Epilog

29 3 2
                                    

10 maja 2019 r.

– Jane, zejdź na śniadanie.

Trzask, który usłyszałem zza zamkniętych drzwi jej pokoju, wcale mnie nie zaniepokoił. Znowu rzuciła poduszką. Zachowywała się tak od czterech dni i nie chciała powiedzieć, co takiego się stało.

Miewała takie stany. Odkąd wróciliśmy z Polski, dopadły ją straszne wahania nastrojów. Bywały dni, kiedy wyglądała prawie normalnie – uśmiechnięta, rumiana, czasem rzuciła jakimś żartem, choć spojrzenie wciąż miała smutne. Czasem jednak ten smutek uzewnętrzniał się. Całymi dniami siedziała w pokoju, słuchała przygnębiającej muzyki i nie jadła nic, dopóki jej ktoś nie zmusił. Ponadto chodziła w tym samym ubraniu i najczęściej siadała na podłodze. Nawet Joe nie był w stanie jej wtedy pocieszyć. Raz Clara zaproponowała, żeby posłać ją do specjalisty, a wówczas wpadła w taki szał, że moja siostra wybiegła z domu z płaczem, zszokowana tym, jak okropnie Jane potrafi się wyrażać. Sam byłem zdumiony i dość solidnie wyłożyłem jej, co wszyscy o tym myślą. To było niecały miesiąc temu i od tamtej pory Jane starała się zachowywać wobec Clary najlepiej jak potrafiła, próbując uzyskać wybaczenie.

Aż do tego poniedziałku, kiedy wróciła do domu wściekła. Zamknęła się w pokoju i nie reagowała na nasze prośby.

Początkowo myślałem, że znowu wkurzyły ją jej byłe przyjaciółki. Krótko po powrocie – gdy Jane wyjaśniła przed dyrektorem, dlaczego opuściła szkołę i pozwolono jej zacząć naukę od nowego semestru, pod warunkiem, że nadrobi zaległości – spotkała się z Cecy, Britney i Samanthą. Utrzymywała, że to będzie miłe spotkanie, że chciała dowiedzieć się, co ją ominęło i tylko dlatego moi rodzice jej na to pozwolili. Po godzinie wróciła do domu zapłakana, oświadczyła donośnie, że nie ma już przyjaciół, i zamknęła się w pokoju. W tej kwestii akurat stałem po jej stronie – nie potrzebowała fałszywych ludzi w swoim życiu. Sama potem przyznała, że oprócz mnie, jej jedynym przyjacielem był Krzysztof. Z czasem wybaczyła mu nawet, że powiedział, gdzie się ukrywała i przywiózł mnie ze sobą.

Nie miałem wątpliwości, że bardzo przeżywała to, przez co przeszła w ciągu ostatnich miesięcy. Niełatwo poradzić sobie z silnymi emocjami. Ale to nie był powód, aby się głodzić.

– Nie każ mi iść po Amelię. Ona wmusi w ciebie jedzenie siłą, wiesz o tym. – Zapukałem do drzwi po raz drugi, słysząc jej płacz. – Jane? Mogę wejść?

Cichy pomruk uznałem za zgodę. Wszedłem do pokoju i delikatnie zamknąłem drzwi. Jane właśnie chowała do szuflady małe pudełeczko – pewnie leki uspokajające, które łykała od pięciu tygodni. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią, jak położyła się na podłodze. Joe leżał na swoim posłaniu tuż obok jej głowy i patrzył na Jane ze smutkiem. Ten pies miał chyba więcej empatii niż niektórzy ludzie.

Starałem się mówić najspokojniej jak umiałem.

– Powiesz mi, co się dzieje? Wiadomo, każdy ma gorsze i lepsze dni. Już to przerabialiśmy, ale ostatnio jest coraz gorzej. Naprawdę nie chcesz, żebym umówił cię do lekarza?

Chwila milczenia. Słychać było tylko jak Jane pociąga nosem. Jeszcze nie skończyła płakać.

– Daj mi jeszcze pięć dni.

– Słuchaj, nawet jeśli masz okres, nie musisz zmieniać się w potwora...

– To nie to – przerwała mi ostro.– Słuchaj, nie jestem w nastroju. Mieliśmy rozmawiać o jedzeniu, a nie o moim samopoczuciu.

Westchnąłem ciężko, przyglądając się kuzynce. Zamknęła oczy i palcami wybijała jakiś rytm na podłodze.

– Zejdziesz na dół?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 15, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

LostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz