< Rankiem mieliśmy się wynosić z posiadłości do letniego domku jednakże żadnemu z nas nie chciało się wstawać.Kołdra była tak ciepła, a bliskość Draco sprawiała ,że chciałabym aby tak było już zawsze.Delikatnie przytuliłam ślizgona a ten odwzajemnił mojego przytulasa.>
-Musimy wstawać
-Nie chce
-Chodź
-Nie
-Bo cię wyniosę
-Nie możesz jestem naga
-No dobra ale musisz wstać
<Blondyn zaczął wyrywać mi kołdrę i tym zmotywować mnie do szybszego wstania.Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi>
-Czy jesteście gotowi ? za 10 minut wyjeżdżacie <Powiedziała Narcyza przez drzwi >
-Jeszcze chwila zaraz <krzyknął Draco >
<Po tym incydencie byliśmy gotowi w 5 minut i staliśy już w salonie czekając na Lucjusza i Narcyze.Chwile po tem para zjawiła sie aby nas pożegnać >
-Do zobaczenia kochani <Pożegnała nas Narcyza>
-Do zobacznia Synu i do zobaczenia przyszła córko chciałbym tańczyć na waszym weselu <Pożegnal nas Lucjusz>
-Do zobaczenia mamo i tato na pewno się zobaczymy <Odchodząc żegnał się Draco >
-Do zobaczenia Lucjuszu i Narcyzo
<Weszliśmy do kominka fiuu i zaraz po tym zobaczyłam jak Lucjusz i Narcyza znikają za zielonym płomieniem.Po chwili znaleźliśmy się w małym domku z widokiem na morze.Wnętrze domku było zupełnym przeciwieństwem posiadłości miał jasne ściany i ogromne okna przez które wpadało dużo światła.Meble były delikatne i pasowały do morskich detali.>
-ŁAŁ ten domek jest zupełnie inny <odparłam >
-Wiem rodzice urządzali go z myślą o odpoczynku od przytłaczających rzeczy dlatego jest taki lekki
-Jak myślisz spotkamy tu Harrego ?
-Nie wiem możliwe horkruksy mogą być wszędzie
-Czarny Pan nie ustalił ich miejsca ?
-Na początku tak ale jak wiadomo różne rzeczy trafiają do różnych ludzi i giną razem z nimi.
-Ciekawe to wszystko a jednocześnie przerażające.
-Masz racje ale nie chciałbym mieć tyle horkruksów.
-Ja też ten jeden mi wystarczy i tak jest o jeden za dużo.
<Rozmowa przycichła a w domku rozległa się grobowa cisza.Rozglądałam się po głównym pomieszczeniu poszukując jakiś ciekawych przedmiotów .Draco zaś wyglądał przez okno ,którego widok wyglądał na morze>
-Tu jest tak spokojnie <westchnął ślizgon>
-I tak pięknie <Dodałam>
-Nie podoba mi się ta cisza
-Uważasz ,że to może być cisza przed burzą?
-Tak ,tak mi się wydaje
-Narazie jest spokój.A ponieważ jest spokój <pocałowałam blondyna>Możemy się troche pobawić
-To co ? Wskakujemy do wody?<Blondyn wybiegł przez drzwi i kierował się w kierunku morza jednocześnie ściągając z siebie ubrania.Zaśmiałam się pod nosem i pobiegłam do Draco. Kiedy znalazłam się przy brzegu stanęłam na chwile by pozwolić wodzie na zmoczenie moich stóp.Woda była ciepła i krystalicznie czysta.Ślizgonowi znudziło się czekanie na mnie więc postanowił ,że wrzuci mnie do wody.Zanim się obejrzałam siedziałam już cała mokra w wodzie i ubrudzona piaskiem z dna.
-AAAAAAAA. TYYYY!!!!<zaczęłam gonić Draco i obrzucać go piaskiem ale on był szybszy i po chwili uciekł bardzo daleko a mnie odechciało się go gonić.Postanowiłam wrócić na plaże by troche wyschnąć i ochłonąć po wyczerpującej gonitwie.Usiadłam przy brzegu i obserwowałam powoli kładące się spać słońce.
Zaczęłam rozmyślać nad tym co się wydarzyło w ciągu ostatnich miesięcy.Byłam zwykłą uczennicą Hogwartu miałam normalnych znajomych,kochającą rodzine i w pewnym momencie wszystko stanęło na głowie.Z moich rozmyślań wyciągnął mnie Draco ,który przyszedł do mnie by zawołać mnie do środka.Weszłam do domku gdzie czekała na mnie pyszna kolacja ,którą najwidoczniej zrobił blondyn.Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować pyszną kolacje.>
-Mniam to jest przepyszne
-A dziękuje nawet najlepszy kucharz zasługuje na pochwałę
-Co za skromność <powiedziałam sarkastycznie>
-Wiem zawsze z niej słynąłem
-<przewróciłam oczami > Dobra to czas chyba iść spać robi się późno a my mamy szukać Harrego
-Juliet ,powiedz mi bardzo cierpisz z tego powodu?
-Jakiego ?
-No ,że mamy szukać Pottera i ,że najprawdopodobniej będziesz musiała walczyć przeciwko swoim przyjaciołom
-Ehh no boli mnie to bardzo ale postaram się zrobić tak by nikt nie ucierpiał.
-Jesteś bardzo silna
-Nie poradziłabym sobie bez ciebie
-Kocham cie
-Ja ciebie też
<Poszliśmy do sypialni i momentalnie zasnęliśmy byliśmy bardzo zmęczeni dzisiejszym dniem.Nazajutrz kiedy wstaliśmy wyszliśmy na długi spacer ,który miał za zadanie wypatrywanie moich byłych przyjaciół.Niestety nic nie wskazywało na to ,że ma się tu pojawić ktokolwiek gdyż było to miejsce dosyć odludne.Tak było przez kilka tygodni.>
-To bez sensu tu nic nie ma po co mieliby tu przybyć <Powiedziałam podirytowana sytuacją>
-Wiem prawdopodobnie chcieli się nas pozbyć z domu na jakiś czas i wymyślili tę bezsensowną misje <zgodził się ze mną ślizgon>
-Wracajmy proszę
-Poczekaj spróbuje skontaktować się z rodzicami i zapytam czy możemy wrócić
-Dobrze
<Draco zaraz po naszej rozmowie wyszedł za domek by wysłać list.Ja stwierdziłam ,że troche ogarnę ten bałagan ,który narobiliśmy.W tym czasie kominek zaświecił zielonym płomieniem i wyszli z niego trzej czarodzieje ,których bardzo dobrze znałam.Widać było po nich ,że się kłócili.
-CZY TY SERIO RON POWIEDZIAŁEŚ NAD MORZE ?!!<wywrzeszczał Harry >
-Spanikowałem.W ostatniej chwili dałeś mi wybór nie wiedziałem co powiedzieć.
-Chłopaki uspokójcie się!! <wykrzyczała Hermiona łagodząc całą sprzeczkę >
-Łał.Normalni goście przychodzą mówią dzień dobry ,ale takie powitanie też jest spoko <Powiedziałam oznajmiając tym samym swoją obecność >
-JULIET!!!! <wykrzyczała cała trójka >
-Też miło was widzieć
-Co ty ty ty tutaj trobisz ?!<wyjąkał Ron >
-Mieszkam
-Ron to jest nie ważne spadamy stąd za nim pojawi się więcej śmierciożerców.A nie wiadomo czy nas teraz nie zabije <Powiedział Harry.Cała trójka chciała wrócić do kominka lecz ja zagrodziłam im drogę.>
-Gdzie idziecie? Dopiero przyszliście
-Nie ważne <Rzucił Harry>
-Jak to nie ważne?Wpadacie do mojego domu wrzeszczycie na siebie i wychodzicie nie ładnie z waszej strony. Przyjaciele się tak nie zachowują
-Nie jesteśmy przyjaciółmi odkąd zaczęłaś się spotykać z...<Nie zdążył dokończyć gdyż przerwał mu Draco>
-Ze mną
-Dokładnie a teraz spadamy
-Ej ej ej Potter gdzie ?
-Jak najdalej od ciebie Malfoy
-Gdyby nie fakt ,że masz tu swoją przyjaciółkę która zabiłaby mnie gdybym wam coś zrobił to byś teraz miał na głowie tysiąc śmierciożerców.
-Jedyną przyjaciółką ,która tu jest to Hermiona
-Dobrze w takim razie ja się nie mieszam i wychodzę Julitet rób co chcesz.
-Chce wam pomóc <odezwałam się >
-Ty nam?!<zaśmiał się Ron > Chyba pomóc nas wydać
-Nie ,serio nie wydam was i ukryje ,że tu byliście.
-Kłamie!<Wykrzyczał Ron >
-Gdyby chciała nas wydać już dawno by to zrobiła <Sprostowała Hermiona>
CZYTASZ
Zakochany śmierciożerca
Roman pour AdolescentsJuliet Anderson chodzi do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie jest dla większości czarodziejów oschła i nie miła.Pewnego dnia coś się w niej zmieniło