10 kwietnia, sobota

932 149 130
                                    

trzymaj _uglyduck 

•••

Jimin nie był pewien, czy obudził go ból głowy, czy ostre światło padające mu prosto na twarz.

- Wyłącz to - wymamrotał, obracając się na drugi bok.

- Nie wyłączę słońca - odparł pogodnie Jin. - Poza tym, jest 14.

Jimin otworzył oczy i gwałtownie się wyprostował. Mogło mu się wydawać, że spędził noc we własnym łóżku, ale w rzeczywistości leżał na kanapie w salonie Jina. Dookoła wciąż walały się plastikowe kubki i puste butelki, a w fotelu obok ktoś zwinął się w kłębek i cichutko pochrapywał.

- Która jest? - spytał nieśmiało. Wspomnienia z poprzedniej nocy były nieco rozmyte, przez co miał wrażenie, jakby przegapił coś istotnego.

- Mówię, że 14. V, rusz dupę!

V?

Kłębek na fotelu mruknął coś z niezadowoleniem, ale Jin bezlitośnie ściągnął go na podłogę. Taehyung - ponieważ kłębek rzeczywiście okazał się być Taehyungiem - zaczął przecierać zaspane oczy. Jimin z trudem przełknął ślinę.

- A tobie co? - rzucił Jin, zabierając się do sprzątania.

- Ja, um... Kto mnie okrył kocem?

- A jak myślisz? Matka Teresa z Kalkuty?

Taehyung roześmiał się cicho, wciąż przecierając oczy. Jin kopnął go w bark, a chłopak przewrócił się na podłogę.

- Lepiej budźcie się do życia, bo zaraz was stąd wywalę.

- A co ze śniadaniem? - spytał Taehyung zachrypniętym głosem. Jimin bezwiednie złożył nogi razem. Gada o jedzeniu, Jimin, uspokój sie.

- Jak se zrobicie to będziecie mieli. Ale polecam naleśnikarnię, jakieś trzy przecznice stąd.

- Jinnieeee - marudził Taehyung, przytulając się do nogi gospodarza. - Nie bądź takiiiii.

- Tak czy siak powinniście sobie porozmawiać na osobności, więc najlepiej załatwcie to od razu.

- Niby z kim miałbym...

Taehyung urwał, gdy jego wzrok napotkał zestresowanego Jimina. Na ułamek sekundy jego oczy stały się nienaturalnie duże, ale już po chwili zmrużył je w niecnym uśmiechu. Jimin natychmiast odwrócił głowę i mógł tylko mieć nadzieję, że jego rumieńce nie były aż tak oczywiste.

To Taehyung powinien się rumienić, nie Jimin. To on został dosłownie sprowadzony do parteru i dosłownie przyparty do muru, a to Jimin sprawiał wrażenie, jakby ktoś odebrał mu dziewictwo.

- Jimin? - głos Taehyunga wyrwał go z zamyślenia, ale wcale nie pomógł się uspokoić. - Lubisz naleśniki?

Nie, ale lubię ciebie.

Co, kurwa?

- Tak - odparł szybko, żeby się nie zająknąć ani nie powiedzieć głupiego.

- To idziemy?

Jimin tylko skinął głową i uśmiechnął się nieśmiało. Mimo tego wciąż zaciskał dłonie na kocu od Matki Teresy i nie ruszał się z miejsca. Nie zachowuj się jak pieprzona dziewica, Park.

Taehyung z trudem podniósł się na nogi i przeciągnął przelotnie. Jego kurtka prawdopodobnie leżała tam, gdzie wczoraj rzucił ją Jimin, a biały podkoszulek podniósł się nieznacznie, odsłaniając bladą skórę. Jimin po raz drugi tego dnia przełknął głośno, a Taehyung mrugnął do niego przez ramię.

100 dni • vmin auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz