Obudziłam się, a w pokoju było nadal ciemno. Zawinęłam się w koc, który leżał po prawej stronie na fotelu i dołączyłam do półnagiego Arona, który stał lekko oparty o parapet. W prawej ręce trzymał papierosa, i przyglądał się wnętrzu. Tak jakby widział coś w tej ciemności interesującego.-Nie mogłem Ci nic powiedzieć. - odzywa się i wraca do naszej rozmowy, która miała miejsce kilka godzin temu. Wyjmuje papierosa, który leży na biurku, domagając się ognia, ale bezskutecznie.
-Nie będziesz paliła.
-Co jak co, ale chyba nie powinieneś mi tego zabraniać. Dasz mi ognia, czy sama sobie mam skombinować?
-Nie dam ci ognia i nie będziesz nic kombinować.
-Jesteś dupkiem. - zaczynam nakładać swoje rzeczy.
-Wybierasz się gdzieś? - pyta niewzruszony, i to pewnie przez papierosy jest taki spokojny. Oczywiście ja ich nie dostanę.
-Po ogień.
-Vivien, do cholery! - podchodzi do mnie w najmniej wyczekiwanym momencie i mocno zaciska swoją dłoń na moim nadgarstku. Czuję ból, ale nie chce tego okazywać.
-Czego chcesz?!
-Czemu się tak zachowujesz?!Chcesz wyjść i mnie zostawić?
-To ty mnie zostawiłeś!! Wyjechałeś bez wyjaśnień, a kiedy tu jestem nawet nie masz zamiaru ze mną pogadać! - cała się gotuje w środku.
-Co masz na myśli? - jest opanowany tym razem. Jego oczy przyglądają się mi z zaciekawieniem.
-Chce znać prawdę. Całą. O wszystkim.
-To już niczego nie zmieni.
-Być może, ale jeżeli chcesz bym została to musisz mi powiedzieć. - nic nie mówi. Przechadza się po pokoju, aż w końcu krzesło ląduje na drugim końcu mieszkania roztrzaskując się.
-Co konkretnie chcesz wiedzieć?! Że nie miałem wyboru?!! Że mnie zmusili i za wszelką cenę musiałem do nich dołączyć?!! - siada na podłodze i chce zrobić to samo, ale nie potrafię się ruszyć. - Dołączyłem do nich z nadzieją, że dadzą wam wszystkim spokój. I tak było,ale wtedy nie wiedziałem tak naprawdę do czego są zdolni. Musiałem wyjechać z nimi. Podobno krąg osób, które były zainteresowane ich towarem się zwężał, dlatego postanowili wyjechać. Oczywiście, kiedy powiedziałem im, że nie mam zamiaru, znów było to samo. Stchórzyłem. Nie postawiłem się im, że to za dużo,że już tak dłużej nie mogę. - siadam na podłodze, przez ciemność nie mogę widzieć dokładnie jego oczu. Teraz wydają się czarne. - Zamiast tego zostawiłem cię i wyjechałem. Rzuciłem szkołę, rodzinę, przyjaciół. - robi pauze, biorąc głęboki wdech powietrza. Milczy kilka sekund, aż w końcu się odzywa. - Wiesz co jest głupie? Kiedy tu przyjechałem, myślałem, że mimo wszystko uda mi się zacząć od początku. Chciałem zapomnieć. O tobie również. - znowu pauza. - Każdy z nas dostał takie mieszkanie. Początkowo było nas trzech. Teraz jestem sam. - nie chce już dalej, tego słuchać. Jestem głupia, jeśli myślałam, że dam radę to udźwignąć. - Najgorsze jest to, że jeden z nich, był dla mnie jak brat. Miał na imię Rey. Dzięki niemu, jakoś udawało mi się to wszystko przetrwać. Nigdy nie proszę się o spoufalenie z ludźmi, ale on był inny. - łzy spływają mi po policzku, mam nadzieję, że tego nie widzi.- W Lancasterze należą ludzie, którzy mają ciemną przeszłość. A on nie był zły. Nigdy nie pytałem go z jakiego powodu jest tutaj, tak samo jak on nie pytał mnie. Dobra, żartuję. - lekki uśmiech zawitał na jego twarzy, na wspomnienie o nim. - Ciągle mnie pytał o moją przeszłość, ale szanował to, kiedy mówiłem, że nie chce o tym gadać.
-Co się stało z Reyem? - pytanie samo mi się nasunęło, zanim zastanowiłam się, czy mogę je zadać.
-Ponad tydzień temu mieliśmy akcje. - więc to świeża sprawa. - Razem z Reyem spóźniliśmy się. Rey został w oddzielnym pomieszczeniu z kamerami. Co za paradoks...Po raz pierwszy pomyślałem, że będzie bezpieczny. Ja zostałem odesłany na zewnątrz .Nawet nie wiedziałem co się dzieje. Nagle usłyszeliśmy huk chyba doszło do jakiejś strzelaniny, zadzwonił Rey,że był zamach na naszych, oczywiście Serge zdążył opuścić tą rudere , rozmawiałem z nim przez chwilę.. i to był ostatni raz, zanim podpalili budynek. Serge podpalił. Może nie on sam, ale przez jego polecenie. Chciałem go ratować. To mogłem być ja. Gdybym go nie zostawił, albo się z nim zamienił, żyłby..
-Aron, proszę cię.. Takim gadaniem i tak nie zmienisz przeszłości. A po za tym skąd mogłeś wiedzieć, że to wszystko się tak potoczy.
-Dlaczego czuję się winny?
-Bo to znaczy, że ci na nim zależało.
Przybliżam się i siadam koło niego. Dotykam jego lewego ramienia, z każdą ewentualnością, że może mnie odtrącić . Nie robi tego.
-Nie chce cię znowu stracić. - mówi i bierze mnie na kolana. Obejmuje go rękami za kark. Moją głowę układam na jego ramieniu. Wdycham jego zapach i czuję się bezpiecznie.
-Nie stracisz. Jeśli ty też obiecasz mi to samo.
-Obiecuję.
Tak siedzimy jeszcze przez jakiś czas, póki się pierwsza nie odzywam.
-Co teraz będzie z.. tym wszystkim?
-Chce żebyś była bezpieczna, więc nawet jeśli w grę odejścia od Lancastera będzie wchodziło moje życie, to..
-Nie! Nie rozumiesz?! Moje życie bez ciebie już nie ma sensu, więc to tak jakbym żegnała się ze swoim.
-Nie wiesz do czego są zdolni.
-Wiem, że są zdolni poświęcić własnych ludzi. Czekaj... Ty.. Nie powiedziałeś mi wszystkiego. Co się stało po tym wszystkim? - odwraca wzrok. Ujmuje jego twarz w swoje dłonie, tak, aby na mnie patrzył. - Powiedz mi. Proszę.
Gdy słucham reszty mam ochotę wyjść. To co oni mu zrobili już na zawsze zostawi na nim piętno. Zniszczyli mu życie i tak naprawdę, na jakiej podstawie? Bo u mnie się bić i jest silny?! Myślałam,że te rany, to po kolejnej bójce.
- Dali mi jakieś leki, które przyspieszają regeneracje organizmu.To dlatego wyglądam tak jak wyglądam.
- Musisz się od nich uwolnić. Wyjedziemy jak najdalej stąd i...- nagle wstaje i zaczyna nerwowo rozglądać się po pokoju, szukając telefonu. Zerka na wyświetlacz i gdzieś dzwoni.
- Tak, rozumiem. Będę.- kończy połączenie i wpatruje się we mnie.- To Lancaster. Dzisiaj mam się z nimi spotkać. Nie mogą się dowiedzieć,że tu jesteś.Inaczej od razu to wykorzystają przeciwko mnie. Możliwe,że już wiedzą. Musisz stąd uciekać. Najlepiej wróć do Forks. Dam ci pieniądze na samolot, wtedy się spakujesz i będziesz na mnie czekać. Postaram się wrócić.
- Co ty pieprzysz?! Mieliśmy się nie rozstawać? A ty przy pierwszej, lepszej okazji każesz mi się zawijać do Forks?! Mam łaskawie czekać,aż do mnie wrócisz, albo co gorsza..nie wrócisz?!
- Wiem, jak to brzmi. Zrobię wszystko, nawet najgorsze rzeczy, przez które możesz mnie znienawidzić, ale zrobię to. Tylko po to byś była bezpieczna.
- Nie. Jeżeli znowu podejmiesz decyzję beze mnie, to jak dla mnie możemy to wszystko zakończyć. Wtedy też ze mną zerwałeś i chociaż byłam na ciebie wściekła, tłumaczyłam sobie,że robisz to dla mojego dobra, starasz się mnie chronić, dlatego tu przyjechałam.Zastanów się Aron, czy to co robisz nie jest przypadkiem dobre tylko dla ciebie.-biorę swoje rzeczy i opuszczam mieszkanie. Nie idzie za mną. Daje mu czas. Na przemyślenie.
Dramaty czas zacząć!
CZYTASZ
I Will Get You Back
RomancePisane na początku ,,mojej twórczości". Dużo błędów nadal tak jak w pierwszej części, czytasz na własną odpowiedzialność. -,,O czym chciałaś pogadać? - dlaczego to jest takie cholernie trudne?! -No tak. Więc, w życiu zdarzają się różne, dziwne rzec...