Następnego dnia postanowiłam zadzwonić do Claire. Na szczęście była aktywna na Skype, więc od razu się połączyłyśmy.-Przepraszam cię za wszystko, że cię zostawiłam i wyjechałam.
-Vivien, daj spokój. Powiedziałaś szczerze co czujesz. Po za tym, to, że ty nie chcesz tu mieszkać, nie oznacza, że ja też. Podoba mi się tu i Damonowi chyba też.
-Będziecie mnie odwiedzać?
-Pewnie. W końcu mam być chrzestną dziecka.
-Tak.
-Słuchaj, co z Aronem?
-Przepraszam cię, ale nie chce o nim gadać. Wiem, że może nie powinnam uciekać nic mu nie mówiąc, ale to wszystko mnie przerosło, ten cały Lancaster. Kiedyś bym to może wytrzymała, ale nie dzisiaj.
-Wiesz, że zawsze szanuje twoje decyzję, ale to nie tylko teraz dotyczy ciebie. Nie możesz decydować sama za was oboje. Daj mu szansę i koniecznie z nim porozmawiaj.
-Rozmawiać zawsze można.
Zakończyłam rozmowę pół godziny później. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Przyniosłam ci śniadanie.
-Mamo, zaraz zejdę, nie musisz...
-W twoim stanie powinnaś pozwolić sobie na odpoczynek.
-To nie jest choroba. Chce normalnie funkcjonować.
-Posłuchaj się matki. Już i tak naraziłaś dziecko na stres. Nie wiem nawet jak to będzie wyglądało między tobą a Aronem.
-Mamo, proszę cię.
-Vivien, dziecko musi mieć ojca. Nie podoba mi się to co wyprawiasz. Dzwonił do ciebie? - moje milczenie można potraktować jako tak.
-Nie odebrałaś prawda? Zachowujcie się jak dorośli. Nie takie problemy was jeszcze czekają. Pomyśl o dziecku. Z jego rodziną również byłoby ci łatwiej.
-Jego rodzina jeszcze nic nie wie. Chyba. Nie wiem czy coś mówił, ale znając Arona...
-Może w ogóle poinformujcie o tym po urodzeniu dziecka. Ja nie chce się denerwować. - zostawiła mi śniadanie i poszła.
2 dni później
Dotarłem do Forks gdzieś wpół do jedenastej wieczorem. Chciałem od razu pojechać do Vivien, ale powstrzymywały mnie dwie rzeczy.
Pierwsza, śmierdziałem i potrzebowałem się umyć. Nie mogłem pojechać do przyszłych teściów w takim stanie. Druga sprawa wypadałoby się przywitać z rodzicami.
Wszedłem do domu, wcześniej wstukując pin, drzwi były jak zwykle otwarte.
Uświadomiłem sobie, że pracują i ich nie ma. Normalne.-Aron? To ty? - usłyszałem głos mojego ojca.
-Ta, a co? - od razu pojawił się przed moimi oczami i dziwnym trafem mnie przytulił.
-Jak dobrze, że jesteś. Martwiłem się. Nie odzywałeś się przez 2 lata, jak matka cię zobaczy to na zawał zejdzie.
-Możesz mnie już puścić?
-A, tak, wybacz.
-Dobra, wezmę prysznic i się zwijam. - Mówię i idę na górę.
-Ej! Chwila! Jak to? Przyjechałeś z NY do domu, tylko żeby wziąć prysznic?!
-Nie chce żeby.. Zresztą nieważne. Muszę pogadać z Vivien.
-Możemy porozmawiać, zaraz po tym jak weźmiesz ten prysznic. Dzisiaj już lepiej nie zawracaj jej głowy, jeśli jesteś normalny.

CZYTASZ
I Will Get You Back
عاطفيةPisane na początku ,,mojej twórczości". Dużo błędów nadal tak jak w pierwszej części, czytasz na własną odpowiedzialność. -,,O czym chciałaś pogadać? - dlaczego to jest takie cholernie trudne?! -No tak. Więc, w życiu zdarzają się różne, dziwne rzec...