<Rozejść się krzyknął mężczyzna.Draco złapał mnie za rękę i zaprowadził na górę,otworzył drewniane drzwi i wprowadził mnie do środka.Pokój był ogromy i ciemny przy jednej ścianie stało ogromne łóżko.Usiadłam na łożu i zakryłam twarz aby nie było widać jak płaczę.Ślizgon usiadł koło mnie i przytulił nie mówił nic pozwolił mi się wypłakać.Płakałam chyba dobre z półgodziny gdy skończyłam zaczęłam wypytywać o wszystko.Blądwłosy spokojnie odpowiedział na moje pytania.
-I co teraz?<zapytałam>
-Nie wiem pozostaje nam tylko czekać na rozkazy.No chyba,że chcesz umrzeć.
-Oczywiście że nie chcę.Ale nie chce też bezczynnie siedzieć.<Wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić w kółko.Draco podniósł się i złapał mnie za ramiona.>
-Słuchaj.Jedno jest pewne wrócimy do szkoły ponieważ musze wypełnić jedną misje.
-Tą o której nie możesz mówić?
-Tak.Ale nie możesz się kontaktować z Potterem.
-Co?A kto mi zabroni?
-Ja.
-Oczywiście nie bede się z nim kontaktować<Powiedziałam sarkastycznym tonem.>
-Naprawdę nie możesz tego robić
-Niby czemu?Harry to mój przyjaciel
-Potter nie jest głupi odrazu odkryje,że coś z tobą nie tak i zacznie cię podejrzewać o bycie śqmierciożerczynią.
-Masz racje ale nie mogę z nim tak po prostu zerwać kontaktu.
-To też prawda.Wymyślimy coś.
-I nie możemy się pokazywać razem
-Dlaczego?
-Pomyśl chwile.Harry,Ron,Hermiona i Cho odrazu zaczną coś podejrzewać.
-To usiądziemy w innych wagonach a spotykać będziemy się nocą.
-To jeden problem z głowy.<W chwili gdy wypowiedziałam te słowa ktoś zapukał do drzwi sypialni Draco.Była to jego matka Narcyza.
-Juliet chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju.
-Dobrze<Wyszłam z pokoju.Nasza wędrówka nie trwała długo ponieważ mój pokój znajdował się na przeciwko pokoju Draco.Otworzyłam wielkie drzwi i weszłam do środka.Tak jak podejrzewałam pomieszczenie było ogromne i bardzo jasne zupełnie inne niż reszta.Meble i kolory były dobrane tak jakby specjalnie dla mnie.
-Podoba ci się?<Spytała Narcyza łapiąc mnie za ramię
-Tak.Bardzo mi się podoba
-Urządziłam go specjalnie dla ciebie.
-Dziękuję Pani.
-W Porządku zostawię cie samą.Jak byś czegoś potrzebowała pytaj Draco.
<Kiedy zostałam sama rozejrzałam się dokładnie po pokoju zauważyłam wielką szafę stojącą naprzeciwko łóżka.Otworzyłam ją a w jej środku zobaczyłam wszystkie moje ubrania i parę nowych.Zastanawiałam się skąd mają moje ubrania.Wtedy zaczęłam otwierać wszystko co się dało.Okazało się,że wszystkie moje rzeczy znajdują się tutaj.Byłam skołowana tym co się tu wyprawia.Nagle usłyszałam miałczenie za oknem.Podeszłam do niego i ujrzałam Ducha próbującego wejść do środka.Natychmiast otworzyłam okno,złapałam sierściucha i wniosłam go do pomieszczenia.Kot zaczął się szarpać i wyrwał mi się z ręki a następnie upadł na podłogę oczywiście na cztery łapy.Przez chwilę patrzyłam na biegającego Ducha po pokoju wtedy uświadomiłam sobie,że nie wiem co się dzieje z tatą i gdzie teraz się znajduje.Wybiegłam czym prędzej z pokoju i podbiegłam do drzwi Draco i zaczęłam w nie walić chłopak otworzył je i uraczył mnie pytającym spojrzeniem.
-Gdzie jest tata?
-Nie wiem
-I co teraz?!
-Spokojnie.
-Jak mam być spokojna skoro nie wiem co się dzieje z moim tatusiem!!<Zaczęłam płakać.Ślizgon przytulił mnie jak najmocniej w jego ramionach wszystkie smutki zawsze znikały ale nie ten.Po mimo tego,że przestałam płakać to nadal bardzo martwiłam się o swojego tatę.>
-Chyba wiem gdzie może być twój tata.Ale nie będziemy mogli tam pójść
-Dlaczego
-Bo to miejsce strzeżone i nawet mnie nie wolno tam wchodzić
-To jak sprawdzimy czy twoja hipoteza się sprawdziła?
- Pewna osoba ma u mnie dług.Poczekaj tutaj a ja się wszystkiego dowiem.
-Okej<Młodzieniec wyszedł ze swojego pokoju i zamknął za sobą drzwi zemną w środku.Czas płynął mi bardzo długo myślałam,że czekam na rezultat wywiadu Draco jakąś godzinę a tak naprawdę minęło 15 min.Po 30 min zjawił się Draco z informacjami dotyczących mojego ojca...Nie były zbyt dobre.Dowiedziałam się,że jednak żyje ale jest torturowany.Chcą wydobyć z niego informację w sprawie jakiegoś obrazu który malował nie dawno na zamówienie.>
-Nie mogę się z nim spotkać prawda?
<Ślizgon pokiwał głową na znak potwierdzenia.>
-Zabiją go<Powiedziałam te słowa tak spokojnie i wolno jak bym to ja miała go zabić nie spłynęła ani jedna łza a w moim głosie nie było słychać rozpaczy czy złości.>
-Słuchaj jutro jest Sylwester i Czarny Pan urządza z tej okazji bal i dzisiaj wybierze osobę towarzyszącą mu.
-Słucham?
-Zawsze to robi
-Nie myślisz chyba,że wybierze mnie
-Jest taka możliwość.Wszyscy mają się stawić o godzinie 18:00 w głównej sali.
-To lepiej pójdę się przygotować <wyszłam z pomieszczenia i wróciłam do swojego pokoju.Była 17:30 za pół godziny mamy się stawić na dole.Trochę się bałam,ze wybierze mnie i będę musiała cały wieczór spędzić z tym oblechem.Na zegarze wybijała 17:55 więc postanowiłam już wyjść aby się nie spóźnić.Gdy dotarłam na miejsce zebrania była punkt 18 i większość osób stała już na dole.Wtenczas otworzyły się wrota głównej sali a w nich stał Czarny Pan razem z ważniejszymi śmierciożercami.Powolnym krokiem zbliżali się do nas.Ważniejsi śmierciożercy stanęli w dużej odległości od nas.Voldemort nadal się zbliżał i gdy osiągną odległości jednego kroku zaczął przemieszczać się w dłuż szeregu w którym się ustawiliśmy.Kiedy tak chodził uważnie nam się przyglądał.Po chwili ciszy odezwał się.>
-Zapewne wiecie po co się tutaj zebraliśmy,lecz nie którzy mogą nie wiedzieć po co to zbiegowisko więc wyjaśnię tak dla pewności.Zebraliśmy się tutaj abym mógł wybrać partnerkę na jutrzejszy bal.I Chociaż chciałbym pójść ze wszystkimi to jednak wybiorę tylko jedną.Tylko jedna z was dostąpi tego zaszczytu i będzie mi towarzyszyć na jutrzejszym balu.A tą szczęściarą będzie...
CZYTASZ
Zakochany śmierciożerca
Teen FictionJuliet Anderson chodzi do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie jest dla większości czarodziejów oschła i nie miła.Pewnego dnia coś się w niej zmieniło