concept photos do answer djsndnsnfnsndnsnfnsndnsndn
kto jest Waszym biasem? ✨
•••
Jimin opierał się o ścianę kilka metrów od Taehyunga. Patrzył w bok, unikając jego wzroku. Drugi chłopak przykładał zwilżony wacik do rozciętej skroni.
Jimin nigdy nie miał się dowiedzieć, jaki Taehyung był naprawdę. Nigdy nie miał zobaczyć, jak zaciska pięści i bez wahania wyprowadza kolejne ciosy. Nigdy nie miał oglądać zimnej satysfakcji na jego obojętnej twarzy i nigdy nie miał usłyszeć jego chłodnego śmiechu. Ale tego dnia Jimin zobaczył wszystko. Zawołał jego imię, a Taehyung na chwilę stracił koncentrację. Dlatego teraz krwawił, gorączkowo myśląc nad wyjaśnieniem. Jednak dobre wyjaśnienie nie istniało, ponieważ w żaden sposób nie potrafił usprawiedliwić tego, czym się stał.
Nie mógł znieść sposobu, w jaki Jimin odwracał wzrok, ale wcale mu się nie dziwił. Sam nie mógł wytrzymać własnego spojrzenia w lustrze.
- Kto to był? - spytał cichutko Jimin.
- Nikt ważny.
Taehyung zdawał sobie sprawę, jak beznadziejnie musiał brzmieć. Miał prawo wyżywać się na kimś tylko dlatego, że był niezbyt ważny? Nieważny - według kogo? Według Taehyunga?
- Nie wiem, czemu tak się dziwisz - odparł chłodno. - Musiałeś wcześniej o mnie słyszeć.
- Wiem. Po prostu miałem nadzieję, że...
Realizacja uderzyła w Taehyunga jak rozpędzony pociąg. Jimin nie był zdziwiony. Był rozczarowany.
- Nie mów tego. - Przymknął oczy.
- Miałem nadzieję, że to nieprawda.
Wszystkie niedopowiedzenia ugrzęzły w gorzkim milczeniu. Dzieliło ich jedynie kilka kroków, ale Taehyung miał wrażenie, że jeszcze chwila, a nie będą w stanie dosięgnąć siebie nawzajem.
- Wcale taki nie jesteś - wymamrotał Jimin.
- Co?
- Nie jesteś zły, Taehyung.
Wtedy po raz pierwszy użył jego prawdziwego imienia. Taehyung poczuł się odrobinę bardziej rzeczywisty, jednak wciąż za mało, żeby nazywać się człowiekiem.
- A co ty możesz o mnie wiedzieć? - Roześmiał się bezradnie. Wreszcie poczuł na sobie wzrok Jimina i natychmiast zapragnął, by patrzył z powrotem w ziemię. Był zbyt szorstki i brzydki dla jego łagodnych oczu.
- Wszystko, na co mi pozwolisz.
Taehyung zamknął oczy. Nie potrafił zrozumieć delikatnego głosu Jimina, ani dlaczego on wciąż na niego patrzył. Nie zasługiwał na troskę. Był oprawcą, nie ofiarą. Usłyszał, jak Jimin do niego podchodzi i poczuł jego głowę na swoim ramieniu.
- Dlaczego to robisz? - szepnął Jimin.
Nie zamierzał odpowiadać. Zamierzał odepchnąć Jimina i wykrzyczeć mu w twarz wszystkie kłamstwa potrzebne do tego, żeby dał sobie spokój i wrócił do swojego poukładanego życia. Żeby nie zawracał sobie głowy Taehyungiem i nigdy więcej nie ratował jego beznadziejnych rysunków. Ale przy Jiminie był słaby. A może po prostu czuł, że przy nim jedynym może taki być.
- Cały czas... - Głos mu się załamał. Zacisnął szczękę i odetchnął głęboko, wciąż nie otwierając oczu. - Jestem wściekły. Przez cały cholerny czas.
Jimin nie znał takiego Taehyunga. Jego Taehyung był ciepły i spokojny. Może nieco przemądrzały, ale na pewno nie wściekły. Nie tak naprawdę.
- Dlaczego?
Taehyung bał się otworzyć oczy, ale jeszcze bardziej bał się ciemności. Nie tej pod powiekami - tej, która go wypełniała. A Jimin był jedynym, czego mógł się przytrzymać, żeby całkowicie się w niej nie pogrążyć.
- A co mi zostanie? - szepnął tak cicho, aż Jimin nie był pewien, czy się nie przesłyszał.
- Co?
- Kiedy cała złość minie. Co mi zostanie?
Jimin szeroko otworzył oczy. Szukał na twarzy Taehyunga cienia fałszu, ale on nie miał siły na chowanie się przed prawdą. Wierzył, że nie posiada nic oprócz własnego gniewu.
Taehyung nie wiedział, co się dzieje, kiedy Jimin otoczył go ramionami. Poczuł drobne dłonie zaciskające się na jego kurtce. Dopiero, gdy Jimin ukrył twarz w zagłębieniu jego szyi, Taehyung go objął i mocno przycisnął do siebie. Prawie zapomniał, jakie to uczucie - opierać policzek o czyjąś głowę i po prostu trwać.
Jimin jak zwykle nie mógł znaleźć odpowiednich słów. Nie potrafił powiedzieć Taehyungowi, że ma w sobie o wiele więcej niż tylko złość. Że stać go na coś o wiele lepszego i jest zdolny do niesamowitych rzeczy. A gdy cała ta złość przeminie, na pewno zostanie mu Jimin.
Ale tego zdecydowanie nie mógł powiedzieć na głos. Bo nie był pewien, czy Taehyung chciałby coś takiego usłyszeć.
- Nie będę więcej twoim szczęśliwym dniem - wymamrotał Taehyung. Poczuł, jak Jiminem wstrząsa śmiech.
- Zawsze jesteś moim szczęśliwym dniem.
Może obydwoje byli o krok bliżej, żeby zrozumieć, co to tak naprawdę znaczy.
Albo wręcz przeciwnie.
•••
dodam zaraz jeszcze jeden bo zmuliłam ostatnio
CZYTASZ
100 dni • vmin au
FanfictionJimin ma sto dni, by zrozumieć, czym jest szczęście. Taehyung może być najlepszą, albo najgorszą osobą, żeby mu w tym pomóc. 02|08|18: #1 w btsv