( ͡° ͜ʖ ͡°)
•••
Jimin miał naprawdę dość.
Hobi i Jungkook dalej chorowali, przez co siedzenie w szkole przez ostatni tydzień było jeszcze nudniejsze niż zwykle. Zamienił parę słów z Lisą i chociaż pytała głównie o Jungkooka, nadspodziewanie lubił te rozmowy. Stanowiła zaskakująco dobre towarzystwo i nawet zaczął żałować, że na żadne lekcje nie chodzili razem. Nie powiedział jej, że Jungkook rozmawia z nimi normalnie. Nie chciał nadwyrężać ich delikatnej relacji.
Za 10 dni musiał oddać Namjoonowi odpowiedzi na pytania wstępne. Pracował nad nimi już od kilku tygodni, ale wciąż nie był usatysfakcjonowany. Brakowało mu czegoś fundamentalnego. Esencji tego, co krok po kroku próbował odkryć. Przedsmaku szczęścia.
Nie tylko jego przyjaciele byli nieobecni przez ostatnie dni. Po przekazaniu Jiminowi jego portretu, Taehyung dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Nie żeby Jimin próbował do niego dzwonić. Zasługiwał na wyjaśnienia i na pewno nie zamierzał o nie błagać.
Może to wszystko razem sprawiło, że ubrał swoje najciaśniejsze dżinsy i czarny crop top z golfem i długimi rękawami, a następnie samotnie udał się na imprezę do Jina. A może miał jakieś niejasne przeczucie, że powinien się tam pojawić.
***
- Jesteś tu sam?
Jimin dosłownie odskoczył od kogoś, kto niesłyszalnie zaszedł go od tyłu. Trochę się uspokoił na widok bladej twarzy Yoongiego, ale wciąż czuł się nieswojo. Chłopak odgarnął włosy czarną bandaną i Jimin automatycznie pomyślał o Taehyungu.
- Cholera, to zabrzmiało strasznie - zreflektował się Yoongi. - Nie o to mi chodziło.
- Spoko, wszyscy czasem jesteśmy tragiczni.
Yoongi uśmiechnął się słabo. Niepewnie przyglądał się Jiminowi.
- To o co chodzi? - ponaglił go, dopijając trzeciego drinka. A może i czwartego. Kto wie.
- Jin twierdzi, że mnie znasz.
Jimin prawie opluł się mieszanką wódki i soku kaktusowego. Zaczął dramatycznie kaszleć, a Yoongi niezręcznie poklepał go po plecach.
- Może z widzenia - odpowiedział, gdy już był w stanie oddychać. Mógł wyznać, że zna go głównie z opowiadań pewnego wkurwiającego i beznadziejnie zakochanego przyjaciela, ale koniec końców był na to zbyt dobrze wychowany.
- Okej. Nie chciałem być dziwny. Znowu.
- To średnio ci wychodzi.
- Wybacz. A jest tu, um, twój przyjaciel?
Jimin po raz drugi tego wieczoru prawie udławił się na śmierć.
- Ty naprawdę chcesz mnie zabić - wysapał z wyrzutem.
- Może to tobie już wystarczy. - Yoongi ostentacyjnie odebrał Jiminowi plastikowy kubek, samemu wypijając jego zawartość. Jimin zmrużył oczy, ale nie skomentował.
- Jeśli pytasz o Hobiego, to siedzi w domu z gorączką.
- Kurde. Przesrane.
- Też mu to powiedziałem.
- W takim razie nic tu po mnie. Na razie, Jimin.
Jimin nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek mu się przedstawiał. Dlatego obnażył zęby w uśmiechu i odpowiedział:
- Na razie, Yoongi.
W akcie porozumienia kiwnęli sobie głowami. Jimin pewnym krokiem ruszył w stronę barku, żeby nalać sobie kolejnego drinka. Poczuł, jak telefon wibruje mu w kieszeni.
CZYTASZ
100 dni • vmin au
FanfictionJimin ma sto dni, by zrozumieć, czym jest szczęście. Taehyung może być najlepszą, albo najgorszą osobą, żeby mu w tym pomóc. 02|08|18: #1 w btsv