19 kwietnia, poniedziałek [1/2]

842 131 137
                                    

uwaga: będą działy się rzeczy.

•••

- Już w porządku, stary. Wszystko gra. Świetnie się spisałeś. 

Hoseok trzymał drżące dłonie Jimina w swoich i gadał jakieś głupoty, żeby go uspokoić. 

Jimin przez cały weekend nie zmrużył oka. Wciąż od nowa czytał swoje odpowiedzi na pytania wstępne, starając się wyłapać ewentualne błędy, ale im dłużej skanował wzrokiem te same zdania, tym trudniej było mu je obiektywnie ocenić. Nic nie jadł przynajmniej od 24 godzin, co wyjaśnia, dlaczego wyszedł z lekcji Namjoona chwiejnym krokiem, bezsilnie opadając w ramiona przyjaciela. 

- Zaraz się porzygam - oznajmił. 

- Ta, wspomniałeś już jakieś 50 razy. 

- Ja nie żartuję. 

- Nie masz czym rzygać. 

- Moimi chęciami do życia. 

- Przecież mówię, że nie masz czym. 

Jimin spojrzał na niego spode łba, na co Hoseok ryknął śmiechem. Zamarł z uśmiechem na ustach, gdy zobaczył wychodzącego z sali Yoongiego, któremu jak zawsze towarzyszył trajkoczący Jin. 

Chłopak wyglądał... dobrze. Co prawda w oczach Hoseoka zawsze wyglądał jak anioł, ale tym razem chodziło o coś innego. Sprawiał wrażenie, jakby wreszcie zaznał trochę spokojnego snu. Nie przyglądał się ludziom ze swoim typowym morderczym spojrzeniem. W ogóle nie przyglądał się ludziom. Patrzył tylko na Hobiego. 

- Hej - powiedział swoim głębokim głosem, zaskakując wszystkich zgromadzonych. 

- H-hej? - wyjąkał Hoseok. Jin uśmiechnął się do niego swoim wszystkowiedzącym uśmiechem, a Jimin przewrócił oczami. 

- Jimin? - Yoongi zmarszczył brwi. - Wyglądasz okropnie. 

- Dzięki. Nie spałem zbyt dobrze. 

- Czemu aż tak się tym męczysz? Chyba wiesz, że jesteś najlepszy. 

- No kurde - wtrącił Hoseok. - Toć powtarzam mu to codziennie. O, cześć V .

Wszyscy obrócili się na nowo przybyłego Taehyunga. Chłopak spiął swoje zdecydowanie za długie włosy w bezładnego kucyka, a teraz intensywnie wpatrywał się w słaniającego się na nogach Jimina. 

- Cześć, cześć - odparł szybko. - Jimin, żyjesz?

Jimin tylko uniósł na niego swoje zmęczone oczy. Taehyung bezceremonialnie odepchnął Hoseoka, żeby zamknąć niższego chłopaka w uścisku. Pozostali wymienili szybkie spojrzenia. Jin trącił Yoongiego łokciem, a on odchrząknął znacząco, przyciągając powszechną uwagę. 

- Tak sobie pomyślałem... - zaczął powoli. Nie dane mu było skończyć, bo Jin dramatycznie westchnął i zrobił to za niego. 

- Skoro już mamy za sobą ten cały stres, możemy wbić do Yoongiego na chatę. Wiecie, napić się czegoś...

- O mój Boże, jestem za - ucieszył się Hoseok, co najmniej jakby sam miał się czym stresować. 

- O ile ten nam zaraz nie zemdleje - zaznaczył Yoongi, kiwając głową w stronę Jimina. 

- Taehyung też może? - spytał cichutko  Jimin.

Yoongi już otwierał usta, żeby zaprzeczyć, ale potem zwrócił uwagę na kilka szczegółów. 

Kompletnie zignorował wymowne spojrzenie Jina, koncentrując się na sposobie, w jaki Taehyung obejmował Jimina i z jakim spokojem zmęczony chłopak przyjmował ten uścisk. A potem zobaczył subtelny uśmiech na twarzy Hoseoka, kiedy spoglądał na wspomnianą dwójkę. I nagle jego własne porachunki z Taehyungiem przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.

100 dni • vmin auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz