11. To ja dziękuję

9.1K 696 1K
                                    


Harry


Widziałem w niebieskich tęczówkach nutkę niepewności. Patrzył na mnie z dołu i wyglądał tak niewinnie. Chętnie bym go wypieprzył, co oczywiście zaraz zrobię. Liczyłem, że Louis mnie odepchnie i wstanie, wybiegając z pokoju. To by znaczyło, że udawał. Ale on tego nie zrobił. Zamiast tego uśmiechnął się niepewnie, zdenerwowany. Pozwolił mi się po raz kolejny pocałować, a nawet powoli oddawał tę pieszczotę.

Nie chciałem dłużej tego przeciągać, więc po raz ostatni przyjrzałem się jego twarzy, zanim ściągnąłem mu  bluzkę. Podszedłem bliżej, znajdując się między jego nogami. Złapałem za uda, by go przesunąć na środek łóżka. Sam wszedłem kolanami na materac i zacząłem nieśpiesznie się do niego zbliżać. Widziałem jak nerwowo przełknął ślinę, lecz nie spuszczał spojrzenia ze mnie. Pod moim naporem, położył się na plecy, dzięki czemu mogłem nad nim zawisnąć.

Nachyliłem się i po raz kolejny tego wieczoru, złączyłem nasze wargi. Na początku lewie go muskałem, lecz po chwili mocniej naparłem na jego kuszące usteczka i niemalże miażdżyłem je w namiętnym pocałunku. Niebieskooki próbował naśladować moje ruszy. Przejechałem językiem po ustach, niemo prosząc, aby pozwolił mi się dostać do środka. Uchylił lekko buzię, co od razu wykorzystałem. Pogłębiłem pieszczotę, dłońmi sunąc po odkrytym torsie, na którym wyczułem, że pojawia się gęsia skórka. Oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychając.

Uśmiechnąłem się na widok szatyna leżącego pode mną. Miał opuchnięte i wilgotne usta, jego policzki zdobiły krwiste rumieńce, a karmelowe, pojedyncze kosmyki włosów wchodziły do oczu, które uważnie mi się przyglądały.

- Jesteś taki piękny - szepnąłem, ustami schodząc niżej, na jego szyję.

Tam zacząłem tworzyć wzorki na delikatnej skórze, przygryzając ją i mocno się na niej zasysając. Louis pode mną drżał. Odchylił głowę do tyłu i pozwolił mi robić cokolwiek tylko zechcę. Oddał mi się w pełni. Sunąłem nosem w górę, zostawiając jeszcze ze dwie malinki na jego szczęce.

- Taki piękny i tylko mój - dodałem.

Odsunąłem się tylko na chwilę, aby ściągnąć swoją bluzkę i rzuciłem ją niedbale na podłogę. Wiedziałem, że Lou nie byłby w stanie mi z tym pomóc. Był zbyt pochłonięty odczuwaniem przyjemności. Śmiałem nawet podejrzewać, że Tomlinson mógłby być prawiczkiem przez to, jak się zachowywał, ale znając Zayna, wątpiłem w to. Zsunąłem swoje spodnie wraz z bokserkami. Zauważyłem, jak wzrok szatyna powędrował na dół. Uśmiechnąłem się zadziornie, gdy po raz kolejny spłonął rumieńcem. Teraz zająłem się ubraniem Louisa. Spodnie dresowe wraz z bokserkami podzieliły los moich ubrań. Mogłem teraz napawać się widokiem szatyna w całej okazałości. Leżał przede mną, taki bezbronny  i podatny na wszystko. Był zależny ode mnie.

Myślami już byłem przy tym, jak z satysfakcją będę wchodził w jego dziurkę, wysłuchując jęków i skamlania o więcej. I dam mu to, wypieprzę go porządnie, aby zapamiętał to na długo. Po tym wszystkim każę się wynosić. Osobiście powiadomię Malika o wspaniałej nocy spędzonej z jego chłoptasiem. To zaboli go najbardziej.

Dziwiłem się, że jeszcze nie wpadł na to, że niebieskooki przebywa u mnie. Gdyby zaginął mój chłopak, wytłukłbym połowę wrogiego gangu, aż znalazłbym swoją miłość. A może Malik doskonale o tym wie, ale czeka na mój ruch?

- Harry - jęknął Louis, gdy nieświadomie otarłem się kolanem o jego krocze.

- Już, kochanie - schyliłem się i pocałowałem go w kącik ust.

Enemy ~Larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz