-Dokładnie<powiedziałam uśmiechając się szeroko>
-A może już nas wydała tylko my o tym nie wiemy!<wykrzyczał Ron>
-Uspokój się wystraszysz ptaki <Powiedziałam podirytowanym głosem>
<Ron zawsze był podejrzliwy co do mojej osoby. Nie miałam jak się bronić a przecież nic nie zrobiłam. Nigdy bym ich nie zdradziła przecież to byli moi przyjaciele.>
-Dobra co od nas chcesz ?< Zapytał Harry >
-Wiem, że szukacie horkruksów ale musicie uważać wiele osób Czarnego Pana was szuka
-Myślisz, że tego nie wiemy? <Wyrwał się Ron>
-Daj mi dokończyć. Ludzie, którzy was poszukują nie zabiją was z jakiś przyczyn Czarny Pan chce was żywych. Przynajmniej chce ..... Harrego
-Czemu chce mieć mnie żywego?
- Tego nie wiem ale zostałam razem z Draco wysłana na misje do tego miejsca właśnie po to żeby was znaleźć
- HA wiedziałem, że jesteś zdrajczynią ale nie myślałam, że aż taką< Wrzasnęła Hermiona>
- Nigdy bym was nie zdradziła
-Zapomniałaś? Już to zrobiłaś < Powiedział Ron >
- Nie chciałam tego a teraz chce odkupić swoje winy. Chce wam pomóc. Powiem wszystko co wiem Draco też pomoże <W środku mojej wypowiedzi do domku wszedł Draco, który usłyszał co powiedziałam>
- Tobie chyba życie nie miłe. Oni są naszymi wrogami <Wrknął blondyn>
-Przyjaciółmi < Poprawiłam> Błagam zostańcie a obiecuje zrobię wszystko by wam pomóc
-Twoje informacje wam nic nie dadzą <Powiedział Harry >
- Mogę wam dać schronienie i zmylić trop innych śmierciożerców dając wam czas na opracowanie palnu.
- Dobra < Powiedziała cała trójka >
- Super siadajcie
<Nie mogłam uwierzyć, że tak szybko się zgodzili. Muszą być bardzo zdesperowani aby znów mi zaufać. Tak czy owak musze zrobić wszystko aby zdobyć ich zaufanie na nowo.>
<Minęło kilka dni. Harry, Ron oraz Hermiona zadomowili się w naszym domku nadal podchodzą do mnie z dystansem ale jest coraz lepiej. Parę dni temu wysłaliśmy listy do domu z informacją, że nasza trójka nie pojawiła się w okolicy ale przechwyciliśmy sowę z informacją, która wskazuje ich kolejny cel podróży. Oczywiście żadnej sowy nie było ale to na kilka dni to odwróciło uwagę śmierciożerców od naszej okolicy. Zamkneliśmy także kominek aby rodzice Draco nie mogli wpaść z wizytą. Oczywiście dalej jest ryzyko wizyty ale zmniejszyliśmy je kilkakrotnie aby Harry mógł na spokojnie opracować plan działania>
-Upiekłam ciasteczka ktoś się skusi? <Spytałam>
-Są zatrute ? < Wyjąkał Ron>
- < Wziełam ciasko i z przyjemnością je zjadłam>
- No dobra możesz dać jedno
- Nie możemy tak bezczynnie siedzieć < Zerwał się Harry > Trzeba opracować plan
- Od czego chcesz zacząć ? < Spytała Hermiona >
<Przyniosłam mapy i rozłożyłam na stole w jadalni. Spytałam Harrego gdzie już byli i zaznaczyłam te miejsca czerwonym krzyżykiem. Chciałam odejść aby mogli na spokojnie opracowali plan działania ale Harry mnie zatrzymał twierdząc, że moja wiedza przyda się w ustaleniu miejsca gdzie mogą być kolejne horkruksy. Byłam szczęśliwa, że mi ufają i mogę im pomóc w poszukiwaniach. Długo dyskutowaliśmy na temat gdzie mogą być horkuksy ale jednogłośnie stwierdziliśmy, że kolejny jest gdzieś w murach Hogwartu. Każdy z nas wiedział, że Harry nie może się tam pojawić wchodząc głównym wejściem. Musieli znaleźć inne wejście. Harry poprosił abym wyszła choć ufał mi to nie na tyle aby powiedzieć mi gdzie się udają. Wyszłam z domku aby nie słyszeć ich dalszej rozmowy. Wpatrywałam się w morze, które było dziś wyjątkowo wzburzone nie mogłam oprzeć się myśli, że to może być związane z tym co za niedługo może się stać po mimo iż doskonale wiedziałam, że to są głupie warunki atmosferyczne. Uciekałam od tej myśli jak najdalej mogłam. Przypominałam sobie wszystkie wydarzenia z ostatnich miesięcy. To co się wydarzyło było wręcz nierealne związek z Draco zamieszanie w jego domu , śmierć ojca , strata przyjaciół. To było jak koszmar z nutką romansu. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Harry, który przyszedł by poinformować mnie o końcu ich dyskusji>
- Juliet już czas
- Co co już?
- Musimy iść mamy mało czasu
-Dobrze. Jak chcecie podróżować
-Teleportujemy się
- Okej. Cieszę sie, że mogłam wam pomóc choć Draco był przeciwny
-Dziękuje Juliet za wszelką pomoc myliłem się...
- Już nic nie mów musicie uciekać
- No tak < Harry cofnął się do Rona i Hermiony stojących za jego plecami> Jeszcze raz dziękuje < po tych słowach cała trójka zniknęła>
< Ja i Draco nie jesteśmy już bezpieczni w tym miejscu powinniśmy wrócić do domu by nie wzbudzać podejrzeń. Zaczęłam szukać ślizgona w całej okolicy. Draco lubił znikać ale nigdy nie robił tego tak długo. Usiadłam na schodach i czekałam na powrót blondyna. Minęła godzina... dwie .... trzy Draco dalej nie było widać na horyzoncie. Było już bardzo późno a ja zamartwiałam się o mojego narzeczonego. Gdzie on może być?>
3 NAD RANEM
<Usnęłam na schodach czekając na ślizgona. >
/ Gdzie ja jestem?!
-Mamo? Tato? co się tu dzieje?!
- Spokojne synu wszystko będzie dobrze jesteś bezpieczny
-Co się dzieje?
- Wszystko będzie dobrze
- Czarny Pan?!
-avada kedavra!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!/
CZYTASZ
Zakochany śmierciożerca
Novela JuvenilJuliet Anderson chodzi do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie jest dla większości czarodziejów oschła i nie miła.Pewnego dnia coś się w niej zmieniło