Następnego dnia
- Okłamałeś mnie! - Powiedziałam wracając do domu od Kali. - Przez przypadek dowiedziałam się parę rzeczy, które zostały przede mną okrutnie zatajone.
- O co chodzi? - Alek zmierzył mnie wzrokiem.
- Mężczyzna z wczoraj miał rację, nie nazywasz się Aleksy Ostrowski, jesteś Aleksy Osmański. Twoja Matka występowała w teatrze, dlatego tak często tam przychodziłeś. Pani Osmańska pomagała żydom, dlatego została wywieziona do obozu, prawda? Nie miałeś siostry, ale mieszkałeś z siostrą mamy i miałeś dwóch braci? A twój tata został oskarżony o zdradę ojczyzny, ale to nie prawda, mimo to się ukrywa, bo próbuje udowodnić swoją niewinność, szukając jednego, właściwego oficera, który mu w tym skutecznie pomoże - powiedziałam jednym tchem. Byłam tak zła, że mnie okłamał. Zmyślił wszystko, nazwisko, rodzinę, każdy najmniejszy szczegół, zanim mi to powiedział dobrze go opracował.
- Tak – powiedział bez jakichkolwiek emocji.- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - Krzyknęłam. - Myślałam, że się nie okłamujemy, że między nami wszystko zaczyna być jasne - popatrzyłam na niego spokojniej. - Ja cię nie okłamałam, jednak chyba się nie znamy,nie tak jak myślałam, że cię znam. Żyje z zupełnie obcym mi facetem, jestem ci na prawdę wdzięczna za ocalenie życia, ale ... - powiedziałam. – Mam tego serdecznie dość, tych kłamstw, tego dystansu – jęknęłam żałośnie. - Nie chce mieć z tobą nic do czynienia Alek – powiedziałam zrezygnowana i wyczerpana natłokiem informacji.
- Wiktoria, ja musiałem - złapał mnie za rękę. – Naprawdę, wtedy jeszcze nie wiedziałem czy mogę ci ufać, a potem sam pogubiłem się z tym wszystkim, chciałem ci powiedzieć, nawet wczoraj chciałem przysięgam...
- Nic nie musiałeś, nie dotykaj mnie, ja ci zaufałam, otworzyłam się przed tobą, a ty mnie przez ten cały czas zwyczajnie wykorzystywałeś i oszukiwałeś, jaka ja jestem naiwna i głupia. - powiedziałam i wyszłam z mieszkania.
Dzień później
- Wiesz Aleks miał swoje racje – powiedziała Kalina, gdy cały dzień byłam myślami gdzie indziej. - Swoją drogą powinnam być na ciebie strasznie zła, że tak mnie podeszłaś, ale nie potrafię - westchnęła ciężko.
- Jakie racje? O czym ty do mnie mówisz? Wszystko co mówił było kłamstwem, ja rozumiem, że żyjemy w czasach wojennych, gdzie trudno komukolwiek zaufać, ale tak się nie robi... i do tego musiałam się o tym dowiedzieć, gdy tak bardzo mi na nim zaczęło znów zależeć.
- Wiktoria - powiedziała smutnie Kala. – Musisz spróbować też go zrozumieć – powiedziała ze współczuciem.
- Ale.. ale co tu dużo rozumieć?!
~Kilka dni później ~Nie radziłam sobie, smutno mi bez niego, bez tych jego żartów, rozkazów, próśb, bez jego dotyku, nawet brakuje mi tych jego cholernych kłamstw, od których tak bardzo chciałam uciec. Przez te parę dni byłam strasznie zagubiona, nie potrafiłam sobie znaleźć miejsca, wszystko analizowałam. Przynajmniej starałam się analizować, ale każde moje rozmyślenia były co najwyżej bezsensowne i kończyły się na martwym punkcie.
Stałam pod jego mieszkaniem już dobre dwie godziny, przez co byłam trochę zmarznięta, a w zeszłym tygodniu oddałam mu, albo raczej rzuciłam w niego kluczami.
- Wiktoria? - zapytał niepewnie, gdy tylko pojawił się na klatce schodowej. Był zaskoczony moim widokiem, a zarazem w pewnym sensie mu ulżyło.
- Sama się zastanawiam dlaczego tu przyszłam. Prawda jest taka, że nie chce żyć z tobą po tym co mi zrobiłeś, jak się zachowałeś, ale wiem też, że nie dam sobie rady sama – próbowałam być poważna, ale po krótkiej chwili zgromadzone negatywne emocje zrobiły swoje i rozpłakałam się, a on tylko mnie przytulił, po czym zaprosił gestem do mieszkania.
- Przepraszam, że cię okłamałem - powiedział, gdy zdejmowaliśmy swoje płaszcze.
- Trudno Alek.
- Ale żałuje, tak bardzo żałuje, bo cię skrzywdziłem, a na prawdę nigdy nie miałem zamiaru tego robić.
- Jak mogłam się nie zorientować? Jesteś bardzo podobny do Mamy, ona była naprawdę świetną aktorką, zawsze chciałam być taka jak ona, no może w pewnym sensie.
- Tak jak ty, nigdy w siebie nie wątp! - Podszedł bliżej, a mnie przeszył dreszcz.- Ach – westchnął.
- O co chodzi? - zapytałam zmartwiona.
- To nic – powiedział zbywczym tonem.
- Alek - sięgnęłam dłonią po skrawek jego koszuli i go podniosłam. - Ojejku – powiedziałam, gdy zauważyłam, że jego plecy były całe sine.
- To nic takiego, już powoli przechodzi – powiedział przez zaciśnięte usta.
- Jak to nic takiego? Masz fioletowe plecy, a dwa dni wcześniej były całe we krwi, co jeszcze robiłeś? - spojrzałam na niego oskarżycielsko.
- Spadłem z muru – powiedział cicho.
- Jasne. - Znów kłamie, po co te kłamstwa?!!
- Naprawdę. Byliśmy z Tomkiem dziś na akcji i miałem przepychankę z jednym Niemcem no i, jak sama widzisz...
- Zdejmij koszulę i się połóż, przyłożę trochę zimnego, może to złagodzi - powiedziałam i do kawałka szmaty nabrałam śniegu z parapetu, po czym delikatnie przyłożyłam do jego pleców i masowałam mu nim delikatnie wzdłuż linii kręgosłupa.
- To jest lodowate.
- Takie ma być.
- Wole inne metody na ból - powiedział i jednym ruchem przewrócił mnie na łózko. - Naprawdę cieszę się, że zdecydowałaś się wrócić – powiedział głaskając moją twarz.
- Nie w ten sposób – zaczęłam i skierowałam się w stronę kuchni. – Nie będę twoją panną na jedną noc, no przynajmniej już nie – powiedziałam, gdy stanął za mną w drzwiach.
- Ehh, wiesz, że nie traktuję cię w ten sposób.
- Odniosłam trochę inne wrażenie, skoro nie potrafisz nawet stwierdzić kim dla siebie jesteśmy to traktujesz mnie podobnie jak tą cała Martę.
- To było dawno Wiktoria, poza tym nie jesteś nią, nie dla mnie.
- Lubisz bawić się kobietami, co? - spojrzałam na niego przez łzy. - To takie wygodne.
- Nie bawię się tobą, nigdy nie miałem tego na celu – uniósł ręce w obronnym geście.
- Więc do cholery Alek powiedz mi kim dla Ciebie jestem, kim tak właściwie dla siebie jesteśmy?!