*ze smyczy*

65 5 0
                                    

Dziś w końcu miałem dzień wolny. Najpierw wstałem po dziewiątej (dla mnie to naprawdę dobry wynik, bo wcześniej musiałam wstawać jak najwcześniej), budząc się przy moich kochanych piosenkach np ,,girls like girls", po czym podreptałem do Kościłóka, jak na pożądnego... bezbożnika przystało XD Takie miejsca to w ogóle jedne z nielicznych miejsc, gdzie nawet gdzieś z tyłu głowy nie kręcą mi się jakieś dziwne, w większości yuristyczne myśli i TO JEST DOPIERO DZIWNE. Później woziłem się do MacDonalda, by nie zjeść hamburgera, bo mięso

I tu już się pojawia główny powód tego, po co ja tak właściwie to wszystko piszę

Rozglądam się po sali i nie zainteresowała mnie całująca się para, rodzina nie potrafiąca obsługiwać elektroniki, dzieci bijące się w tunelu (wiecie, takim w tej strefie "fit"). O nie nie nie. Ja szukałem cały czas czegoś, co by nadało mojemu dniu promyku światła. Jakiś dziewczyn do shipowania. I wiecie co? Nie znalazłam :'(

Teraz siedzę w pokoju samotnie i mam trochę czasu, więc przeglądam internet. Mam zagwostkę, czy Halsey jest lesbijką i czy w maku można coś, prócz frytek i deserów zjeść wegetariańskiego. Tak zareklamuję jeszcze, że w KFC mi się to już udało :D

Lecę oglądać anime i może jeszcze coś napiszę

Życiem YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz