《 mycroft holmes

386 22 15
                                    

dla LittleVann

- Kto, gdzie, kiedy i po co? - zapytał Holmes, patrząc ci prosto w oczy.

Przewróciłaś oczami.

- Skąd mam to wiedzieć? 

Mycroft uniósł brwi i spojrzał na ciebie niedowierzającym wzrokiem. 

- Bo jesteś moją asystentką?

Spojrzałaś na niego, zupełnie nieruszona. 

- No i? Jestem także jedyną osobą, która wytrzymała z tobą tak długo - Mycroft przyłożył dramatycznie rękę do piersi, na znak, że go to uraziło (zwrot akcji: żartował). - I to chyba czyni mnie twoją przyjaciółką, co jednocześnie nieco zwalnia z obowiązków asystentki. 

- W jaki sposób ma cię to zwalniać z roli asystentki? Nie chcę cię straszyć, ale to twoja praca, (T/I). 

Westchnęłaś teatralnie. 

- Spotkanie zwołane przez Josepha Harringsa. Powód: "Nagła i niezwykle ważna sprawa, dotycząca bezpieczeństwa międzynarodowego.". Miejsce zebrania: rezydencja Josepha Harringsa. - podniosłaś leniwie wzrok znad dokumentu, a tak naprawdę chaotycznie skreślonych przez ciebie samą notatek. 

Mycroft tylko posłał ci uśmiech, który serwował dość często, gdyż mieszał w sobie coś w stylu "Czyż nie miałem racji?" i "Nie mogłaś od razu?". Z tego, co zdążyłaś zauważyć, czasem posyłał go też Sherlockowi. Obu was to niesamowicie irytowało, dlatego kiedyś dołożyliście mu jakiegoś nieszkodliwego kleju do ciastka. Ust sklejonych co prawda nie miał, więc wciąż na was wrzeszczał, ale przynajmniej przez jakiś czas nie był w stanie się dużo uśmiechać, bo jego wargi spuchły. Było warto. 

Przewróciłaś znów oczami i odwróciłaś się w stronę drzwi.

- Przestań się tak uśmiechać. - powiedziałaś na odchodne.

《●》

- Gdzie, do cholery - wrzasnął Holmes. - Jest (T/I)?!

- Wzięła dwudniowy urlop, proszę pana - odpowiedział mu nieśmiało twój młody zastępca. Biedny, nie wiedział jak się zachowywać i co dokładnie mówić.

Mycroft złapał się za nasadę nosa, wzdychając ciężko. On tego nie wytrzyma! Niech (T/I) wraca jak najszybciej albo on kogoś zastrzeli.

《●》

- Co tu się stało? - zapytałaś, wchodząc zdezorientowana do gabinetu, który wyglądał, jakby przeszedł przez niego huragan, przebiegło stado koni i na końcu sam Sherlock. A to się rzadko zdarzało. Ostatnio jego gabinet wyglądał tak, kiedy... no, kiedy Moriarty się odezwał. Dlatego byłaś mocno zaniepokojona.

- Nic - mruknął Mycroft, unosząc gazetę tak, by przysłoniła mu twarz. Uniosłaś brwi.

- Właśnie widzę to nic - powiedziałaś, podchodząc do niego i wyrywając mu papier z rąk. - Mogłeś chociaż poprosić sprzątaczkę...

- Nie ma takiej opcji - obruszył się, patrząc na ciebie urażony. - Nikt oprócz mnie i ciebie nie będzie grzebał w moich rzeczach.

- Romantycznie - mruknęłaś, zwijając gazetę i wrzucając do kosza.

- Czytałem ją.

- Mhm - mruknęłaś, zbierając rozwalone po całym biurku dokumenty. - Ale już nie czytasz - powiedziałaś ze słodkim uśmiechem. - Więc możesz wstać i mi pomóc.

Przewrócił oczami, ale wstał i podszedł do komody, zbierając z niej papiery i przekładając laptop. 

- Przepraszam za spóźnienie, panie Holmes! - krzyknął młody chłopak, twój zastępca, wpadając zdyszany do pokoju. - Ja... O mój Boże, jesteś już, (T/I)!!! Jak dobrze! Uff, nawet nie wiesz jak się tu męczyłem! Pan Holmes mówił tylko o tobie, nawet sobie nie zdajesz sprawy jak za tobą tęsknił i...

- Orton! - wrzasnął Mycroft. Ty parsknęłaś śmiechem.

- Dziękuję, Peter - powiedziałaś. - Może zrobisz nam herbaty? My musimy tu trochę posprzątać.

Peter Orton uśmiechnął się do ciebie szeroko i szybko umknął przed wkurzonym spojrzeniem Mycrofta, szczęśliwy, że robi herbatę dla ciebie, a nie dla humorzastego pana Holmesa. Oh, jaki on był szczęśliwy!

W pokoju przez pewien czas panowała cisza.

- Czyli tęskniłeś za mną? - zapytałaś, uśmiechając się zadziornie w jego stronę. Mycroft parsknął, ale odpowiedział cicho:

- Tak, oczywiście, że tak. Bardzo doceniam twoją pracę, (T/I), przecież o tym wiesz.

- W sumie to nie - mruknęłaś niezręcznie. - Nie wiedziałam. Nigdy mi tego nie powiedziałeś.

Znowu zapadła cisza. Słyszałaś, jak Mycroft odkłada papiery i podchodzi do ciebie. Odwróciłaś się, czując jak powietrze gęstnieje.

- Bardzo doceniam twoją pracę, (T/I). Ciebie także. I...

Wtedy do pokoju znów wtargnął młody Peter z herbatą. Zatrzymał się, nieco zdezorientowany napięciem, panującym w pokoju.

- Przyniosłem herbatę - powiedział, niezręcznie stawiając tacę na wciąż zaśmieconym biurku. Spojrzał na was, a potem zawiesił na tobie pytający wzrok. Wzrokiem wskazałaś mu drzwi, aby wyszedł. Minęło parę sekund, zanim to do niego dotarło.

- Do widzenia! - powiedział, prawie wybiegając z gabinetu. Uśmiechnęłaś się.

- Uroczy chłopak, nieprawdaż? - zapytałaś.

- Sądzę, że ty jesteś bardziej urocza. - odpowiedział Mycroft, wracając do komody. Otworzyłaś szeroko oczy.

Potem nie mogłaś skupić się już na niczym.

krótkie drinki | zamówienia zamknięteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz