Rozglądałam się za Harrym ,Ronem i Hermioną ale nigdzie ich nie widziałam ,to nawet wyszło mi na dobre bo nie chciałam aby dowiedzieli się o moim związku z Draco w taki sposób ,że widzieli nas razem na peronie. Pociąg zagwizdał dając znak ,że za parę minut odbędzie się odjazd.Wsiedliśmy do pociągu ,Draco chciał abyśmy usiedli razem ale ja odmówiłam.
-Powinniśmy inaczej ogłosić nasz związek
-W jaki sposób chcesz to zrobić ?
-Powiem o wszystkim przyjaciołom i dopiero będziemy mogli się jawnie spotykać
-Okej.Ale nie puszcze cię bez całusa <po czym przyciągnął mnie i pocałował , na nasze nieszczęście zobaczyła to Pansy >
-Powiem jej o wszystkim <wyszeptał>
<Odeszłam spokojnym krokiem do przedziału gdzie zwykle siedziała święta trójca (uwielbiam ich tak nazywać) wtedy też tak było.Otworzyłam drzwi i przywitałam się z przyjaciółmi.Nie mogłam odpędzić się od pytań ,Harry cały czas wypytywał mnie o Draco i jego rodzinę o Bellatrix po prostu o wszystko.Próbowałam ominąć temat Draco ale nie dało się tego robić w nieskończoność w końcu pękłam>
-Musze wam o czymś powiedzieć
-Dawaj mów słuchamy <powiedział zaciekawiony Harry>
-No bo przez te całe święta trochę się spiknęłam z Draco
- Co przez to chcesz powiedzieć?<Zapytał Ron>
-No bo ..... Ja .....Ja.... Chodzę z Draco
-COOOOOO?! Żartujesz sobie prawda ?<powiedział rozwścieczony Harry>
-Nie.Mówię prawdę
-Wyjdź i nigdy się do nas nie odzywaj.Myślałem ,że jesteś inna ale teraz widzę ,że nie byłaś warta zaufania.
-Ale jestem taka sama przecież się nie zmieniłam
-WYJDŹ I NIGDY PRZENIGDY SIĘ DO NAS NIE ZBLIŻAJ !!!!!
<Wyszłam ze łzami w oczach próbowałam się nie rozpłakać ale moje starania poszły na marne.Szukałam przedziału gdzie siedziała Cho ale nigdzie jej nie widziałam ,znalazłam tylko Lunę siedzącą ze swoimi znajomymi ale nie wchodziłam i nie przeszkadzałam im w rozmowie.Jakimś cudem znalazłam się w przedziałach Slytherinu. Przechadzałam się wzdłuż przedziałów aż w końcu ktoś z tyłu złapał mnie za ramię.Obróciłam się z bojowym nastawieniem do tej osoby która wyrwała mnie z mojej przechadzki.Był to Draco widział mnie jak mijałam jego przedział i zauważył ,że coś jest nie tak. Spojrzałam na niego nie mogłam powstrzymać już płaczu.Blondyn zaprowadził mnie do pustego przedziału i mocno przytulił.Kiedy trochę się uspokoiłam to o powiedziałam mu o całej sytuacji.>
-Oni mnie nienawidzą
-To nieprawda na pewno są poruszeni całą sytuacją i nie wiedzieli co powiedzieć
-Harry powiedział żebym się do nich nie zbliżała i nie odzywała się do nich
-Daj im trochę czasu , na pewno wszystko się ułoży. A jak nie to będą musieli zmierzyć się ze mną
-haha <zaśmiałam się przez łzy >
-A teraz chodź zaraz wysiadamy musimy się przygotować.
<Pociąg się zatrzymał ,ja wysiadłam razem z innymi krukonami.Draco miał coś jeszcze załatwić więc grzecznie czekałam na peronie aż wysiądzie. Po jakiś 10 minutach wysiadł objął mnie ramieniem i razem poszliśmy do budynku.Weszliśmy do wielkiej sali i tam się rozdzieliliśmy się ja poszłam do stołu krukonów a on do stołu ślizgonów.Kiedy szukałam wolnego miejsca przy stole usłyszałam znajome wołanie ,okazało się ,że woła mnie Cho która siedziała na samym końcu stołu.Pobiegłam do niej i mocno ją przytuliłam.Opowiedziałam jej o wszystkim co się wydarzyło i w przeciwieństwie do świętej trójcy nie odtrąciła mnie ,powiedziała ,że będzie mnie wspierać nie ważne jaką podejmę decyzję.Około godziny 11 poszłyśmy spać bo pierwszą lekcją były eliksiry.>
<Rano wstałam ,ogarnęłam się i poszłam prędko na lekcje.Okazało się ze będziemy dobierani w pary.Zostałam przydzielona do Rona ,podeszłam niepewnie.
-Co się tak czaisz siadaj im szybciej to zrobimy tym szybciej nie będę cię widział.
<Zrobiło mi się strasznie przykro i z wielkim trudem powstrzymałam się od łez.Mieliśmy zrobić eliksir czyszczący rany ,dość prosty eliksir jeżeli wie się jak go przyrządzić.Otworzyliśmy książkę i zaczęliśmy przyrządzać eliksir w pewnym momencie Ron wziął nieodpowiednią zlewkę.
-Ron to nie ta zlewka jak to wlejesz do kociołka to wszystko wybuchnie
-Wiem nie mam zamiaru tego wlewać
-To co chcesz z tym zro.....<nie dokończyłam zdania a płyn o granatowym kolorze wylądował na mojej twarzy.
-AAAAAAA <Ron śmiał się w niebogłosy >
<Wybiegłam z klasy i wpadłam na profesora Snapea>
-Przepraszam <chciałam go wyminąć ale on nie pozwolił mi tego zrobić i podniósł moją głowe do góry spojrzał na niebieski odcień mojej skóry i zabrał mnie do swojej kańciapy.>
-Masz umyj tym twarz <Zrobiłam to co kazał mi profesor i po chwili niebieski całkowicie z mojej twarzy >Kto ci to zrobił ?
-Ron Weasley
-Idź do swojego dormitorium dziś jesteś zwolniona z lekcji
<Siedziałam przez cały dzień w dormitorium więc wieczorem postanowiłam przejść się do obserwatorium >
CZYTASZ
Zakochany śmierciożerca
Teen FictionJuliet Anderson chodzi do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie jest dla większości czarodziejów oschła i nie miła.Pewnego dnia coś się w niej zmieniło