dla _Moony_
- Nie ma mowy - powiedział, zadzierając brodę do góry i marszcząc brwi w zdeterminowaniu. - Nigdzie nie idę.
Cody westchnął głośno i usiadł obok Ronny'ego na łóżku.
- No weeź! - jęknął, szturchając przyjaciela. - Nie po to wdrapywałem się tu do ciebie po drzewach, żebyś teraz mówił mi, że nie idziesz na tę imprezę!
Ronny zmarszczył nos i odwrócił gwałtownie głowę w stronę Cody'ego. Jego kocie uszy aż zafalowały.
- Nikt ci nie kazał. - powiedział stanowczo, krzyżując ramiona na piersi. - Powiedziałem, że nie chcę i koniec, kropka. Nigdzie nie pójdę.
Cody padł do tyłu na łóżko i westchnął demonstracyjnie. Potem szybko podniósł się i padł na kolana przed Ronny'm.
- Błagam cię. - wyszeptał, składając ręce jak do modlitwy i robiąc maślane oczy. - Ślicznie proszę. Najśliczniej na świecie!
Wydął dolną wargę i rozstawił uszy na boki w błagalnym geście.
Ronny spoglądał na niego dłuższą chwilę, aż w końcu opuścił zrezygnowany ręce na kolana i westchnął. Jego dotąd nastroszone uszy opadły.
- Wiesz, że jak rodzice się dowiedzą, to nas zamordują... - powiedział cicho, wiedząc dobrze, że przegrał tę bitwę.
Cody podskoczył i przytulił przyjaciela. Prędko jednak się opamiętał i równie szybko jak do niego doskoczył, tak też odskoczył.
- Jesteś super. - wyszczerzył zęby i podszedł do okna. Odczekał chwilę, aż Ronny ułoży poduszki pod kołdrą w iluzji, że śpi i wyskoczył na pobliskie drzewo. Ronny, wciaż z lekko niepewną miną, wyskoczył chwilę po nim.
Po jakimś czasie dotarli już do domu ich wspólnego kolegi, Jimmy'ego.
Zostali przywitani i od razu podano im kubki z alkoholem. Ronny przyglądał się mu chwilę, po czym go odstawił, ale Cody'ego już nie można było zatrzymać. Wypił zawartość kubeczka duszkiem i ruszył po kolejne. Ronny pokręcił na to głową. Zawsze tak było.
《●》
Była chyba trzecia, kiedy Ronny'emu w końcu udało się wyciągnąć Cody'ego z imprezy i namówić na powrót do domu.
Chłopak był kompletnie pijany, Ronny jeszcze nigdy w życiu nie widział go aż tak schlanego. Zastanawiał się, czemu tej nocy w ogóle się nie hamował. To tylko taki kaprys, czy chce o czymś zapomnieć? A może o kimś?
Dotarli do domu Ronny'ego, który stwierdził, że dobrze będzie, jeśli Cody zostanie u niego. Gdyby tak wrócił do siebie, to miałby przechlapane, i on, i Ronny. Oczywistym było zatem, że jego przyjaciel prześpi się u niego.
- Wiesz, Rrronnyyy? - zapytał Cody, padając na łóżko. Ronny uniósł lekko brew i ucho, spoglądając na niego spod rzęs. Ułożył się obok niego. Cody przez całą drogę się do niego nie odezwał, podśpiewywał tylko pod nosem. Teraz wpatrywał się w niego, leżąc bardzo blisko.
- No co? - zapytał po chwili. Odsunął się lekko, bo Cody bardzo mocno pachniał alkoholem. Aż zmarszczył lekko swój mały, usiany piegami nos.
- Jesteśśś wssspaniały, wiesz Rrronnyy? - uśmiechnął się szeroko i czknął. Jego uszka podskoczyly wraz z czknięciem.
Chłopak zarumienił się lekko na te słowa. Wiedział, że alkohol to nie jest dobry pomysł. Teraz Cody wygaduje głupoty i uszy mu skaczą.
- Takiii piękniasssty... - powiedział, podnosząc dłoń i dotykając kosmyk włosów, opadający Ronny'emu na oczy, wciąż z szerokim uśmiechem. Pogładził też jego lewe ucho.
- Nie ma takiego słowa, Cody - odpowiedział, marszcząc brwi i starając się nie zwracać zbytniej uwagi na rękę przyjaciela, wciąż będącą bardzo blisko jego twarzy.
- Ee taaam - machnął ręką, w końcu przestając dezorientować nią piegowatego. - Kto by się tym przejmowaał? Nadal jesteś najpięknieejszym stworzeniem w caaałyyym wszeeeechświecieee...
Ronny znów się zarumienił.
- Lepiej idź już spać, bo gadasz farmazony.
Obrócił się na plecy, by nie patrzeć już prosto w twarz Cody'ego, zbyt mocno go to peszyło. Jutro nic nie będzie pamiętał. Nie ma sensu z nim nawet rozmawiać. Niech przestanie już robić mu nadzieję...
- Kocham cię... - wyszeptał po chwili. Pomimo, że był wciąż pijany, to zdanie zabrzmiało nadzwyczaj przytomnie i poważnie.
Ronny usiadł zaskoczony wyznaniem przyjaciela. Jego uszy stanęły dęba. Cody wciąż leżał, ale wpatrywał się z napięciem w przyjaciela. Jego uszy lekko drżały.
- Jesteś... jesteś pijany, Cody. - powiedział powoli. - Nie wiesz, co mówisz. Nie...
Wtedy Cody zrobił coś, czego Ronny w ogóle się nie spodziewał. Usiadł i pocałował go.
Siedział oszołomiony myślą, że chłopak, w którym skrycie podkochiwał się od paru ładnych miesięcy, właśnie go całuje. Był pijany, racja, ale ludzie z kocimi uszami trzeźwieli szybciej. Niemożliwe, aby wciąż był tak mocno schlany jak o drugiej trzydzieści, kiedy to Ronny już poważnie zaczął wyciągać Cody'ego z imprezy.
Cody odsunął się od niego powoli. Ronny wciąż czuł alkohol, ale oczy Cody'ego były bardzo przytomne. Już wytrzeźwiał.
- Przepraszam... - wyszeptał. - Zrozumiem, jeśli nie...
Ronny przerwał mu pocałunkiem. Czekał na to tak długo...
《■》
mam nadzieję, że jesteś zadowolona! i przepraszam, że tyle na to czekałaś, ale powiem szczerze, że miałam jakąś blokadę i po prostu nie umiałam nawet tego zacząć. jest strasznie krótki, mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
w każdym razie zachęcam do składania zamówień!
pozdrawiam ♡
CZYTASZ
krótkie drinki | zamówienia zamknięte
Randomn u d z ę s i ę , o k dla jasności - tak, to są one-shoty na zamówienie. na chwilę obecną - zamówienia zamknięte. gdy wyrobię się z tym, co mam, otworzę znów!