-rozdział 49-

1K 39 19
                                    

Dwa tygodnie później z samego rana przyszła do mnie Lydia i pomogła mi przyszykować dom na moje urodziny. Isaac i Jackson przywieźli alkohol, a ja zajęłam się kupnem jedzenia.

Pod wieczór, przyjaciółka pomogła mi dobrać strój i fryzurę. Skończyło się na tym, że ubrałam bordowy crop top z długimi rękawami i odkrytymi ramionami, czarne rurki z wysokim stanem oraz czarne vansy. Włosy wyprostowałam i rozpuściłam, a na mojej twarzy zagościł trochę mocniejszy makijaż niż zawsze.

~^^~

Muzyka leciała na fulla, ludzie pili alkohol, tańczyli, a niektórzy pływali w basenie.

Stałam przy stoliku z alkoholem, przyglądając się Scottowi i Allison oraz zastanawiając się, jak on może jej tak wszystko wybaczać, ale wtedy pomyślałam o sobie i Isaacu. W miłości już tak po prostu jest, że wybaczamy sobie błędy, bo po prostu się kochamy.

- Co się tak na nich gapisz? - spytał Isaac, który stanął obok mnie z dwoma czerwonymi kubeczkami. Wzięłam jeden z nich i upiłam zawartość.

- Zastanawiam się, jak to jest tańczyć z wilkołakiem.

- Chodź, a się przekonasz. - chłopak jednym łykiem wypił alkohol i wyciągnął rękę w moją stronę. Odstawiłam kubek i ujęłam dłoń blondyna.

Stanęliśmy na środku ogrodu. Złączyłam ręce na karku Isaaca, a ten położył swoje na moich biodrach i tańczyliśmy w rytm muzyki. Czasem ja robiłam obrót, czasem Isaac. Czasem powiedział mi jakiś komplement, a ja uśmiechałam się, dziękując. Nagle ze sporej wieży poleciała wolna piosenka, więc wszyscy dobrali się w pary i kołysali powoli na boki. Wtuliłam się w Isaaca i przymknęłam na moment oczy, zatracając się w tej chwili.

~^^~

- James! James! James! - krzyczeliśmy, gdy brunet rywalizował z Dannym w piciu alkoholu.

Wokół dwójki brunetów zebrała się spora publiczność. Część kibicowała naszemu bramkarzowi, część napastnikowi. Wszyscy klaskali, krzyczeli, a jakiś blondyn polewał chłopcom coraz więcej trunku w kolejne kubeczki. Chłopcy szli łeb w łeb, ale w pewnym momencie Danny zszedł ze stołka barowego, podbiegł do kosza i zwymiotował. 

- No to mamy zwycięzcę! - krzyknął blondyn od alko i uniósł rękę Jamesa w górę, a wszyscy wydali z siebie zadowolone okrzyki. 

James zabrał butelkę Jim Beam i przywołał nas ręką do siebie. Poszliśmy za chłopakiem do salonu i walnęliśmy się na kanapy.

- Czas na kolejną grę. - powiedział White, kolejno pijąc alkohol z gwinta.

- Jaką? - spytała Allison, a brunet głęboko się zastanowił.

- Alkoholowe statki.

- Że co? - zaśmiała się Lucy.

- A no to. Gra się tak samo, jak w tradycyjne statki, ale zamiast zbijania statków pije się alkohol.

- Jak dla mnie bomba. - Jackson uśmiechał się zadowolony.

- Ty się nawet upić nie możesz. - odezwałam się, uśmiechając.

- Tym lepiej dla mnie. Mogę pić, ile chce i wciąż być trzeźwym.

- No, chyba że weźmiesz to cudeńko. - Aida wyjęła z kieszeni małą torebeczkę z żółtymi drażetkami. Co dziwne dziewczyna była ubrana w czarny worek, na którym wcześniej miała pudło, ale Lucy kazała jej to zdjąć.

- A to co? - Isaac wyrwał jej opakowanie i uważnie się mu przyjrzał, następnie otworzył i powąchał zawartość.

- To mój niedrogi są tabletki z małą ilością tojadu. Tak małą, że tylko blokuje naszą szybszą regenerację i dzięki temu możemy się upić. Bez kaca nad ranem.

Among The Werewolves | Teen Wolf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz