#eklery <--- twitter
Niesprawdzony
- Nigdy się nie przebiorę, jeśli będziesz ciągle wchodził mi do przymierzalni.
Margaret była albo oburzona, albo rozbawiona. Jeszcze nie do końca potrafiłem to określić, bo zamiast świetnie bawić się na zakupach, nieustannie, kolokwialnie powiem, pipczyła i pipczyła. Nie podobał jej się żaden ze stroi kąpielowych, jakie jej wybrałem, bo wszystkie, jak to ona uznała, wyglądały zdecydowanie zbyt zdzirowato. Ale to nie moja wina, okej? Taka moda, czy coś. Miała piękne ciało, więc mogła je pokazywać, ot co!
- Nigdy nie wyjdziemy ze sklepu, jeśli czegoś nie wybierzesz - odbiłem piłeczkę i gdy już miałem odsłonić zasłonkę przymierzalni, ni stąd, ni zowąd, oberwałem z łokcia w brzuch przez materiał. - Meg, no!
- Wyglądam jak baleron w skarpetce.
- Myślałem, że masz wyższe poczucie własnej wartości, i powiesz chociaż parówka.
- Żebyś ty czasem parówki nie stracił.
- Wiesz co? Dobra, zaraz przyniosę ci coś najwidoczniej w twoim stylu.
Wstając z kanapy dla zmęczonych mężów, spojrzałem jeszcze na lekko zdezorientowanego, ale też rozbawionego faceta naprzeciwko.
- Żona? - zapytał z ciekawości, na co pokręciłem przecząco głową, niewiele myśląc.
- Gorzej, szefowa. - Mężczyzna uniósł lekko obie brwi, ale zamiast zwracać na niego uwagę, wyciągnąłem rękę za zasłonkę i wziąłem od Maggie przymierzone wcześniej stroje.
Wracając na sklep westchnąłem ciężko w stronę młodziutkiej, piłującej za blatem sprzedawczyni. Odpowiedziała zalotnym uśmieszkiem.
- Ma pan wyzwanie - odezwała się, na co pokiwałem głową znacząco. - Ja bym tak nie jojczyła.
- Cóż, wszytko ma plusy dodatnie i plusy ujemne, chociaż się nie nudzę.
Wziąłem z wieszaka jednoczęściowy, beżowy strój tak zabudowany jak tylko się da, do tego w rozmiarze 48. Na złość.
- Umn, obawiam się, że pana...
- Pani uwierzy, to podstęp. - Wróciłem na miejsce, a gość, z którym wcześniej wymieniłem parę słów aż się skrzywił.
Pewnie pomyślał, że próbowałem wcisnąć jakąś panią o rozmiarze 48 w rzeczywiście pasujący Meg rozmiar 38, ale to była specjalna taktyka, żeby zrobić Langford na złość.
- Masz, to ostatnia opcja - podałem jej strój przez kurtynę.
- Powaliło cię? Poszewka na poduszkę?
- Nie chcesz ładnego kostiumu, to przyniosłem coś, co najwidoczniej uznasz za najbardziej odpowiednie. No już, wskakuj w to.
- Wiesz, chciałam ci powiedzieć, że już wybrałam, ale odechciało mi się jakiejkolwiek plaży, bo mnie wkurzasz.
- Ja ciebie wkurzam?! - Aż się trochę uniosłem, bo to Margaret wymyślała jakby była królową angielską.
- Włazisz tu czy nie?
Biorąc kilka głębokich wdechów, znalazłem się w przymierzalni, gdzie ona trzymając w ręce ten kaftan bezpieczeństwa, wybaczcie, jestem złośliwy, miała na sobie zwyczajny, czarny, dwuczęściowy kostium, który wyjątkowo dobrze podkreślał pełny biust Margaret i miał wysokie majtki, ale ze skąpą ilością materiału na pośladkach. Idealnie. Nie mogąc powstrzymać uśmiechu, położyłem dłonie w jej tali, za co zgromiła mnie spojrzeniem.
CZYTASZ
chocolate eclairs {hemmings} ✓
Fanfiction- Jesteś słodki, Luke. - Słyszałem żałosny, beznadziejny, irytujący, prawa ręka diabła... Ale słodki? Uderzyłaś się w tę piękną główkę? - Nie. Skąd. Jesteś słodki jak Eklerka. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że Margaret Langford niena...