4

9.8K 444 11
                                    

Udało nam się w końcu dotrzeć do naszego mieszkania w NY, które wcześniej wynajął Damon. Wprawdzie jest za 10 piąta nad ranem, ale kto by się tym przejmował. Nasze mieszkanie ma dwa pokoje do naszej dyspozycji z podwójnymi łóżkami, z których jedno mamy ja z Claire, a drugie chłopaki. Oprócz tego jest kuchnia połączona z niewielkim salonem. Wszystko jest ciasne i mieści się w ogromnym budynku. Standard nie jest jakiś wysoki, ale mam to gdzieś. Jedyne o czym teraz marzę, to żeby położyć się do łóżka.

***

Słyszę pukanie do drzwi. Chciałbym otworzyć, albo i nie. Niestety ból jaki mi towarzyszy, sprawia, że przez najbliższe kilka dni spędzę w mieszkaniu nie wychodząc.
Po chwili ktoś z całą siłą otwiera drzwi, i okazuje się, że to Lancaster.
Wchodzi Marcel, tak naprawdę znam tylko jego no i Serga, jeśli chodzi o imiona. Reszta jest mi obca. Był jeszcze Rey. Chcę wymazać go z pamięci.

-Mam ci przekazać, że masz wolny czas do końca tygodnia i jesteś zwolniony do tego czasu z obowiązków. - nawet na niego nie patrzę.

-Potem się z tobą skontaktujemy, więc ogarnij się. - odchodzi, ale po chwili się cofa. - A i na przyszłość otwieraj drzwi, nie ładnie tak kogoś ignorować. Proponuję je też naprawić. - opuszcza mieszkanie, a ja zapadam w lekki sen.

***

Otwieram oczy, a nade mną stoi nie kto inny jak Luke.

-Długo masz zamiar jeszcze spać? - zerkam na telefon. Za dwadzieścia 16.Kurde.

-Co ty w ogóle robisz w moim pokoju? - nie ma Claire i dziwnym trafem nie widzę jej rzeczy.. tylko jego? Co?

-Dokonaliśmy małej zamiany. Damon nalegał, żebym zamienił się z Claire.

-I zgodziłeś się?!

-No kumpel mnie poprosił.

-Fajnie, że ktoś uwzględnił mnie. Idę do nich. - wstaje, a on w ostatniej chwili powstrzymuje mnie przed otworzeniem drzwi.

-Może teraz lepiej nie. - ciężko coś wyczytać z jego spojrzenia. Dopiero co wstałam.

-Nie mów, że się teraz...

-Taa.

-Przyjechaliśmy tu odzyskać Arona, a ona zamiast mi pomagać jako przyjaciółka, robi z Damonem.. - brakuje mi słowa, więc krzyczę i wskazuje na ścianę - To!! Idę tam, nie obchodzi mnie, że... - mocno mnie obejmuje, a ja zaczynam się wyrywać. - Puść mnie!

-Dobrze, ale pod warunkiem, że mnie wysłuchasz, ok? - wolałabym nie przystawać na tą propozycję, ale i tak z nim nie wygram.

-Wiem, że przyjechaliśmy tu w jednym celu,ale nie możesz zabronić innym do miłości. Są szczęśliwi i przyjechali tu dla ciebie, ale też się kochają i.. Pozwólmy im na to, okej? Bo chyba zależy ci na jej szczęściu, tak samo jak mi na Damona. Mieli trudności, tak samo jak ty z Aronem i w końcu coś im się poukładało. Pogodzili się. - ma rację, tylko po prostu, może jestem zazdrosna. Nie wierzę, że wróci.

-Zachowałam się okropnie i.. Masz rację, to moja przyjaciółka i pewnie na jej miejscu, też bym chciała wsparcia. Dzięki, że mnie powstrzymywałeś- - podchodzę do niego i go przytulam.
Mam wrażenie, że propozycja przyjaźni między nami, dobrze by się sprawdziła.Przekonuje się do tego.

***
Minął już tydzień, a mam wrażenie, że nie wiemy co dalej. Oprócz tego, że spędziliśmy sporo czasu na zwykłym zwiedzaniu miasta i może przypadkowego chodzenia po znanych ulicach i marnowania czasu by go spotkać to mam wrażenie, że utknęliśmy w miejscu. Próbowaliśmy nawet do niego dzwonić, ale to nie przynosiło żadnego skutku. Ciągle włącza się poczta i tak jak wtedy odebrał to teraz nie ma najmniejszej szansy by to zrobił.

I Will Get You BackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz