uwaga: rzeczy ciąg dalszy.
•••
Yoongi nigdy wcześniej nie patrzył w taki sposób na chłopaka.
Z ludźmi nie łączyły go zbyt serdeczne relacje, zazwyczaj stronił od towarzystwa, ale nie był ślepy i widział w życiu kilka ładnych dziewczyn. Kiedyś nawet ze zdziwieniem odkrył, że podobał się którejś z wzajemnością. Jednak nie miał zwyczaju angażować się emocjonalnie. Wystarczy, że musiał radzić sobie z chaosem we własnej głowie.
Mimo, że do tej pory nic sobie z tego nie robił, wiedział, jak Hoseok na niego patrzy. A kiedy nie tylko na niego spojrzał, ale także się odezwał i bezinteresownie pomógł mu z cholernym zadaniem do Namjoona, zaczął się zastanawiać, jak sam patrzy na wiecznie uśmiechniętego chłopaka. Nie ukrywał już sam przed sobą, że lubił obserwować go na geografii. Czasami przestawał zwracać uwagę na gadaninę Jina tylko po to, by spojrzeć na Hoseoka przechodzącego korytarzem. A teraz miał go u siebie w domu.
- Będą się całować!
W pomieszczeniu rozległ się głupkowaty śmiech Jina. Chłopak uparcie obstawał przy nazywaniu się jego przyjacielem, ale w niektórych momentach (przez większość czasu) Yoongi miał go po prostu dość. Szczególnie, kiedy miał szansę zostać sam na sam z Jungiem.
- Jin, może pójdziesz już do siebie, co?
- Cooo? Wyrzucasz mnie?
Yoongi posłał szybkie spojrzenie w stronę Hoseoka. Chłopak nie wydawał się zrozpaczony taką perspektywą.
- Właściwie... Tak, właściwie to tak.
Jin marudził jeszcze przez chwilę, ale posłusznie zabrał się do zakładania butów.
- Chcę was wszystkich widzieć jutro w szkole! - Na odchodnym pogroził im palcem. Porwał Hoseoka w objęcia, a Yoongiego tylko poklepał po głowie, po czym zjechał po poręczy schodów, śpiewając sobie pod nosem.
- Poradzi sobie sam? - zaniepokoił się Hobi.
- Nie wiesz, że głupi ma szczęście?
Hoseok roześmiał się perliście, chociaż według Yoongiego to wcale nie było takie śmieszne. Wykorzystał moment, by patrzeć na odrzuconą do tyłu głowę chłopaka i wyeksponowane jabłko Adama. Niechętnie odwrócił wzrok.
- Gdzie jest Jimin?
- Wychodził z V, pamiętasz?
- Sprawdzę, czy żyje.
- To chyba nie jest najlepszy...
- To mój przyjaciel - oznajmił Hoseok z całą powagą pijanego człowieka. - Muszę sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy.
Yoongi westchnął ukradkiem, po czym podążył za chłopakiem do własnego pokoju. Po uchyleniu drzwi ich oczom ukazała się wtulona w siebie nawzajem para.
- Jak słodko - szepnął Hobi.
- Ta.
- Naprawdę cieszę się jego szczęściem. - Pijany Hoseok gadał dokładnie tyle samo, co trzeźwy. - Jest naprawdę dobrą osobą, więc zasługuje na wszystko, co najlepsze.
- On też o tobie tak dobrze myśli? - spytał Yoongi od niechcenia.
- Co? Nie wiem. Mam nadzieję. W przeszłości bardzo dużo dla mnie zrobił, dlatego nie chcę...
Urwał gwałtownie. Yoongi posłał mu uważne spojrzenie. Hoseok zacisnął usta w wąską linię i potrząsnął głową.
- Ma teraz V - powiedział w końcu. - Więc nie poświęca mi tak dużo czasu. Ale to jest w porządku, bo...
- Ty ostatnio poświęciłeś czas mi.
Hobi natychmiast umilkł i posłał Yoongiemu spłoszone spojrzenie. Yoongi powoli zmierzył go wzrokiem i nieświadomie oblizał wargi.
- I tak sobie ostatnio myślałem... - Zaczął stawiać nieśpieszne kroki w stronę Hoseoka. On odruchowo cię cofnął, potykając się o kanapę i w efekcie na nią opadając.
Yoongi nigdy wcześniej nie stał między nogami innego chłopaka. Nigdy nie dotykał męskiego policzka ani nie przytrzymywał się ramion, żeby usiąść na kolanach kogoś tej samej płci. Ale dopóki wpatrywały się w niego świecące oczy Hoseoka, nie miał z tym absolutnie żadnego problemu.
- ...że tobie też ktoś powinien poświęcić chwilę. - Zatopił dłonie w czerwonych włosach Hoseoka, odciągając jego głowę do tyłu, by nie mógł uciec wzrokiem. - Lub dwie.
Wyraźnie czuł ciężki oddech chłopaka i widział jego zamglone spojrzenie. Widok jego rozchylonych warg - błagających o coś zupełnie innego, niż powietrze - doprowadzał go do białej gorączki. Ujął jego twarz w dłonie i nachylił się, oddychając wprost w usta chłopaka.
- N-nie musisz... - Hoseok próbował zaprotestować, ale przy wypowiadaniu słów jego wargi na moment zetknęły się z ustami Yoongiego i słowa uwięzły mu w gardle.
- Ktoś mi kiedyś powiedział - wydyszał Yoongi, gładząc kciukami policzki Hoseoka. - że ludzie czasem robią pewne rzeczy...
Opuścił biodra prosto na krocze Hoseoka, wyduszając z jego gardła zachrypnięty jęk.
- ...dlatego, że chcą - dokończył, koniuszkiem języka muskając jego dolną wargę.
- Y-yoongi...
Hoseok miał zamknięte oczy, jakby nie mógł jednocześnie myśleć i patrzeć na drugiego chłopaka.
- Hm? - Yoongi pocałował go w kącik ust, pod palcami wyczuwając wstrząsający nim dreszcz.
- Mogę cię dotknąć?
Zabrzmiał tak słabo i żałośnie, że Yoongiemu na chwilę odjęło mowę. W napiętej ciszy rozbrzmiewał tylko urywany oddech Hoseoka.
A potem Yoongi delikatnie ujął jego dłonie, które do tej pory niewinnie spoczywały na kanapie, po czym umieścił je na swoich pośladkach. Hoseok odruchowo zacisnął palce, przyciągając chłopaka jeszcze bliżej, sycząc przy tym przeciągle.
Yoongi początkowo zamierzał tylko wyrazić swoją wdzięczność, a nie potrafił tego zrobić w inny sposób. Ale teraz, gdy oczy Hoseoka prawie obróciły się na drugą stronę czaszki i przygryzał wargę w tak obsceniczny sposób, Yoongi poczuł narastającą ekscytację. Odrzucił głowę i wbił palce w ramiona Hoseoka, czując jego nieśmiałe dłonie na swoich biodrach, a potem - już odrobinę mniej nieśmiałe - przy pasku spodni.
Żeby zagłuszyć nagłą niepewność łaskoczącą go z tyłu głowy, otoczył szyję Hoseoka ramionami, wreszcie złączając ich usta w desperackim pocałunku. Chłopak zaskakująco spokojnie rozpiął mu spodnie, a w głowie Yoongiego kołatało nieskończone dotknijmniedotknijmniedotknijmnie.
- W porządku? - spytał cicho Hoseok, naprawdę dotykając go przez materiał bokserek. Yoongi gwałtownie wciągnął powietrze, czując pot występujący mu na twarzy.
Czuł się lepiej niż w porządku. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz czuł się tak dobrze.
Jego nastrój mąciła jedynie ostatnia trzeźwa myśl.
- To miało być dla ciebie - odetchnął.
Hobi uśmiechnął się łagodnie. W jego zmrużonych oczach odbijały się emocje, których Yoongi nie potrafił - albo nie chciał - nazwać.
- Chciałem to zrobić od pierwszego dnia. - Jego miękki głos zupełnie nie pasował do treści słów, przez co Yoongiemu zrobiło się gorąco. - Od kiedy tylko cię zobaczyłem. Więc jeśli coś ma być dla mnie...
Jego odrobinę błędny wzrok nie opuszczał twarzy Yoongiego. Na zarumienionej twarzy oczy błyszczały mu jak gwiazdy na porannym niebie, a jego ręce wyznaczały rozpalony szlak na bladej skórze drugiego chłopaka. Yoongi nie potrafił mu się oprzeć. Nie, kiedy patrzył na niego tak, jak nikt inny do tej pory.
Dlatego z wypiekami na policzkach i pięściami zaciśniętymi we włosach Hoseoka raz po raz mamrotał jego imię, jakby żadne inne słowo nie miało wtedy najmniejszego sensu.
•••
jak wrażenia?
która scenka podobała Wam się bardziej? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
CZYTASZ
100 dni • vmin au
FanficJimin ma sto dni, by zrozumieć, czym jest szczęście. Taehyung może być najlepszą, albo najgorszą osobą, żeby mu w tym pomóc. 02|08|18: #1 w btsv