▶4◀

63 11 0
                                    

- Wszystkiego najlepszego! - zawołałam, gdy tylko stanęłam w drzwiach lokalu, gdzie odbywało się przyjęcie. Clara stała tuż obok wejścia, ponieważ wzięła na siebie witanie gości.

Na mój widok aż pisnęła z radości.

- Jane! Wyglądasz niesamowicie! Te włosy, ta sukienka... Czyżby odwiedziła mnie Avril Lavigne?!

Zaśmiałam się krótko.

- Wszyscy mi to dzisiaj mówią.

- I mają rację. Jestem pewna, że złapiesz dzisiaj jakiegoś chłopaka.

- Wcale na to nie liczę - mruknęłam. - To twoje święto, nie zamierzam skraść twojego show.

Clara uśmiechnęła się szeroko.

- No cóż, miłej zabawy. - Chciała się oddalić, ale złapałam ją za rękę.

- Poczekaj, jeszcze twój prezent.

Wręczyłam jej rysunek umieszczony w błyszczącej ramce, z której wciąż sypał się brokat. Gdy go ujrzała, oniemiała.

- Jest fantastyczny! - pisnęła ponownie, rzucając mi się na szyję. - Dziękuję!

Odpowiedziałam jej uśmiechem.

- Baw się dobrze - rzuciła i oddaliła się w kierunku wciąż przybywających gości.

Clara miała w sobie tyle życia, uwielbiała biegać i takie zabawy, wbrew pozorom, zwykle ją nudziły. Lecz tamtego dnia, kiedy kończyła piętnaście lat, wyglądała jakby wszystko dookoła było dla niej czymś fascynującym. Jeszcze nigdy nie widziałam na jej twarzy tyle niewymuszonej radości. Podejrzewałam, że to dlatego, iż przyjęcie po raz pierwszy odbywa się na Wschodnim Wybrzeżu.

Wśród tłumu gości szybko znalazłam Willa. Stał przy bufecie i za każdym razem, gdy mijała go piękna dziewczyna, wznosił szklankę z ponczem, jakby proponował jej toast. Jednak żadna się nie skusiła. Podeszłam do niego i również nalałam sobie czerwonego napoju.

- Jak ci idzie polowanie na dziewczynę? - zapytałam żartobliwie.

- Kiepsko. Do tej pory napiła się ze mną wyłącznie kelnerka, która uzupełniała zapasy herbaty.

- To już coś. - Upiłam łyk ze szklanki, uprzednio stuknąwszy nią z Willem.

- A ty? Wybrałaś już sobie kandydata na pierwszy taniec?

- Jeszcze nie.

- Czyżby Nowojorska Księżniczka cierpiała na brak zainteresowania? Może to przez nową fryzurę? - Delikatnie ujął kosmyk moich włosów i lekko za nie pociągnął.

- A czy hrabia z San Francisco chciałby dostać z liścia na urodzinach własnej siostry?

- Oczywiście, że nie...

- Więc puść moje włosy.

Założył mi pasmo włosów za ucho, a potem spuścił wzrok ze smętną miną.

- Są gdzieś tutaj rodzice?

- Kogo? - odpowiedział pytaniem na moje pytanie.

- Jak pojawią się moi, to będą i twoi, prawda?

- Tak. Ale ich nie widziałem. Nie miałem z nimi kontaktu odkąd wróciliśmy z Times Square. Mama zadzwoniła do mnie, kiedy byli w drodze na lotnisko.

- Czyli wracają do Nowego Jorku? To dobrze.

- Wiem. Ale powinni już tu być.

- Może coś ich zatrzymało. Ostatnio mają tyle obowiązków, że zapominają o wszystkim.

LostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz