Hoseok nerwowym ruchem próbował odpalić zapalniczkę, ale prawdopodobnie męczyłby się z nią przez całą przerwę, gdyby Namjoon uprzejmie nie użyczył mu swoich zapałek. Zawsze nosił przy sobie pudełko, gdyż z jakiegoś powodu nie ufał zapalniczkom.
- Co jest? - spytał, wypuszczając chmurę dymu.
- Co? - Hoseok spojrzał na niego niewidzącym wzrokiem. - Nic. Wszystko gra.
- Słuchaj, może i studiowałem psychologię tylko zaocznie, ale jestem w stanie stwierdzić, kiedy ktoś się stresuje.
- Bo co? Bo nie mogłem sobie odpalić szluga?
- Skórki przy paznokciach.
- To jeszcze o niczym nie...
- Na ilu lekcjach dzisiaj byłeś?
- Ja? Um... teraz będzie pierwsza?
- Mam nadzieję, że ktoś usprawiedliwi ci nieobecności.
- A ty skąd o tym wiesz?
- Jestem nauczycielem, pamiętasz?
Namjoon zaciągnął się głęboko i mrugnął do niego porozumiewawczo. Hoseok tylko przewrócił oczami.
- Po prostu... - zająknął się. Musiał zebrać myśli. - Ten czas jest dla mnie dziwny.
- Domyśliłem się.
- To nic takiego. Dawno i nieprawda.
- W porządku.
Milczeli przez chwilę. Hoseok rysował czubkiem buta szlaczki na ziemi, a Namjoon dyskretnie zerkał na wyjście ewakuacyjne. Nie przejmował się resztą grona pedagogicznego, ale za palenie z nieletnimi mogły go spotkać nieprzyjemności. Bynajmniej nie zamierzał z tego rezygnować. Hoseok był dobrym dzieciakiem.
- Jak tam Jimin? - spytał nagle, a Namjoon uniósł brwi.
- Nie wiesz, co u niego?
- Wiem. Ale ten cały projekt... chyba dosyć się przejął.
- Jak to Jimin.
- No tak, ale... Nie wiem. Boi się, że sobie nie poradzi. Co o tym myślisz?
- A ty?
Hobi zmrużył oczy. Nauczyciel roześmiał się cicho i strzepnął popiół z papierosa.
- No dalej, Jung. Wierzysz w Jimina, czy nie?
- Zawsze w niego wierzę.
Namjoon uśmiechnął się odrobinę szerzej.
- I tyle wystarczy.
Zadzwonił dzwonek. Obydwoje rzucili papierosy na ziemię i przydeptali je butami. Namjoon wwiercał wzrok w Hoseoka, dopóki ten nie dał za wygraną i jako pierwszy nie wszedł do szkoły. Stłumił jęknięcie, gdy zdał sobie sprawę, że czeka go teraz jego ulubiona lekcja. Miał nadzieję, że referat skopiowany z wikipedii wystarczy, żeby zdać.
Nieopatrznie zerknął na swoje odbicie w gablocie z osiągnięciami (jego własne odbicie to jedyny sposób, by kiedykolwiek znaleźć się za tą szybą). Spojrzał na swoje nogi, ale zaraz potem odwrócił głowę i przyśpieszył kroku.
Uspokój się, debilu. Po prostu idź.
Wyglądał dobrze. O niebo lepiej niż dwa lata temu. Obiecał Jiminowi, że nie będzie więcej wracał do tego tematu i zamierzał dotrzymać danego słowa.
- A co ty, kurwa, możesz wiedzieć?
Zatrzymał się gwałtownie. Wszędzie rozpoznałby ten głos, nawet jeśli teraz był zniekształcony gniewem, a chłopak prawdopodobnie cedził przez zęby. Hoseok cofnął się o dwa kroki i zobaczył Jina, a dopiero potem Yoongiego. Niższy chłopak emanował wściekłością.
CZYTASZ
100 dni • vmin au
FanfictionJimin ma sto dni, by zrozumieć, czym jest szczęście. Taehyung może być najlepszą, albo najgorszą osobą, żeby mu w tym pomóc. 02|08|18: #1 w btsv