Jimin zarzucił plecak na ramię i posłał ostatnie spojrzenie swojemu odbiciu. Farba bezpowrotnie zniknęła i jego włosy znów były czarne. Hoseok próbował namówić go na czerwony, po tym jak sam zachwycił się kolorem, ale Jimin potrzebował przerwy od eksperymentów.
We wtorki zaczynał lekcje wcześniej niż jego przyjaciel, więc czekał go samotny spacer do szkoły. Zamiast wcisnąć słuchawki do uszu i bezmyślnie stawiać stopę za stopą, tego dnia postanowił być całkowicie obecny. Po raz pierwszy od bardzo dawna patrzył na drzewa wypuszczające młode liście. Czuł na twarzy rześki oddech poranka. Wsunął ręce do kieszeni bluzy, niosąc w piersi dziwne, rozpierające go uczucie.
Wszedł do szkoły z zaróżowionymi policzkami. Nikt inny nie podzielał jego porannego entuzjazmu. Uczniowie snuli się z podkrążonymi oczami, leniwie powłócząc nogami w kierunku odpowiednich sal. Jimin z zażenowaniem nasunął kaptur na głowę. Jednak zanim odgrodził się od reszty świata, poczuł utkwione w sobie spojrzenie. Obrócił się przez ramię, a jego oczom ukazał się srebrnowłosy chłopak z poprzedniego dnia.
Miał na sobie czarny golf, przez co jego włosy wydawały się jeszcze jaśniejsze. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, upił łyk kawy trzymanej w dłoni. Miał długie i smukłe palce. Nie żeby Jimin zwrócił na to uwagę. Nagle ktoś wpadł na Jimina z drugiej strony, popychając go na rząd szafek ustawionych pod ścianą. Kiedy ponownie spojrzał przez ramię, po drugim chłopaku nie było śladu.
Tłumiąc w sobie rozczarowanie, ruszył na matematykę. Miał okazję się przekonać, czy Jungkook rzeczywiście odzyskał mowę.
***
Hoseok rzucił papierosa na ziemię i przydeptał go butem. Namjoon nie pojawił się w ich stałym miejscu. Prawdopodobnie miał lepsze rzeczy do roboty niż palenie z nieletnimi uczniami. W końcu był nauczycielem, nawet jeśli wyjątkowo znośnym.
Początkowo zamierzał spóźnić się na geografię, ale nie chciał dodatkowo komplikować sobie życia. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy dostał pięć karnych zadań domowych i trzy razy musiał zostawać po lekcjach. Nic nie mógł na to poradzić, naprawdę nie chciało mu się uczyć. Pewnie wypisałby się już pierwszego dnia, gdyby nie...
Zatrzymał się w pół kroku, gdy zobaczył swój powód nonszalancko oparty o ścianę.
Nie mógł znieść tych miętowych włosów i niby obojętnej twarzy, którą raz na jakiś czas rozjaśniał bezcenny uśmiech. Nienawidził tego niskiego chłopaka i jego pięknych dłoni. Nienawidził również siebie za te żałosne myśli. I za to, że był taką pizdą i przez pół roku nie mógł się zdobyć nawet na zwykłe "hej". Przy Yoongim zamieniał się w miękką kluchę. Nie powiedział Jiminowi, kto doprowadza go do takiego stanu, bo za bardzo się wstydził.
Przy Yoongim jak zawsze kręcił się Jin, emocjonalnie o czymś opowiadając i dziko wymachując rękami. Jego Hoseok też nienawidził. Wcale nie dlatego, że był zazdrosny. Ani trochę.
Yoongi nieznacznie uniósł jeden kącik ust. Tyle wystarczyło, żeby po raz kolejny zabić wpatrzonego w niego chłopaka.
***
- Inaczej sobie wyobrażałem twój głos - stwierdził Jimin, kiedy razem z Jungkookiem wychodzili z klasy.
- To znaczy?
- Nie wiem. Bo brzmisz całkiem normalnie.
- A jak miałbym brzmieć?
Śmiech Jungkooka również był egzotycznym doświadczeniem. Jimin ostrożnie dobierał słowa, jakby mógł przypadkiem rzucić jakieś zaklęcie i chłopak miał z powrotem zamilknąć na wieki.
- No nie wiem, ale przez pół roku mogłem wymyślić dużo dziwnych rzeczy.
- No tak. Wybacz.
- Spoko. Dlaczego postanowiłeś przemówić właśnie teraz?
Jungkook umilkł na chwilę. Jimin zdążył się przestraszyć, że może wyczerpał mu się limit słów na ten dzień, ale już po chwili uzyskał odpowiedź:
- Wiesz, jak niektórzy stopniowo przełamują swoją nieśmiałość?
- No?
- U mnie przełamuje się w jednym momencie.
- Wow.
- Nie wiem, dlaczego. Zawsze tak miałem. Do rodziców nie odzywałem się przez trzy lata.
- Co?!
Jungkook parsknął śmiechem i aż musiał się oprzeć o ścianę, żeby się uspokoić.
- Myśleli, że jestem głuchy. Ale ja po prostu nie miałem nic do powiedzenia.
- Może i gadam z tobą pierwszy raz, ale już wiem, że jesteś zdrowo popieprzony.
- O kurwa.
Obydwoje obrócili się na zszokowanego Hoseoka. Roześmiał się niezręcznie i przeczesał włosy palcami.
- Sory, jeszcze się nie przyzwyczaiłem.
Jungkook posłał mu wyrozumiały uśmiech. Jimin tylko przewrócił oczami.
- Jak tam twój ulubiony przedmiot? - spytał drwiąco.
- A dobrze, nawet się zdrzemnąłem chwilę. Co teraz macie?
- Chemia - odparł Jungkook.
- Jesteś z Yoongim w grupie?
- Z kim? - Jimin zmrużył oczy.
- Tak, zazwyczaj pracujemy razem. A co, znasz go?
- Nie.
Jungkook uniósł brwi, a mózg Jimina pracował na najwyższych obrotach.
- Porozmawiamy w domu - szepnął złowieszczo.
- Jesteście razem? - spytał nagle Jungkook.
- Coooo?
- Nie!
- Bleeeee!
- Przestań!
Odsunęli się od siebie na przesadną odległość, mierząc się zdegustowanymi spojrzeniami.
- Okej, nie było pytania.
•••
co myślicie o Jungkooku? c:
CZYTASZ
100 dni • vmin au
FanfictionJimin ma sto dni, by zrozumieć, czym jest szczęście. Taehyung może być najlepszą, albo najgorszą osobą, żeby mu w tym pomóc. 02|08|18: #1 w btsv