- Widziałeś Alka ? - zapytałam zdyszana – szukam go od południa, nie wiem co się dzieje, zbyt długo go nie ma, powiedz mi dlaczego jeszcze nie wrócił? -zapytałam popadając w czystą histerię.
- Wiktoria ? Co Ty tu robisz? Wiesz,że nie powinno cię tu być - odpowiedział Michał przyjaciel Alka ładując amunicję do broni.
- Możesz mi powiedzieć gdzie jest Alek? - powiedziałam zdenerwowana – denerwuję się, Michał, ja już nie wiem co mam ze sobą zrobić, możesz mi powiedzieć gdzie on jest do cholery?
- Są na akcji -powiedział pewnie.
- Ale, ale powinni już wrócić,prawda? To przecież zbyt długo.. - poczułam jak oczy napełniają mi się łzami.
- W gruncie rzeczy to tak , ale nie martw się na zapas, poczekajmy jeszcze trochę, zdarza się, że pewne akcje trwają cały dzień
- Nie martw się na zapas?Ale co ty mówisz... - zaczęłam krzyczeć, a on mnie przytulił – on musi wrócić, po prostu musi – łzy spłynęły mi po policzkach.
- Sądzę, że lepiej będzie jak wrócisz do domu, albo pójdziesz do Kali- powiedział chłopiec masując mnie po ramieniu – w tej sytuacji to nic nie zmieni, gdzie na niego czekasz - posłał mi pogodne spojrzenie
- Nie mogę po prostu siedzieć, gdy Alek.. - spojrzałam na niego a on mnie wtulił mocniej do siebie.
- Tak wiem, ale nic nie możesz zrobić trwa wojna, to nie dyskusja na temat ruchu politycznego, ale wojna,idź do domu, wszyscy na kogoś czekamy, a myślę że jeśli będziesz tam to Alek będzie dużo spokojniejszy.
- Wiktoria, po co tu przyszłaś?Rozmawialiśmy przecież o tym, że nie możesz tu przebywać, a co dopiero przychodzić - odezwał się Tomek, najlepszy przyjaciel Alka– Wiesz dobrze, że Alek nie chciałby żebyś tu przychodziła
- ..- nic nie odpowiedziałam tylko usiadłam, a Tomek podszedł i chwycił mi za rękę
- Nie masz się o co martwić, Alek to twardy zawodnik, nie da się tak łatwo zabić.
- Obyś miał rację - załkałam- to trwa już tak długo, nie daję rady...
Nazywam się Wiktoria i mam osiemnaście lat, przed wojną próbowałam swoich sił w teatrze, jako aktorka, ale długo to nie potrwało. Alek ma lat dwadzieścia i jak mi wiadomo od pewnego czasu, a może raczej od początku wojny służy w tajnych organizacjach. Zajął się mną,gdy zabili mi rodziców, więc tak praktycznie mam tylko jego. Alek uratował mnie spod rąk niemieckiej policji i przygarnął mnie do siebie. Nie mogę spać spokojnie kiedy wiem, że grozi mu niebezpieczeństwo.
-Udało się chłopaki - Dowódca szedł dumnie, a ja szukałam wzrokiem Alka, lecz nigdzie nie mogłam go znaleźć
- Jakieś straty ? - spytał Tomek
- Można tak powiedzieć, trochę broni i jeden człowiek, po za tym dwóch całkiem rannych.
- Alek ? - zapytałam przerażona
- Jeszcze się trzymam - powiedział Aleksander trzymając dłonią obojczyk, który aktualnie był cały zakrwawiony
- Alek – powiedziałam, po czym podleciałam do niego i go opatrzyłam, a następnie pomogłam mu wrócić do domu
- Nie musiałaś tam przychodzić,wiesz, że nie możesz.
- Nawet nie wiesz jak się martwiłam,nic nie powiedziałeś, nawet nie wspomniałeś
- Nie potrzebnie, nic mi nie jest –powiedział szorstko
- Mam tylko ciebie Alek, nie możesz mnie samej zostawić - spojrzałam na niego ze łzami a on ujął ręką moją twarz
- Wojna kiedyś się skończy
- Ta odwaga daleko Cię nie zaprowadzi, nie zapominaj, że nikt nie jest nieśmiertelny -powiedziałam opatrując mu ranę
Aaa - podniósł się z bólu - nie jest tak źle – pstryknął mnie w nos i się uśmiechnął.
-Dlaczego ?
- Co dlaczego ?
- Dlaczego mnie uratowałeś wtedy? nie znałeś mnie, a ryzykowałeś życie
- Tak wiem, każdy na moim miejscu by to zrobił, widywałem cię nie raz.Zawsze wyglądałaś tak radośnie.Coś mnie wtedy tknęło po prostu nie mogłem pozwolić by Cię skrzywdzili
- Jesteś .. - wypuściłam powietrze z ust - dziękuje - powiedziałam, a on poprawił swój bandaż, w momencie kiedy chciał zdjąć zakrwawioną koszulę, ktoś zadzwonił. Z obawą podszedł do okna
- Alek to ja - usłyszeliśmy głos Tomka - otwórzcie - Alek poszedł otworzyć, a ja poprawiłam sukienkę
- Przeszkodziłem? - zapytał gdy zauważył, że poprawiam ramiączka
- Nie - powiedziałam wstydliwie i oblałam się rumieńcem
- Wiem, że dopiero wróciłeś z akcji, ale jest sprawa -zwrócił się do Alka - musimy jechać na północ od Warszawy, potrzebuje nas inny sektor
- On jest poważnie ranny Tomek, weźcie kogoś zdrowego - wtrąciłam się mimo iż nie powinnam ingerować w ich zadania
- Wiktoria cicho! poczekaj w kuchni, dobrze? - powiedział zdenerwowany Alek - o co chodzi ? - usłyszałam tylko zadane przez niego pytanie
Parę minut później
- wiesz... powinnaś na parę dni zamieszkać z Kaliną
- Jedziesz tam prawda? no jasne, że jedziesz -stanęłam przy oknie
- Spróbuj to w końcu zrozumieć, tu nie chodzi o mnie czy o Ciebie...
- Nie mogę, rozumiesz? Jesteś ranny, ktoś inny powinien tam jechać
- Nikt nie zna tamtych terenów tak dobrze jak ja, poza tym nie będę z Tobą o tym dyskutował,odprowadzę cię jutro do Kali
- Ona wie, że Tomek jedzie?
- Tak
- Dlaczego kłamiesz? Nie puściłaby go gdyby teraz jej powiedział, zapewne powie jej jutro rano - odwróciłam się, a łzy spływały mi po policzkach
- Kiedy skończy się wojna obiecuje, że..
- A ona w ogóle się skończy ? -zapytałam i poszłam się położyć