"Człowiek naraża się na łzy, gdy raz pozwoli się oswoić."

14 0 0
                                    


- Najłagodniej określając to tak – widziałam jak jego usta zmieniają się w jedną wielka prostą linię.

Mhm – powiedział – wrócę wieczorem, gdyby Cię to jeszcze obchodziło- jasne, że mnie to obchodziło, Aleksander był jedyną osobą, która obchodziła mnie w każdym calu.

- Jasne – powiedziałam, a on wyszedł.

Parę dni później, wróciłam do domu po pierwszym dniu  pracy w szpitalu, odkąd miałam wypadek. Zastanawiałam się co ze mną jest nie tak skoro Przemek nie chciał spędzić ze mną nocy. Przecież dawałam mu te wszystkie znaki tak dobrze na ile to potrafię.

- Jak było? - Alek stał bez koszulki przeglądając stare zakurzone książki. To była męczarnia. On tak strasznie wzbudzał we mnie wszystkie z możliwych emocji, a ja coraz bardziej nie potrafiłam sobie z nimi poradzić.

- Jestem zmęczona – powiedziałam chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.

- Doktorek dziś nie przyjdzie? - zapytał ironicznie, a ja spojrzałam na niego dziwnie.

- Nie, nie tym razem, musi zostać na noc – gdy to powiedziałam Alek do mnie podszedł.

- A tak właściwie dlaczego się z nim spotykasz?- spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Bo go lubię jest bardzo inteligentny, uczciwy  i jako mężczyzna jest całkiem atrakcyjny.

- Ehh...Wiktoria – nabrał głęboko powietrza

- Słucham?- spodziewałam się jakiegoś głupiego komentarza, ale zrobił się całkiem poważny.

- Jak pomyśle, że on Cię dotyka to coś mnie trafia – gdyby wiedział jak jest naprawdę to by mnie w tym momencie z całą pewnością wyśmiał.

- A kto według Ciebie powinien to robić ?– od razu połknęłam haczyk i podeszłam najbliżej niego, jak tylko to było możliwe.

- Dlaczego musisz być tak idealna? – spojrzał mi w oczy unikając poprzedniego pytania.

- Nikt nie jest - odpowiedziałam bez zastanowienia- Wiesz, kiedyś myślałam, że ty jesteś, ale z każdym dniem coraz bardziej mnie rozczarowujesz.

- Jaa... jaa... cholera nawet nie pamiętam co chciałem powiedzieć... chrzanić to najwyżej znów oberwę – powiedział i gwałtownie mnie pocałował, ale gdy podwinął moją sukienkę cofnęłam się o krok.

- To się nie powtórzy Alek – spojrzałam w jego gniewną twarz.

- Dlaczego ?– powiedział momentalnie się przybliżając i łapiąc mnie kurczowo za rękę.

- Bo nie jestem taka – odwróciłam twarz. Sama przeczyłam każdemu mojemu czynowi.

- Nie jesteś? - powiedział spoglądając na mnie badawczo – wcześniej nie miałaś wątpliwości

- Alek, daj mi spokój – powiedziałam chcąc się odwrócić, ale trzymał mnie nadal za rękę – puść!

- Nie mogę na to patrzeć wiesz? - powiedział i spojrzał na mnie łagodniej

- Przykro mi, musisz się przyzwyczaić, chyba, że wolisz bym odeszła?

- Okłamujesz jego, siebie i mnie - podniósł głos.

- Wcale nie - powiedziałam pomimo iż wiedziałam, że jest to prawda.

- To dlaczego nie potrafisz powiedzieć co naprawdę czujesz, dlaczego nie powiedziałaś mu, że ze mną spałaś? A ja głupi dałem się nabrać tego wieczoru- spojrzał na mnie przenikliwie.

- O co Ci chodzi - poczułam się zażenowana.

- Nie kochałaś się z nim – przejrzał mnie na wylot.

- Skąd ty to możesz wiedzieć - powiedziałam zła.

- Domyśliłem się, a Ty teraz potwierdziłaś moją wersję - powiedział poważnie.

- Daj mi spokój Alek – powiedziałam, ale nadal nie mogłam się uwolnić z jego uścisku - puść mnie - rozpłakałam się, a gdy wykonał moją prośbę pobiegłam do pokoju.

Następnego dnia

- Wiktoria – powiedziała Kala, gdy tylko weszłam do szpitala– Alek wczoraj rozmawiał z Przemkiem.

- Wiem – spojrzałam na nią pewnie.

- On nie jest głupi, nie możesz tak.

- Kto? - zdziwiłam się.

- A jak myślisz? -powiedziała i w tym samym momencie Przemek wyszedł z sali.

– Musimy porozmawiać – powiedział i po chwili szliśmy już wzdłuż szpitalnego parku. - Widzę jak na niego patrzysz, miałem nadzieje, że to minie, że w końcu spojrzysz tak na mnie – popatrzył na mnie z bólem – ale chyba nie chciałem przyjąć jak jest naprawdę. Wiesz jesteś piękną dziewczyną i dobrą, ale chyba się trochę w tym wszystkim pogubiłaś.

- Co masz na myśli?- zdziwiłam się.

- Nie chce być dalej okłamywany, Alek dał mi jasno do zrozumienia, że..

- Cholera– przeklęłam pod nosem.

- Będzie lepiej jak przestaniemy... - zanim zdążył to powiedzieć ktoś stanął naprzeciwko mnie.

- Biegnij do szpital – zobaczyłam Alka z kamienną twarzą, który kierował broń w stronę Przemka – Powiedziałem wynoś się stąd – chwycił mnie za ramię i popchnął w stronę budynku, tak że przewróciłam się na ziemię.- Wiktoria! - krzyknął, a ja wstałam i pobiegłam w kierunku szpitala - "W imieniu Polski podziemnej skazuje Cię na śmierć, za zdradę ojczyzny"

W świecie huku i szumuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz