"Żeby kogoś trzymać za rękę, trzeba najpierw swoją dłoń otworzyć."

17 0 0
                                    

Usłyszałam za sobą w tle tylko regułkę skazania i strzał. Biegłam prosto do szpitala, czułam się jak w transie, tego było za wiele. Gdy wbiegałam do szpitala powoli zaczęło wszystko do mnie docierać, oparłam się o drzwi lekarskie i rozpłakałam się osuwając bezwładnie po ścianie.

- Co się stało? - Kalina natychmiast mnie dostrzegła.
- Al.. Alek zastrzelił Przemka – powiedziałam przez łzy. Zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam z budynku. Chodziłam ulicami Warszawy przez dobrą godzinę, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić, a następnie nadal roztrzęsiona udałam się w stronę siedziby Alka gdzie wraz z Tomkiem i Stefanem siedzieli i nad czymś zawzięcie dyskutowali.

- Wiktoria? - powiedział zdziwiony widząc moją zapuchniętą od płaczu twarz.

- Ty draniu – chciałam go uderzyć, ale gdy moja ręka znalazła się powietrzu, on momentalnie ją złapał - zniszczyłeś wszystko -powiedziałam, a łzy spływały mi po policzkach – jak mogłeś – tym razem moja ręka wylądowała na jego policzku z wielkim pluskiem – a on mnie przytulił – nie dotykaj mnie, odskoczyłam jak oparzona

- Wiktoria proszę – powiedział spokojnie do mnie podchodząc – Przemek był zdrajcą, wydobywał od Ciebie informacje, wiedzą o nas wystarczająco za dużo, wiedział, że należę do podziemia, był pluskwą – spojrzał na mnie z bólem – nie było innego wyjścia, to nie była moja decyzja.

- Nie.. nieprawda – powiedziałam sama nie wierząc w to zaprzeczenie.

- To nie był mój wyrok Wiki.

- Ja nie nie nienawidzę Cię – krzyknęłam i pobiegłam do domu. Byłam zmarznięta, roztrzęsiona, a po głowie chodziły mi różne najczarniejsze scenariusze.

Wrócił w nocy, przed godziną policyjną, siedziałam przed walizką wpatrując się beznamiętnie w ścianę.

- Jutro się wyprowadzam – powiedziałam spokojniej.

- Przysięgam, że musiałem... - usłyszałam jego ciężkie westchnienie.

- Nie obchodzi mnie to – powiedziałam zbierając swoje rzeczy i pakując je do torby.

- Przestań – powiedział i odłożył wszystko na swoje miejsce.

- ... - a ja bez słowa podniosłam je i znów spakowałam

- Powiedziałem przestań – krzyknął, a kiedy stanęłam osłupiała złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

- Kim ty w ogóle jesteś? Tu... masz chyba niepokolei w głowie– wskazałam palcem w stronę czoła, a on prześwidrował mnie wzrokiem – ktoś Cię chyba w nią mocno uderzył – powiedziałam, a głos znów mi drgał.

- Nie – powiedział i dotknął dłonią swoich ust i powoli po nich przejechał palcem – jestem taki bo ktoś mnie kiedyś tu pocałował – powiedział pewnie, a mnie ogarnęła fala gorąca

- Nienawidzę Cię – powiedziałam

- Oboje wiemy, że to nieprawda – powiedział i posadził mnie na stole – zrobiłem to bo musiałem i dobrze, że tak się stało, bo nie darowałbym sobie jakbyś wylądowała na Pawiaku – powiedział zły

- Nie uwierzę Ci, że choć raz pomyślałeś o mnie

- Ciągle myślę, nieustannie, to aż męczące, nawet nie wiesz jak bardzo Cię pragnę – powiedział mi do ucha rozpinając sukienkę, a ja sama nie wiem czemu mu na to pozwoliłam

- To ostatni raz – powiedziałam zdyszenie, a on pokręcił głową.

- Jesteś moja i tylko moja... zawsze – powiedział i znów do mnie przywarł, błądząc rękami po całym moim ciele. Wszystko trwało bardzo szybko, nasze ciała na koniec były całe mokre, a na stole pozostał odbity ślad moich pośladków. Za dużo emocji, nerwów i stresu.

- Kochałam go – powiedziałam gdy po wszystkim ogarnęła mnie fala smutku.

- To nieprawda – spojrzał mi w oczy

- Wszystko psujesz, najpierw mnie nie chcesz, a gdy zaczyna mi się układać nagle przypomina Ci się, że jednak jestem kobietą.

- Ohh ty nawet nie wiesz, ani na moment nie zapominam, że jesteś kobietą – westchnął - zawsze Cię chciałem, po prostu nie zawsze mogę Cię mieć. - powiedział całując moją szyję

- A kto to ustala, Ty? - odsunęłam się patrząc na niego przenikliwie

- ...

Następnego dnia poszłam z samego rana do szpitala, w międzyczasie dostrzegłam, że w momencie, gdy opuszczałam mieszkanie, nie zauważyłam w nim Alka. Do domu wróciłam dosyć wcześnie, ponieważ dzisiejszego dnia wykonałam wszystko po prostu szybciej niż zwykle. Kala obsypywała mnie pytaniami, odnośnie wyroku na Przemka, ale nie chciałam wracać do tego tematu, ponieważ, gdy tylko do tego wracałam, momentalnie do oczu napływały mi łzy. Kiedy wróciłam do domu zastałam go takiego, jak gdy wychodziłam, czyli totalnie pustego. W momencie kiedy zaczęłam zastanawiać się, gdzie zniknął na tak długo, usłyszałam otwieranie zamka, a następnie głośne szmery.

- Wiktoria, dzień dobry – powiedział radośnie Tomek, a Alek spojrzał na niego wrogo. Za nimi dostrzegłam osobę trzecią, która od razu podeszła i wyciągnęła dłoń w moim kierunku

- Witaj, jestem Konstanty, w skrócie Kostek, a ty jak mniemam jesteś tą piękną Wiktorią, o której niemało się mówi w naszej siedzibie? - gdy to powiedział momentalnie rzuciłam pytające spojrzenie pozostałej dwójce.

- Mam nadzieje, że treść nosi miano pozytywnej, cześć – powiedziałam i podałam mu dłoń

- Nie sądzę, żeby się zgodziła, poza tym uważam, że nie powinniście prosić o takie rzeczy osobę, która kompletnie się na tym wszystkim nie zna – powiedział zdenerwowany Aleksander

- Daj nam okazję chociaż zapytać – uśmiechnął się Tomek

- O co chodzi? - zapytałam zdziwiona

- No więc tak – zaczął Kostek – Mamy pewną akcje, a mianowicie wyciągnąć informacje od niemieckiego oficera, które są cennym źródłem informacji...

- I jaka w tym moja rola? - zapytałam

- Żadna – powiedział oschle Alek

- Jesteś aktorką, co znaczy, że udawanie innej osoby, nie powinno stanowić dla Ciebie wyzwania. Oficer, którym jesteśmy zainteresowani uwielbia wprost chodzić na bale, a niedaleko szpitala jest pewien organizowany.

- Bez owijania – powiedział znużony Tomek – Twoim zadaniem będzie udawać wysoko urodzoną arystokratkę, która urodziła się w Niemczech. Razem z Kostkiem udacie się na tą pokazówkę i będziecie udawać zakochane, dowcipne i pełne szczęścia małżeństwo. Ty będziesz oczarowywać swoją niewątpliwą urodą, a Kostek będzie zadawał pytania, my jednak pozostaniemy z Alkiem obserwatorami, wszystko jasne?

- Ale.. ale.. - zaczęłam niepewnie i spojrzałam na Alka.

- Mówiłem, że się nie zgodzi. Znajdźcie sobie kogoś innego – powiedział Alek i wskazał ręką drzwi.

- Umowa stoi – powiedziałam, gdy mieli wyjść.

- Co? – zapytał zdziwiony Alek – no po prostu nie wierze.

- Kiedy? - zapytałam.

- Jutro wieczorem – odparli natychmiast.

Chwilę później

- Zwariowałaś? - powiedział Alek, gdy chłopcy już sobie poszli.

- Jeśli mój niecodzienny wygląd ma pomóc to czemu nie – po raz pierwszy od wczorajszego wydarzenia na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- To nie jest zabawa Wiktoria! - Alek za to nie pałał takim samym entuzjazmem.

- Wiem, ale chce pomóc, w razie czego ty też tam będziesz – powiedziałam pewnie

- Dużo ryzykujesz – powiedział.

- Nie ryzykuje nic, bo nic nie mam – pogłaskałam go po twarzy i poszłam się położyć

- Jesteś dla mnie ważna Wiktoria – usłyszałam głos Alka, który najprawdopodobniej stał w progu

- Jeśli tak to uszanuj moją decyzję – powiedziałam przyciskając głowę do poduszki.

W świecie huku i szumuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz