- Więc to Kanima? - spytałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Tak. Słyszałaś o tym kiedyś? - Derek podszedł do barku i zaczął go przeszukiwać.
- Nie.
- Derek twierdzi, że to coś nie wie czym ani kim jest. - odezwała się Erica, rzucając się na moją szarą kanapę.
- Możliwe... No jasne częstuj się Burbonem. - burknęłam, kiedy szatyn napił się z gwinta i oparł o barek. - Wiemy coś jeszcze na temat tej całej Kanimy?
- Nada*... Bestiariusz jest napisany po łacinie.
- Bosko... Słuchajcie, doceniam waszą pomoc i podwózkę do domu, ale chciałabym teraz pobyć sama, więc jeśli moglibyście... - wskazałam na przedpokój. - Byłabym wdzięczna...
- Jesteś pewna? Dopiero co byłaś świadkiem śmierci. Uwierz mi, takie rzeczy zostawiają blizny.
- Nie zapominaj Der, że kilka miesięcy temu widziałam śmierć Michaela... Powoli zaczynam się przyzwyczajać...
- Jesteś pewna, że chcesz zostać sama? - spytała Erica. - Jestem całkiem dobra w przytulaniu.
- Fuj. Nie.
- Jak chcesz.
- W każdym razie, gdyby coś to dzwoń. Napiszę, jeśli wpadnę na jakiś trop. Teraz powinniśmy trzymać się razem. - Derek odłożył butelkę i wskazał głową, aby Reyes ruszyła dupę.
- Jasne.
Gdy wyszli, pozostawiając mnie samą, odetchnęłam głęboko i przymknęłam oczy. Od razu zobaczyłam jak Kanima rzuca się na Roya, paraliżuje go i rozrywa na strzępy.
Otworzyłam oczy, mój oddech był szybki i nierówny. Przełknęłam gulę powstałą w moim gardle, przetarłam twarz dłońmi i wzięłam głęboki wdech. Wypuściłam powietrze i upiłam łyk Burbonu, którego butelkę Derek pozostawił na stoliku do kawy.
Skierowałam się na górę do swojego pokoju i od razu w oczy wpadł mi wielki bukiet białych róż stojący w wazonie na biurku. Zaciekawiona podeszłam i zerwałam karteczkę doczepioną do jednej z róż.
Słyszałem, co się stało.
Przyjedź na klif, chce pogadać.Isaac.
Odłożyłam karteczkę, powąchałam kwiaty i uśmiechnęłam się pod nosem.
~^^~
- Hej. - powiedziałam w stronę siedzącego na czarnym jaguarze Isaaca.
Ten podniósł się i niespodziewanie przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.
- Jak się czujesz? - spytał, odsuwając się na długość swoich rąk, którymi podtrzymywał moje ramiona.
- Nic mi nie jest. Ledwie go znałam...
- To nie ma znaczenia, Susi.
Westchnął i trzymając mnie za rękę, poprowadził na przód samochodu. Usiedliśmy na masce i patrzyliśmy na czarne niebo przepełnione gwiazdami.
- Jesteś pewna, że wszystko okey?
- Tak... O czym chciałeś porozmawiać? - szybko zmieniłam temat, aby nie musieć do tego wszystkiego wracać.
CZYTASZ
Among The Werewolves | Teen Wolf |
Fanfiction{Zakończone} Pierwsza część serii Among The Werewolves Beacon Hills. Niby zwykłe miasto, a jednak. Skrywa ono tajemnice, o której wie niewielka liczba osób, w tym nastoletnia Susan Whittemore. Jej przyjaciel pewnej nocy zostaje ugryziony przez wi...