2. arszenik

8.3K 620 134
                                    

    mleczna czekolada

    Znacie ten typ człowieka, który budzi waszą odrazę, budzi do życia każdą drobinkę waszego ciała do powstrzymywania ręki, by nie spotkała się z twarzą, jego lub własną? Patrzycie na niego i zastanawiacie się... Memicznie: czy ludzie tak żyją?! Czy to jest normalne?! Ale tak całkiem serio... Niektórzy wystarczy, że raz pojawią się wam na drodze i wy już wiecie, że nie ma szans na rozejm. Są sprzeczki słowne, nienawistne spojrzenia, wywracanie oczami, a na dodatek ta szczera ochota, by wykonać najprostsze w świecie harakiri. 

    Pracowaliśmy ze sobą tydzień, a Luke Hemmings zdążył zirytować mnie przynajmniej siedemnaście razy. Dziennie. Był mało konkretny, niedokładny, rzucał jakąś myśl, a ta przytłoczona następnymi, rozmywała się i powstawał nieestetyczny bałagan. Chodził w wytartych jeansach, albo czarnych, obcisłych spodniach, które eksponowały jego nogi do nieba. Rzadko prasował koszule, owszem, były flanelowe i nawet jeśli z reguły to nie robiło większej różnicy, sam fakt, że nie był w stanie poświęcić rano dziesięciu minut na schludny wygląd, wpędzał mnie w swego rodzaju rozjuszenie. Czasem wiązał włosy, bo z reguły blond loki wpadały mu w oczy, powodując jeszcze większy misz-masz w tym jak się prezentował. 

    Mimo wszystko robił wrażenie swoim nonszalanckim spóźnieniem i wizerunkiem trochę poszarpanego emocjonalnie, ale jakże wygadanego i złośliwego ignoranta. Przynajmniej tak mówił Michael Clifford, ale mnie nie kupił. 

    To nie tak, że zamierzałam kogoś dojechać, kolokwialnie mówiąc. Po prostu zależało mi na tej pracy, jak na niczym innym w życiu. Chciałam, by mój zespół prezentował się od jak najlepszej strony przed zarządem oraz przed klientami. Nie bez powodu nigdy nie przyszłam dwa razy w tym samym stroju na spotkanie. I tak jak wszyscy pozostali to zrozumieli, nawet Calum Hood, przyszły prezes Hood & Dunning, to nie, Luke musiał za wszelką cenę udowodnić, że taki styl pracy w jego wypadku jest najbardziej efektywny i żadna angielska dziunia tego nie zmieni. To nie są moje słowa... Serio. 

     Prędzej niż bym chciała dowiedziałam się, iż nasze piętro to dosłownie korytarz plotek, gdzie aż huczało od komentarzy na temat tego kto z kim sypia. Wszyscy się tam znali, wszyscy wiedzieli jak mają ze sobą współdziałać, a ja byłam nowa i mimo tej władzy, którą mi powierzono, nie czułam się tak pewnie jak bym mogła. 

    Ustalmy coś. Miałam niecałe 27 lat, dopiero wspinałam się po szczeblach swojej kariery. Oczywiście, mogłam wszystkich przytrzymać krótko, ale nie chciałam nikogo straszyć. Potrzebowałam miłej ale intensywnej atmosfery. Mogliśmy ze sobą rozmawiać, pomagać sobie, działać w czystej symbiozie, ba, to nawet sprzyjało efektywności projektów, jednakże musieliśmy też pamiętać, że nie spotykamy się tam na kawę i ploty. Prócz Clifforda, on przez większość dnia się nudził. 

    Caluma Hooda polubiłam chyba najbardziej. Ha ha ha, śmieszne, nie zamierzałam załatwiać sobie kolejnych awansów przez łóżko, zwłaszcza że mężczyzna był zaręczony z Jackie, a ją widywałam niemal codziennie na kanapie Cassie. Calum okazał się po prostu sympatyczny. Miał smykałkę do tej roboty, zwłaszcza że nauczył się tej firmy od podstaw. Najpierw wycierał podłogi, potem parzył kawę, przez chwilę siedział w archiwum. Pan Hood był dobrym przedsiębiorcą, nie mógł zapisać majątku komuś, kto nie wiedziałby co robić. Dlatego też, pomijając wcześniejsze spotkanie właśnie z szefem, to on wyjaśnił mi raz jeszcze gdzie mam czego szukać. Ale to poza godzinami pracy, gdy raz podjechał do mieszkania mojej siostry po Jackie. 

     Patrząc na młodszą siostrę Hemmingsa, zastanawiałam się jakim cudem są spokrewnieni. Jackie była taka śmieszna, miła i po prostu dała się lubić. Luke tym czasem sukcesywnie uprzykrzał mi życie. 

chocolate eclairs {hemmings} ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz