Kolejny dzień, kolejny trening, a twoja skróra na szyi wyglądała coraz gorzej. Była podrażniona i cała czerwona. Chciałabyś kupić już nowy strój, ale wciąż coś ci wypada lub kończą się pieniądze. Tata się bardzo stara, ale czasem po prostu nie starczało kasy. Zdarza się.
Z powodu dysleksji, masz delikatne problemy z angielskim, dlatego po treningu szłaś poprawić ostatnią pracę pisemną. Z tego co wiedziałaś, Leo Valdez, twój kolega z drużyny, też idzie coś poprawiać. Akurat rozmawiał z Jacksonem, zapewne o kolejnych super kąpielówkach, które ostatnio widzieli na mieście.
Siedziałaś na ławce i czekałaś na swoją kolej, by popłynąć 100 metrów kraulem jako mały sprawdzianik. Każdy miał to przepłynąć, a ty byłaś w ostatniej serii.
- Czy mi się wydaje, (T/I), czy to są malinki?
Podniosłaś zaskoczona wzrok. Leo usiadł obok ciebie, uśmiechając się lekko. Parsknęłaś krótkim śmiechem, nieco niedowierzając, że serio powiedział coś takiego.
- Nie, Leo... - pokręciłaś głową. Byłaś jedną z nielicznych osób, które nazywały Valdeza po imieniu. Wciąż nie mogłaś zrozumieć, czemu tak mało ludzi się tak do niego zwraca, przecież Leo to takie ładne imię. A i sam właściciel był całkiem ładny... - Strój mnie obciera.
- Oh - uniósł się trochę na łokciach i uśmiechnął, jakby to była najlepsza wiadomość, jaką dziś usłyszał. - To dobrze. - zmarszczył brwi, kiedy dotarło do niego, co powiedział. - To znaczy nie! Niedobrze!
Jego policzki nieco poczerwieniały, a ty znów parsknęłaś śmiechem.
- Uhm, może - chrząknął i przejechał ręką po wilgotnych włosach. Po chwili przywrócił swój zwyczajowy lekki uśmiech. - Może czas na nowy strój?
To zdanie nieco popsuło twój humor. Tak, to zdecydowanie czas na nowy strój, Leo, ale nie mogę go kupić, chciałaś powiedzieć. Zamiast tego wypaliłaś:
- Oh, nie pomyślałam o tym. To rzeczywiście wspaniała myśl. Wiesz, próbowałam naprawdę wszystkiego! - Uniosłaś dłoń i zaczęłaś wyliczać. - Okleiłam ramiączka taśmą. Posmarowałam całą szyję wazeliną. Posmarowałam też Niveą. Poprawiałam 167 razy w ciągu godziny. Nawet opuściłam jeden trening! - powiedziałaś, z przesadnym przejęciem, odwracając się z powrotem w jego stronę i podpierając brodę na ręce. - Ale o tym nie pomyślałam. Dziękuję, Leo, jesteś geniuszem.
Valdez nie wiedział do końca, jak zareagować. Widział, że pogorszył ci humor tym pytaniem, chociaż nie miał pojęcia dlaczego. Po chwili wpatrywania się w ciebie, uśmiechnął się niezręcznie i już miał zamiar coś powiedzieć, kiedy zawołał cię trener i kazał płynąć. Wstałaś więc szybko i wskoczyłaś do wody.
《■》
Szykowałaś się do wyjścia z szatni. Byłaś nieco przygaszona, naprawdę nie chciałaś być taka niemiła dla Leona. Bardzo go lubiłaś i teraz miałaś wrażenie, że jakąkolwiek szansę na przyjaźń zaprzepaściłaś. Modliłaś się, żeby nie wpaść na niego teraz, bo nie miałaś pojęcia jak miałabyś go przeprosić. A szansa, że na niego wpadniesz wynosiła conajmniej 90%, bo przecież oboje zmierzaliście na poprawę. Ale może już wyszedł? On zawsze tak szybko się suszy.
Wciąż nie w humorze, wyszłaś już ubrana z szatni (sprzątaczka wybyła, to nie krzyczała "GDZIE TE BUTY UBIERASZ? ZA SZATNIĄ TO RÓB, MŁODA DAMO") i patrząc w ziemię, ruszyłaś powoli do wyjścia.
I gdzie te modlitwy? Jak można tak okrutnie zignorować czyjeś modlitwy? Oczywiście, że to Leo siedział na ławce przed basenem, stukając nogami o ziemię. Oczywiście.
CZYTASZ
krótkie drinki | zamówienia zamknięte
Randomn u d z ę s i ę , o k dla jasności - tak, to są one-shoty na zamówienie. na chwilę obecną - zamówienia zamknięte. gdy wyrobię się z tym, co mam, otworzę znów!