęła się. Pójdziesz tam, pocałujesz mężczyznę o imieniu Jumin Han, ale pamiętaj. To tylko dla ludzkiej przyjemności, obowiązują was zasady.

Zastałam lekko uchylone drzwi, białe niczym śnieg. Ciemnowłosy siedział na łóżku trzymając kieliszek wina, pozbawiony kilku elementów garderoby. Serce omal nie wyskoczyło mi z piersi na myśl co zaraz będzie. Muszę się skupić. Robiąc pierwszy krok, zostawiłam obcas, robiąc drugi, upuściłam następny but. Miękki dywan był chwilowym ukojeniem dla moich stóp. Odstawił szkło na pobliską komodę. Miał rozpięty rozporek jak i koszulę, w jednej dłoni trzymał pasek. Przez moment zaczęłam się zastanawiać, jak to było w książkach, które przeczytałam. Te wszystkie romanse, tych dziecinnych bohaterek. Teraz moja kolej. Chciałam zawisnąć na jego szyi i złożyć mu pocałunek, ale był szybszy.
- Nie, moja droga. Dziś ja dowodzę. - mówił tak cicho, jakby bał się, że ktoś nas usłyszy, a jego oddech na mojej skórze przyprawiał mnie o dreszcze. - Najpierw trzeba naprawić to, co było kiedyś błędem.

Pozbawił mnie wszystkiego co miałam na sobie z wierzchu, a ja mogłam patrzeć na jego okazałą klatkę piersiową. Najpierw całował mnie długo i delikatnie, a raz nieco mocniej. Przeszedł na szyję sprawiając, że wygięłam się w łuk. Wykorzystał to, rozpinając mi stanik. Rzucił go gdzieś na podłogę, a jemu ukazały się całkiem duże piersi. Wziął za klamerkę od paska. Robił kółka wokół moich sutków, sprawiając, że stanęły one jeszcze bardziej. Łapałam powietrze jak tylko mogłam by zaraz nie zemdleć. Tak mi się przynajmniej wydawało. Metal był bardzo zimny, a moje ciało było rozpalone do czerwoności. Takie połączenie było niczym bomba. Najwidoczniej miał dość tej zabawy i wziął się za nie sam. Jego język toczył kręgi, a potem na szczycie robił tak gwałtowne ruchy, że byłam pewna iż zaraz dojdę. Zjechał pomiędzy nimi, do pępka i majtek w koronkę. Jego opuszki palców narysowały moją talię, po czym dołączyły to jego ust. Złapał zębami jak i dłońmi za materiał powoli mi go ściągając. Klęczał, gdy w chwili zasłoniłam dół udami.
- Nie. - szepnęłam. Lekko zdziwiony, wrócił na górę by mnie uspokoić. Podpierał się na łokciach przy mojej twarzy, zgarnął mi pasmo włosów za ucho.
- Nie wstydź się. Nie ma potrzeby byś się bała, nie zrobię ci krzywdy. - to na nic. Jego słowa nie działały lecz nie mogłam się teraz wycofać. Bardzo tego chciałam, bardzo chciałam się przełamać. Powieki me opadły i policzkiem dotknęłam jego nadgarstka dając znak, by kontynuował. Wstał by zdjąć spodnie, nałożył gumkę na swojego członka. Chwycił mnie pod uda i rozstawił je szeroko. Byłam pewna, że wejdzie we mnie, ale najpierw dotknął mnie palcami. Ruszał moją łechtaczką powoli i z delikatnością, a ja wręcz wychodziłam z siebie. W moich żyłach płynęła nie krew, lecz uczucie ogromnej przyjemności, niczym prąd sprawiając, że straciłam czucie w kończynach. Usta miałam już suche od wdychanego powietrza, a lizanie ich nic nie dawało. Zaczął mnie ssać. Było mi trochę wstyd, że byłam aż tak mokra, ale to przecież naturalne. Dobra mineta, nie jest zła. Widać, że stosował wobec mnie seks dla początkujących, którzy tylko wiedzieli gdzie mają celować. Po chwili włożył mi palca, poruszając w tył i w przód, nie odłączając od tego języka. Zaczęłam bardziej oddychać, jak szalona jednak przestał bo widział jak szczytuje.
- Pozwól mi. - rzekł również zdyszany. Kiwnęłam głową. Jego penis był we mnie. Twardy, duży, poruszał się w mojej pochwie. Przyległ do mnie ciałem tak, że mogłam go objąć. Moje paznokcie rysowały kreski na jego plecach, ale nie zważał na to. Jego ruchy stały się szybsze. Zaciskałam się wokół jego członka, doprowadzając siebie i jego do orgazmu.

***

Zeszłam na dół owinięta miękkim kocem, który znalazłam na krześle w sypialni. Panowała ogromna cisza i nie było żadnego żywego ducha, ale zostałam ślady jego obecności na czystym blacie kuchennym, na którym jedliśmy wczoraj.

Twoje rzeczy są w twoim pokoju, czuj się jak u siebie, Jaehee zawiezie cię do pracy gdy będziesz gotowa. Wprowadziłem ci numery telefonu Sevena, Jaehee gdyby coś się działo.
Udanego dnia, Jumin.

Takie listy to mogę mieć codziennie. Od razu uśmiech jest na twarzy. Szybszym krokiem weszłam ponownie do Niebieskiego Pokoju by zostawić okrycie, a następnie do Białego. Zastałam nowe jak i moje stare walizki na miękkim dywanie. W środku były ubrania poukładane jakby zrobiła to perfekcyjna pani domu. Wzięłam szybki prysznic i musiałam przecież coś wybrać. Ciężko było znaleźć moją ulubioną sukienkę koloru czarnego z elementami koronki na dekolcie, ale udało się. Włosy upięłam w koka, szpilki i do tego skórzana kurtka. Zjechałam na sam dół do podziemnego parkingu gdzie obok srebrnych i czarnych maszyn stała mój delikatny i czerwony ze wstydu samochód. Włożyłam klucze do stacyjki gdy w radyjku odpalił się głos, który był mi dobrze znany.
- Livia, tu Seven! - byłam zaskoczona, ale musiał coś ustawić w moim sprzęcie podczas mojej zabawy z Juminem.
- Seven. Jak miło.
- Tak, mnie również. Dodałem ci opcje, że możesz do nas zadzwonić lub wysłać wiadomość z samochodu, nie przez telefon.
- Dziękuje, chociaż to nie było konieczne. - rozmawiałam z nim podczas jazdy.
- Niestety tak. Coraz częstsze były nie tylko ataki hakerskie na nasz system firmy, ale jak i na nasze telefony.
Zaniepokoiła mnie ta informacja. 
- Okay, a co wiesz ogólnie na ten temat. Powiedz mi co możesz. - zmieniłam bieg na skrzyni.
- Niestety kod, który prowadzi do źródła jest zbyt skomplikowany by złamać go w rok, a wszystko się zaczęło jakieś pięć lat temu. Jumin w tym czasie miał trzy partnerki i za każdym wtedy atakował. Nie wiedzieć czemu, ale w ten sposób ukradł już nam kilkanaście milionów dolarów. Zakładam coraz to mocniejsze zabezpieczenia, ale i tak udaje mu się.
- Czyli ten ktoś, to on? - zapytałam parkując przed biurowcem.
- Prawdopodobnie. Resztę wytłumaczy ci Jumin.
- Dobrze, uważaj na siebie Seven. - rzekłam biorąc torebkę w dłonie.
- Ty również, miej oczy dookoła głowy. - rozłączył się.
Nie podobało mi się to wcale. Ataki hakerskie mogą być na skale państwową, a mamy tutaj firmę, która jest niczym filar w gospodarce na arenie międzynarodowej. Dużo ktoś ryzykuje próbując takiego przestępstwa. I przede mną były trzy kobiety, czyli jestem czwarta w jego grze. Miał takie relacje seksualne z trzema innymi kobietami, ale kończyło to się tragedią. Mnie wybrali bym im pomogła. W takim razie sprawię, że będę ostatnia i wyciągnę ich z tego bagna.

***

Mystic Milioner || •Mystic Messenger•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz