6 kwietnia, wtorek

741 131 18
                                    

Jimin zamierzał ignorować Taehyunga, dopóki sam nie przyjdzie z wyjaśnieniami, ale nie musiał. Srebrnowłosego chłopaka nie było w szkole. Wcale nie myślał o jego przeklętym rysunku przez cały dzień. I to nie tak, że poprzedniej nocy nie zmrużył oka, nerwowo przewracając się z boku na bok. 

Nie mógł zapomnieć wyrazu twarzy Taehyunga, kiedy wręczał mu jego własny portret. Nie patrzył mu w oczy, szkarłat rozkwitł mu na policzkach, a jego dolna warga była tak czerwona, jakby przygryzał ją przez całą poprzednią godzinę. Gdyby Jimin potrafił rysować, na pewno spróbowałby uchwycić ten moment. Ale nie potrafił, więc obraz rozgorączkowanego Taehyunga po prostu coraz mocniej wwiercał mu się w mózg, a on nic nie mógł z tym zrobić. 

Właśnie przeciągał się po wyjściu z drugiej godziny matematyki, kiedy usłyszał dziewczęcy głos. 

- Um, przepraszam? 

Obrócił się przez ramię i zobaczył Lisę. Zdecydowanie potrafił zrozumieć Jungkooka. Dziewczyna miała śliczny uśmiech, a grzywka dodawała charakteru. Jimin zawiesił wzrok na jej kurtce. Miał wrażenie, że już ją gdzieś wcześniej widział.

- Jesteś Jimin, prawda? - spytała takim tonem, jakby odpowiedź stanowiła jedynie formalność. 

- Tak, to ja.

- Mam na imię Lisa. 

- Wiem.

Uśmiechnęła się zadziornie. Jimin poczuł, że bardzo łatwo mógłby ją polubić. 

- Potrzebujesz czegoś? - zapytał. 

- Widziałeś się może z Jungkookiem?

- Nie ma go dzisiaj w szkole. 

- Ojej, coś mu się stało?

- Jest chory. 

Instruktor tańca przyszedł wczoraj do szkoły z przeziębieniem i teraz cała jego klasa leżała w domu z zakatarzonymi nosami. Łącznie z Jungkookiem i Hoseokiem.

- No tak, to wiele wyjaśnia. - Lisa poprawiła włosy. - Dzięki. Spadam na geografię. 

- Czekaj, jesteś w grupie z Hoseokiem?

Zmarszczyła brwi, jakby musiała bardzo wytężyć pamięć. 

- Tak, chyba tak. Musiałam się zastanowić, bo wiesz, nie bywa tam zbyt często. 

- No tak - Jimin uśmiechnął się krzywo. Lisa pomachała mu na pożegnanie i pobiegła w swoją stronę. 

Gdy patrzył, jak odbiega, zdał sobie sprawę, że chyba to właśnie ona była jego szczęśliwym dniem. Bo czasami wystarczy patrzeć na szczęście ludzi, na których nam zależy, żeby samemu poczuć się podobnie. 

***

Yoongi z ciężkim westchnieniem opuścił salę od geografii. Z jakiegoś powodu zniósł lekcję jeszcze gorzej niż zazwyczaj. Być może dlatego, że jedyny interesujący element tego przeklętego przedmiotu był dzisiaj nieobecny. 

Nie wiedział kompletnie nic o Hoseoku, ale lubił na niego patrzeć. Czasami obserwował, jak z nudów bazgrze z tyłu zeszytu, jak przysypia i głowa nieopatrznie opada mu z dłoni, albo jak bezmyślnie skroluje instagrama z nadzieją, że tym razem wredna nauczycielka go na tym nie przyłapie. Jednak tego dnia nie mógł nawet patrzeć na absurdalnie atrakcyjny tył jego głowy. Był skazany na siebie. 

- Jin? - Pociągnął przyjaciela za rękaw. 

- O mój Boże! - chłopak teatralnie położył dłoń na sercu. - Czy Min Yoongi o kamiennym sercu właśnie sam podszedł do mnie na przerwie?

- Nie bądź wrednym gównem, Kim. 

- No, i to rozumiem. Witaj z powrotem, przyjacielu. Czego chcesz?

- Chcę? - Yoongi uśmiechnął się niewinnie, ale trochę słabo mu to wyszło. - No dobra. Chodzisz na angielski z tym dzieciakiem Jungiem?

- Hmmm, być może. Czemu pytasz?

- Bez powodu. 

- Jasne. Chodzi ci o tego, który trzyma się z Jiminem?

Yoongi zmarszczył brwi i spojrzał na Jina bez zrozumienia. 

- Nie znam żadnego Jimina.

- Och, ale z pewnością Jimin zna ciebie. 

- Co?

- Nic, nic. Jimina z angielskiego też nie znasz?

- A może i znam.

- Nieważne. Moi rodzice znowu wyjeżdżają, wbijasz w piątek na imprezę?

- Raczej nie. 

- Zaprosić twojego dzieciaka Junga?

Spodziewał się, że Yoongi odpowie "to nie jest mój dzieciak", ale zamiast tego uważniej spojrzał na Jina. 

- Czyli go znasz? - spytał spokojnie.

Jin był zbyt zaskoczony, żeby od razu odpowiedzieć. Czy jego pozbawiony serca przyjaciel naprawdę był kimś zainteresowany?

- Nie muszę go znać, żeby tam przyszedł - mrugnął porozumiewawczo. 

•••

ktoś coś mówił o sope?





100 dni • vmin auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz