Louis
- Proszę, Harry! - zawołałem, próbując ściągnąć z niego koc.
- Nie ma mowy, Loueh - westchnął, poprawiając kosmyk swoich włosów, który opadł mu na czoło.
- Ale jest tak pięknie! - uparłem się.
- I do tego potwornie lodowato - zauważył ze spokojem, trzymając róg koca.
- Świecie słońce -mruknąłem, tupiąc jak małe dziecko.
Ręce opierałem o swoje biodra i zabijałem Stylesa wzrokiem. Stałem przed kanapą w salonie, gdzie zielonooki w tym momencie leżał i czytał książkę. To prawdziwy mól książkowy! Nie wiedziałem, jak można tyle czytać. Było tyle pożyteczniejszych i ciekawszych rzeczy.
- Ale temperatura jest bardzo niska - powiedział spokojnie. - Nie możesz posiedzieć tu ze mną i czegoś poczytać?
- Wolę wyjść z tobą na dwór - westchnąłem.
- Jutro pójdziemy, kochanie - obiecał, nie odrywając spojrzenia od czytanego tekstu.
- Jutro śnieg stopnieje - fuknąłem, zakładając ręce na klatkę piersiową. - Co ja mam robić przez cały dzień, gdy ty będziesz zajęty sobą?
Usłyszałem przeciągłe westchnienie kręconowłosego. Chyba zaczynał mieć mnie powoli dość. Wcale się nie dziwiłem. Ostatnio ciągle zrzędziłem. Ale czy to moja wina? Byłem skazany na towarzystwo Harry'ego lub Nialla. Tylko od czasu do czasu widywałem inne osoby, członków gangu. Patrzyli na mnie dziwnie i od tamtej pory wolałem trzymać się od nich z daleka. Może do czasu, aż sobie wszystko przypomnę.
- A co ja będę miał z tego, że opuszczę ten ciepły kocyk i moją lekturę by wyjść na zewnątrz, gdzie tak mocno wieje?
- Moją radość - odparłem od razu.
Podszedłem do niego i położyłem dłoń na książce, aby w końcu swoją uwagę poświęcił mi. Ulokowałem się na jego kolanach, przytulając do ciepłego torsu. Usłyszałem cichy chichot opuszczający usta mężczyzny. Odłożył książkę i oplótł mnie ramionami.
- Kocham cię - szepnął.
- Też cię kocham - zapewniłem. - Pójdziemy?
- Pod warunkiem, że później pozwolisz mi, abym pokazał ci jak bardzo cię kocham - szepnął mi na ucho, przygryzając jego płatek.
Od razu zrobiłem się czerwony na twarzy, przez wyobrażenie sobie naszej intymnej chwili. Jeszcze nigdy tego nie robiliśmy, oczywiście po mojej utracie pamięci, gdyż wcześniej na pewno nie próżnowaliśmy. Miałem za chłopaka greckiego boga, który był cholernie przystojny, a do tego troskliwy. Po prostu ideał. Codziennie zastanawiałem się, jak to się stało, że się poznaliśmy. To musiała być bardzo ciekawa historia, ale wolałem sobie ją sam przypomnieć. Do tego cały czas dążyłem. Pragnąłem moją pamięć z powrotem.
- Jeśli pomożesz mi ulepić bałwana - dodałem, nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy.
Gdybym tylko to zrobił, chyba spłonąłbym z zawstydzenia. Zielonooki pokiwał głową i złożył szybki pocałunek na mojej skroni, następnie klepiąc mnie w udo, bym wstał, by sam mógł się podnieść.
Ubranie się na dwór zajęło nam sporo czasu. To Harry podawał mi rzeczy z szafy twierdząc, że jak zwykle ubrałbym się za lekko. Gdy byłem gotowy i wyglądałem sam jak bałwan, w końcu wyszliśmy na dwór. Ledwo cokolwiek widziałem przez zsuwającą się na moje oczy czapkę. Do tego dwa grube swetry pod kurtką utrudniały mi schylenie się po śnieg, w celu ulepienia śnieżki. Gdy w końcu tego dokonałem, rzuciłem ją w nic niespodziewającego się Harry'ego. Spojrzał na mnie gniewnie, lecz już po chwili zawzięcie lepił kilka śnieżek, wywołując przy tym prawdziwą bitwę śnieżną.
Ustaliliśmy, że jest remis, inaczej chyba nigdy by się to nie skończyło. Za lepienie bałwana zabraliśmy się chwilę później. Harry oddał naszemu śnieżnemu przyjacielowi swój szalik, starannie go zawiązując, a ja podarowałem bałwanowi czapkę. Przybiliśmy sobie nawet piątkę za wykonanie dobrej roboty. Nie mogłem jednak nacieszyć się podziwianiem naszej pracy, gdyż Harry nakazał już powrót do domu. Szybko też się ściemniało, więc nie protestowałem.
Otrzepaliśmy buty zanim weszliśmy, następnie pozbyliśmy się wierzchniego nakrycia. W salonie było ciepło. Niall właśnie podkładał kolejne kawałki drewna. Zerknął na nas, gdy pojawiliśmy się w pomieszczeniu.
- Wyglądaliście jak para pięcioletnich dzieci - podsumował ze śmiechem.
- Mogłeś dołączyć - dodałem, wskakując na kanapę, by wkraść się pod koc, pod którym wcześniej leżał Styles.
- Przygotowywałem kolację - odparł. - Chyba zostawiłem wam trochę kurczaka, sam nie wiem.
- Oby tak było, bo nie zamierzam bawić się w kucharzenie - zastrzegł zielonooki, zajmując miejsce w moich nogach.
- Planuję obejrzeć jakiś film, dołączycie? - zapytał Horan, w końcu się prostując.
- Chętnie! - zawołałem.
- Ale najpierw coś zjemy, kochanie - upomniał mnie chłopak.
- No dobrze... - westchnąłem.
Niechętnie wstałem z kanapy i podreptałem za nim do kuchni. Na nogach wciąż miałem puchate skarpetki, więc tym razem nie musiał zrzędzić, że znów zachoruję. Czasem przesadzał, ale się o mnie troszczył, więc nie miałem mu tego za złe. Szybko zjedliśmy kurczaka z ryżem i dopiero teraz zaszliśmy do sypialni, by zmienić przemoczone od śniegu spodnie. Po domu chodziłem w dresach i do tego zwykły t-shirt, a zielonooki jak zwykle ubrał swoje wzorzyste spodnie oraz podobną koszulę. Naprawdę świetnie w nich wyglądał.
W salonie już siedział Niall. Między nogami trzymał miskę z popcornem, zajadając się. Zajęliśmy miejsca obok niego. Ja wylądowałem w środku, ale nie przeszkadzało mi, było cieplej. Po rozpoczęciu filmu przestaliśmy rozmawiać i skupiliśmy się na rozgrywanej akcji. Na reklamach, Harry skradał mi pocałunki i podgryzał szyję, przez co chichotałem niczym nastolatka. Blondyn uśmiechał się tylko szeroko i śmiał, przez co raz opluł się na wpół przeżutym popcornem.
Nie dotrwaliśmy do końca filmu. Harry stał się bardzo namolny i niewinne pieszczoty przerodziły się w jawne obściskiwanie się, czym naraziliśmy się Horanowi. Powiedział, abyśmy poszli do siebie, gdyż on musi dowiedzieć się, jak zakończy się film. Harry wyglądał, jakby tylko na to czekał. Chwycił mnie za rękę, prowadząc schodami w górę, do naszej sypialni. Zostawiliśmy Nialla samego na kanapie, z pustą miską popcornu. Czułem jak serce mocno mi bije z każdym następnym krokiem.
- Pokażę ci, Lou, jak bardzo cię kocham - szepnął zielonooki, delikatnie popychając mnie na łóżko.
♠♠♠♠♠♠
Witajcie!
Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥
CZYTASZ
Enemy ~Larry ✔️
Fanfiction- Udawałeś, prawda?! - zawołał zielonooki , podchodząc do niższego mężczyzny coraz bliżej. - Od kiedy, Louis?! Od kiedy pamiętasz?! - Nie udawałem! - krzyknął, starając się nie pokazywać, jak bardzo się boi. - Podobało ci się, kiedy cię pieprzyłem...