Inaczej niż zazwyczaj w San Francisco, Will bardzo szybko zdecydował się na prezent dla siostry. Gdy tylko zaparkowałam swoje Porsche na sąsiedniej ulicy, kuzyn dostrzegł swój cel - punkt sprzedaży biletów.
- Jestem pewien, że Clara ma dosyć bibelotów, więc kupię jej coś, co ją ucieszy - stwierdził.
- Złoty zegarek za dwa tysiące dolarów to twoim zdaniem bibelot? - zapytałam, unosząc ze zdziwienia okulary przeciwsłoneczne. Mówiłam też nieco głośniej.
To był błąd.
Ogromny błąd, ponieważ chłopak idący naprzeciwko mnie zatrzymał się gwałtownie jakieś dwa metry przede mną i wydukał:
- Jane Dallas? Czy to ty?
Szybko zsunęłam okulary z powrotem na nos i zmierzyłam go wzrokiem. Miał może piętnaście lat, był niski i szczupły. Szara koszulka wisiała na nim jak na wieszaku. Sądząc po okularach i plecaku z logo Gwiezdnych Wojen, miałam do czynienia z typowym nerdem.
Spojrzałam na Willa, który ledwie powstrzymywał śmiech. Próbowała wyglądać na zaskoczoną, ale w głębi ducha bałam się, ponieważ ktoś mnie rozpoznał pomimo nowego image'u.
- Przykro mi, młodzieniaszku, ale nie jestem Nowojorską Księżniczką. Pudło, niestety - rzuciłam. Próbowałam modulować głos, aby brzmieć przekonująco i zupełnie inaczej niż ja.
- Ale... wyglądasz dokładnie jak ona! - upierał się.
Wybuchłam śmiechem, chcąc sprawić wrażenie beztroskiej.
- Może jeszcze Melania Trump, co? Spadaj, koleś. - Ruszyłam dalej, zgrabnie wymijając chłopaka, który zastygnął z otwartymi ustami. Will dogonił mnie po chwili. Gdy znaleźliśmy się w odpowiedniej odległości, zapytałam go: - Naprawdę jestem aż taka podobna do siebie?
- Jeśli zdejmiesz okulary, jak najbardziej.
Wydałam z siebie przeciągły jęk niezadowolenia.
- Po prostu nie zdejmuj okularów. I musisz starać się mówić nie tak, jak zwykle. Możesz wtrącać polskie słówka...
- Muszę zmienić imię.
William spojrzał na mnie z góry.
- Bez przesady, Jane.
- Mówię poważnie. Tylko na czas spaceru po Nowym Jorku.
Weszliśmy do saloniku z biletami. Sklep był niewielki i pełen ludzi. Zaproponowałam Willowi, żeby najpierw pójść do Starbucksa, ale uparł się, że poczeka i zajął miejsce w kolejce. Stanęłam za nim i wspólnie przeglądaliśmy katalog.
- Co powiesz na Avril? W końcu ją przypominasz.
- Nie, odpada. Jeszcze ktoś pomyśli, że ja jestem tą prawdziwą. A nowe imię musi być pospolite.
- Jessica?
- Moim zdaniem zbyt flirciarskie, a za mało zadziorne.
- Spróbuj poderwać jakiegoś chłopaka, a potem daj mu kosza. Będzie i flirciarsko, i zadziornie.
- Przestań żartować, Will. Zwykłe imię. Może Suzan? Albo Mary?
- Te są już zbyt zwyczajne - uznał. - Co powiesz na Bella?
Wywróciłam oczami.
- Jasne. A ty się przemianuj na Edward i udawajmy parę.
- Fuj! Ja miałbym grać twojego chłopaka? Przestań żartować, Rose.
- Rose? - powtórzyłam. - Wiesz, że nie przepadam za tą ckliwą historią z "Titanica".
- Poddaję się.
CZYTASZ
Lost
Teen FictionJane Dallas nazywano Nowojorską Księżniczką. Sława zdobyta w dzieciństwie sprawiła, że nawet lata później ludzie traktowali ją jak gwiazdę wielkiego formatu. Wiodła idealne, luksusowe życie. Przynajmniej do czasu... Gdy jej rodzice giną w wypadku, J...