trzymaj _uglyduck
•••
Jimin nie był pewien, czy obudził go ból głowy, czy ostre światło padające mu prosto na twarz.
- Wyłącz to - wymamrotał, obracając się na drugi bok.
- Nie wyłączę słońca - odparł pogodnie Jin. - Poza tym, jest 14.
Jimin otworzył oczy i gwałtownie się wyprostował. Mogło mu się wydawać, że spędził noc we własnym łóżku, ale w rzeczywistości leżał na kanapie w salonie Jina. Dookoła wciąż walały się plastikowe kubki i puste butelki, a w fotelu obok ktoś zwinął się w kłębek i cichutko pochrapywał.
- Która jest? - spytał nieśmiało. Wspomnienia z poprzedniej nocy były nieco rozmyte, przez co miał wrażenie, jakby przegapił coś istotnego.
- Mówię, że 14. V, rusz dupę!
V?
Kłębek na fotelu mruknął coś z niezadowoleniem, ale Jin bezlitośnie ściągnął go na podłogę. Taehyung - ponieważ kłębek rzeczywiście okazał się być Taehyungiem - zaczął przecierać zaspane oczy. Jimin z trudem przełknął ślinę.
- A tobie co? - rzucił Jin, zabierając się do sprzątania.
- Ja, um... Kto mnie okrył kocem?
- A jak myślisz? Matka Teresa z Kalkuty?
Taehyung roześmiał się cicho, wciąż przecierając oczy. Jin kopnął go w bark, a chłopak przewrócił się na podłogę.
- Lepiej budźcie się do życia, bo zaraz was stąd wywalę.
- A co ze śniadaniem? - spytał Taehyung zachrypniętym głosem. Jimin bezwiednie złożył nogi razem. Gada o jedzeniu, Jimin, uspokój sie.
- Jak se zrobicie to będziecie mieli. Ale polecam naleśnikarnię, jakieś trzy przecznice stąd.
- Jinnieeee - marudził Taehyung, przytulając się do nogi gospodarza. - Nie bądź takiiiii.
- Tak czy siak powinniście sobie porozmawiać na osobności, więc najlepiej załatwcie to od razu.
- Niby z kim miałbym...
Taehyung urwał, gdy jego wzrok napotkał zestresowanego Jimina. Na ułamek sekundy jego oczy stały się nienaturalnie duże, ale już po chwili zmrużył je w niecnym uśmiechu. Jimin natychmiast odwrócił głowę i mógł tylko mieć nadzieję, że jego rumieńce nie były aż tak oczywiste.
To Taehyung powinien się rumienić, nie Jimin. To on został dosłownie sprowadzony do parteru i dosłownie przyparty do muru, a to Jimin sprawiał wrażenie, jakby ktoś odebrał mu dziewictwo.
- Jimin? - głos Taehyunga wyrwał go z zamyślenia, ale wcale nie pomógł się uspokoić. - Lubisz naleśniki?
Nie, ale lubię ciebie.
Co, kurwa?
- Tak - odparł szybko, żeby się nie zająknąć ani nie powiedzieć głupiego.
- To idziemy?
Jimin tylko skinął głową i uśmiechnął się nieśmiało. Mimo tego wciąż zaciskał dłonie na kocu od Matki Teresy i nie ruszał się z miejsca. Nie zachowuj się jak pieprzona dziewica, Park.
Taehyung z trudem podniósł się na nogi i przeciągnął przelotnie. Jego kurtka prawdopodobnie leżała tam, gdzie wczoraj rzucił ją Jimin, a biały podkoszulek podniósł się nieznacznie, odsłaniając bladą skórę. Jimin po raz drugi tego dnia przełknął głośno, a Taehyung mrugnął do niego przez ramię.
CZYTASZ
100 dni • vmin au
FanfictionJimin ma sto dni, by zrozumieć, czym jest szczęście. Taehyung może być najlepszą, albo najgorszą osobą, żeby mu w tym pomóc. 02|08|18: #1 w btsv