4:30 nad ranem
<Położyliśmy się u mnie w pokoju bo byliśmy zbyt zmęczeni na chodzenie gdziekolwiek nawet jeżeli do celu jest 3 kroki.Wcześniej zasłoniłam zasłony byśmy mogli spokojnie spać bez uciążliwego słońca.Rzeczywiście moje łóżko nie jest tak wygodne jak łóżko ślizgona ale gdy jesteśmy razem mogę spać nawet gołej ziemi ważne aby Draco był przy mnie.Kiedy się obudziliśmy był już prawie wieczór,powoli zwlokłam się z łóżka,ubrałam się i byłam gotowa na nowy dzień.Postanowiłam ,że nie będę budzić Malfoya tak słodko śpi.Chciałam po cichutku wyjsć z pokoju nie robiąc większego hałasu.Powoli cofałam się do drzwi ale na mojej drodze stał wieszak na ubrania który po bliskim spotkaniu z moimi plecami przewrócił się na podłogę po drodze zahaczył wieszaki na których wisiały jakieś ubrania które także spadły.Tak oto zrobiłam tak wielki hałas ,że nie tylko Draco się obudził lecz nawet przyszła z dołu Narcyza żeby zobaczyć co wywołało tak duży harmider.>
-Dzień dobry <powiedział jeszcze prawie śpiący Ślizgon>
-Dzień dobry <Powiedziałam lekko zakłopotana >
-Co Pani Malfoy robi pod drzwiami a nie jest ze mną w łóżku?
-Chciałam wyjść żeby nie przeszkadzać Panu Malfoyowi w słodkim śnie <Zaczęłam powoli iść w jego kierunku >
-Która godzina?
-17:30
-Coo? To nie możliwe żebyśmy tak długo spali
-A jednak
- Dobra ja się szybko ubiorę i lecimy na dół bo Czarny Pan nas zabije.
-Tylko się pośpiesz Voldziu nie może czekać.
<Po tych słowach blondyn zaczął się szybciej ubierać po niecałych 2 minutach był gotowy do zejścia do wielkiej sali.>
-To co schodzimy?
-Tak
<Zeszliśmy szybkim krokiem na dół panicznie rozglądając się za Voldemortem.Jednak nie dostrzegliśmy nikogo prócz Narcyzy i Lucjusza stojących przed schodami.Wyglądali jakby na nas czekali.>
-Bardzo przepraszamy ale zaspaliśmy już więcej się to nie powtórzy.<Wyrwałam się >
-Spokojnie nic się nie stało, to zrozumiałe wczoraj poszliście późno spać więc nie macie za co przepraszać.
-Czarny Pan nie jest na nas zły!!?
-Czarnego Pana nie ma wyjechał na pare dni.
-<Spojrzałam zdziwionym wzrokiem na Draco on zrobił to samo> To co z wczorajszą nowiną??!<Spytałam zaskoczona>
-Spokojnie Czarny Pan postanowił że wesele odbędzie się po wykonanym zadaniu przez mojego syna.<Powiedziała uspokajającym głosem Narcyza>
-To znaczy narazie nie musimy się martwić?
-Jak najbardziej.Teraz chodzicie coś zjeść napewno jesteście głodni.
<Zasiedliśmy do stołu na którym znajdował się ciepły posiłek.Długo dyskutowaliśmy z rodzicami blondyna na temat Hogwartu następnego semestru.Jutro wyjeżdżamy i warto by o tym porozmawiać.Konwersowaliśmy tak przez pare godzin.Mimo że znajdowaliśmy się w głównej siedzibie samego Lorda Voldemorta i rozmawiałam z głównymi śmierciożercami czułam się tu bezpiecznie i miło.Byłam pełna podziwu ,że znak na przedramieniach nie wpływa na nich tak mocno jak na mnie.Spojrzałam na zegarek było dość późno a musieliśmy się jeszcze spakować w końcu jutro wyruszamy do Hogwartu.
CZYTASZ
Zakochany śmierciożerca
Teen FictionJuliet Anderson chodzi do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie jest dla większości czarodziejów oschła i nie miła.Pewnego dnia coś się w niej zmieniło