9. Najlepszy test

7.4K 708 605
                                    


Harry


- Świetnie się bawisz, prawda? - zapytał Niall, wchodząc do salonu, gdzie czytałem książkę.

- O co ci chodzi? - zapytałem, dobrze wiedząc, że nie mówi o mojej lekturze.

- O Louisa - powiedział cicho, jeszcze raz oglądając się za siebie. - Podoba ci się nowa zabaweczka?

Uśmiechnąłem się szeroko i zamknąłem książkę. Odłożyłem ją na mały stoliczek stojący przed kanapą. Zsunąłem nogi na podłogę i wyprostowałem się, cały czas patrząc na przyjaciela.

- Można tak powiedzieć - odparłem nieśpiesznie. - Chyba ci to nie przeszkadza, Ni?

- Boję się tylko, że on udaje, Harry - powiedział, podchodząc do mnie bliżej. - W zasadzie gdzie on jest?

- Bierze prysznic  - odpowiedziałem, klepiąc wolne miejsce na kanapie. - Na pewno mu się zejdzie, zawsze zajmuje mu więcej niż dziesięć minut.

- W porządku - skinął głową i usiadł obok mnie. - Co do tego chłopaka, to jesteś pewien? Wiesz, że to może być pułapka? Może to wszystko wymyślił Malik, a Tomlinson gra przynętę?

- Wątpię  - powiedziałem, zakładając nogę na kolano. - Spędziłem z nim sporo czasu, to będzie już drugi tydzień, wiesz? I poznałem go wystarczająco, nie mógłby kłamać. Myślisz, że Malik pozwoliłby dorwać swojego chłoptasia? Nawet on nie byłby na tyle głupi.

- Ale boję się, Harry. Co, jeśli Louis w nocy tak po prostu poderżnie ci gardło?

- Nie dramatyzuj - przewróciłem rozbawiony oczami. - Nie zrobiłby tego, nawet jeśli by wróciła mu pamięć. Co do Malika, to nie wytrzymałby świadomości tego, że obściskuję się z jego chłopakiem, a nawet, że go pieprzę.

- Już tak daleko zaszliście? - zdziwił się.

- Jeszcze nie - zapewniłem. - Niedługo. To będzie najlepszy test, aby zobaczyć, czy rzeczywiście nasz koleżka cierpi na amnezję.

- W takim razie pośpiesz się - powiedział. - Muszę skradać się we własnym domu, pilnując, aby nie zostawić na wierzchu broni czy jakichś dokumentów.

Blondyn miał rację. Ostatnio ciężko było wykradać się z domu, aby załatwiać jakieś sprawy na mieście, które dotyczyły gangu. Przeważnie czekałem, aż szatyn zaśnie, aby mu się z niczego nie tłumaczyć. Wątpiłem, że uwierzyłby w bajeczkę, że jadę do sklepu i to o pierwszej w nocy. Może by chciał wybrać się ze mną? Jakbym miał mu odmówić?

- On mnie kocha, Niall - uśmiechnąłem się, przypominając sobie wczorajsze słowa szatyna. - Powiedział, że mnie kocha.

- Zawsze potrafiłeś rozkochać w sobie niewinnych chłopców - zauważył. - A patrząc po ilości tych wszystkich słodkich słówek typu ,,kochanie, skarbie'', nie dziwię się. Ja sam bym się od tego porzygał.

Prychnąłem i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. Blondyn się nie znał. Nic dziwnego, że nie potrafił znaleźć sobie dziewczyny. Był  za dobry, nie potrafił grać , był po prostu sobą, a te wszystkie suki lecące na jego kasę, złamały mu serce. Na szczęście zawsze pocieszenie odnajdywał w Nando's czy KFC.

- Louisowi nie przeszkadzają - mruknąłem. - Lubi, gdy poświęcam mu uwagę. Chyba Malik był kiepski w okazywaniu uczuć. Myślę, że jakbym tak ładnie poprosił, to moje kochanie rozłożyłoby przede mną nogi w ułamku sekundy. Ciekawe jaki będzie w łóżku...

- Znając ciebie, to na pewno się tym pochwalisz, chociaż błagam, oby nie - powiedział. - Ja idę do siebie, tylko bądź grzeczny, Harry.

Podniósł się z kanapy i ruszył w stronę schodów. Ja nie zamierzałem nigdzie iść. Wiedziałem, że niedługo dołączy do mnie Louis, gdyż przepadał za moim towarzystwem. A ja cóż... nawet polubiłem gdy się do mnie przytulał czy całował.  Spojrzałem w stronę okna. Wciąż prószył śnieg, przez co rano musiałem odśnieżać podjazd. Oczywiście zleciłbym to swoim ludziom, ale Louis uparł się, że on chce to zrobić, a ja musiałem mu pomóc. Niby mi nie kazał, ale jakim byłbym ,,chłopakiem'', gdybym tylko się przyglądał?

Teraz był już późny wieczór i Lou szykował się do spania. Prawdopodobnie skończył już kąpiel i teraz suszył włosy. Odkąd wyzdrowiał pilnowałem, aby nie chodził boso oraz nie przebywał zbyt długo na dworze, kiedy było naprawdę zimno. Niestety ciągle upierał się przy tym, że chce odśnieżać przed domem, jakby to było naprawdę konieczne zajęcie. Co z tego, że po kilku godzinach śnieg sam by stopniał? Zadowolenie i duma z wypełnionego zadania szatyna była ujmująca.

- Znów czytałeś? - usłyszałem znajomy głos.

Chwilę później szatyn usiadł naprawdę blisko mnie, przytulając do mojego ramienia. Sięgnąłem po koc, którym miałem przykryte nogi, zanim w salonie pojawił się blondyn. Teraz kocem w niebiesko-białą kratkę nakryłem ramiona Louisa. Podziękował cicho i wzrok wbił  w kominek, gdzie paliły się kawałki drewna, które podłożyłem kilkadziesiąt minut wcześniej.

- Tak, ale przyszedł Niall - odpowiedziałem, całując go w czoło. - Powiedział, że nadużywam zwrotów ,,skarbie,, i ,,kochanie'' w stosunku do ciebie, czy to źle, kochanie?

- Myślę, że po prostu jest zazdrosny - zaśmiał się z mojego ostatniego zdania. - Kochanie.

Również się uśmiechnąłem i wyciągnąłem ramię, aby objąć niebieskookiego. Jego karmelowe włosy były puszyste i pachniały miętowym szamponem. Były już wysuszone. Oparłem podbródek o głowę Louisa i przymknąłem oczy.

- Idziemy spać? - zapytał po długiej chwili ciszy.

- Mhm - mruknąłem, wciąż tkwiąc w tej pozycji.

Było mi tak dobrze, że najchętniej bym tego nie zmieniał. Nie musiałem spać, wystarczyło mi siedzenie z tym chłopakiem do rana. Niestety szatyn nie podzielał mojego zdania i po drugim jego ziewnięciu, w końcu się ruszyłem. Poszliśmy razem do sypialni, gdzie ułożyliśmy się na łóżku, przykrywając kołdrą, dodatkowo otrzymując ciepło od ciała drugiego. To stało się już moim nawykiem. Zasypiałem i budziłem się przy nim.

♠♠♠♠♠♠♠

Witajcie!

Ale zaszaleliście z komentarzami! Bardzo wam za nie dziękuję ♥♥♥

Nie spodziewałam się aż tylu! :D Jesteście wspaniali!

Jestem w trakcie pisanie 15 rozdziału ^.^

Dobranoc xx

Enemy ~Larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz