- Jak to porwali? - spytałam, czując napływające łzy do moich oczu.
- To moja wina. - powiedział Derek. Odruchowo odwróciłam się w jego stronę. - Straciłem go z oczu przy ucieczce.
- To nasza wina... Ale mam już plan jak to naprawić. Pojadę do Gerarda i przekonam go, żeby wypuścił Isaaca. - odezwał się Scott.
- Czemu miałby cię posłuchać? - spytał James.
- Wiemy, że Gerard chce przejąć kontrolę nad Kanimą. Pomożemy mu w tym, a w zamian wypuści Isaaca.
- Jadę z tobą. - powiedziałam stanowczo.
- Sus...
- Isaac to mój chłopak. Jadę z tobą.
Spojrzałam prosto w ciemne oczy przyjaciela, czując, jak po moim policzku spływa łza. McCall zawahał się, a następnie głęboko westchnął.
- Okay... Pojedziemy jutro rano.
~^^~
Siedziałam na ławce na werandzie opatulona kocem, pusto gapiąc się przed siebie. Nie mogłam spać. Martwiłam się o Isaaca. Wiedziałam, że chłopak na pewno był teraz torturowany i bałam się, że Gerard go zabije, zanim go uwolnimy. Cały ten strach był paraliżujący, a wizja, że mogłam stracić kogoś tak mi bliskiego, przytłaczała mnie i sprawiała, że miałam ochotę krzyczeć.
Nagle poczułam, jak materiał poduszki ugina się pod czyimś ciężarem. Zmusiłam się do spojrzenia na tę osobę. Scott siedział obok mnie z dwoma kubkami w rękach.
Podał mi jeden z wymuszonym uśmiechem, który bardziej przypominał grymas małego dziecka, a następnie wsunął się pod beżowy koc. Postawiłam kubek z gorącą herbatą na niewidocznym przez koc kolanie i starłam łzę z policzka.
- Oni go zabiją... Gerard go zabije...
- Nie zabije. Nie dopuścimy do tego. Wiem, że się martwisz...
- Oczywiście, że się martwię, Scotty. Boję się, że mogę go już nigdy nie zobaczyć...
- Na pewno chcesz ze mną jechać?
- Muszę. - wzięłam łyk napoju. - Jeśli go zabiją, obiecuję, że tego pożałują.
- Wiesz, że my nie działamy w ten sposób. Możesz trafić do więzienia.
- A oni to co? Za każdym razem, kiedy kogoś zabijają, na policji pojawia się doniesienie o ataku zwierząt. Zawsze uchodzi im to na sucho. Posłuchaj, zrobię wszystko, żeby uratować Isaaca, nawet jeśli miałbyś mnie przez to znienawidzić.
- Załatwimy to drogą pokojową. I obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Masz moje słowo.
- Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać.
- Muszę przynajmniej spróbować.
~^^~
Z samego rana pojechaliśmy do rezydencji Argentów. Scott zapukał, a po kilku sekundach drzwi otworzył nam Gerard Argent we własnej osobie. Na sam jego widok przez moje ciało przepłynęła fala gniewu.
Starszy, siwy mężczyzna, ubrany na czarno wpuścił nas do środka i zaprowadził do stolika w jadalni, gdzie ja i Scott usiedliśmy po jednej stronie, a łowca po drugiej.
- Co was do mnie sprowadza, dzieciaki? - zapytał, składając dłonie wewnętrznymi stronami do siebie na stole.
- Wiem, że moi przyjaciele postąpili bardzo głupio i nierozważnie. - zaczął Scott - Nie mam pojęcia, dlaczego się włamali, ale chciałem prosić, żeby uwolnił Pan Isaaca.
![](https://img.wattpad.com/cover/104738441-288-k938908.jpg)
CZYTASZ
Among The Werewolves | Teen Wolf |
Fiksi Penggemar{Zakończone} Pierwsza część serii Among The Werewolves Beacon Hills. Niby zwykłe miasto, a jednak. Skrywa ono tajemnice, o której wie niewielka liczba osób, w tym nastoletnia Susan Whittemore. Jej przyjaciel pewnej nocy zostaje ugryziony przez wi...