3 tygodnie późniejOd kilku dni chodzę poirytowana. Wszystko mnie drażni i mam ochotę wszystkich powystrzelać. Nic nie mówię na razie Claire, że nie czuję się dobrze. W sumie jak na razie wszystko wygląda tak, że każdego ranka chłopaki idą do pracy razem z Claire. Ja znalazłam pracę jako pomoc w supermarkecie. Więc kiedy oni przychodzą, ja pracuje po południu na drugą zmianę. Aron ciągle bawi się w Lancasterze. Dobra, to było chamskie. Zmusili go. Mam nadzieję, że uda nam się w końcu znaleźć jakieś rozwiązanie.
Rano obudziły mnie mdłości. Miałam ochotę zwymiotować, ale nawet nie miałam czym. Poszłam do łazienki, która jak zwykle była zajęta.
Zapukałam kilkakrotnie, ale nikt nie raczył mi odpowiedzieć za ile wychodzi.-Czemu tak walisz w te drzwi ? - przechodzi obok Damon, kierując się do kuchni.
-Bo ten idiota nawet nie raczy odpowiedzieć, a muszę skorzystać!
- Spokojnie, zaraz pewnie wyjdzie.
-W dupie to mam. Ma wyjść teraz!
-Vivien, wszystko w porządku?
-Nie, łazienka jest zajęta, więc jak może być w porządku?!!
Wchodzi zaspana Claire i na nas patrzy.
-Kto się tak wydziera z rana? - zaczynam nadal walić w drzwi, ale kretyn ma mnie gdzieś.
-Kiedy przychodzi Aron? - słyszę jak Claire pyta się Damona.
-Pewnie po 8. - jestem w stanie usłyszeć jak mówi - Współczuję mu. -Mam ochotę coś rozwalić. Jak on może?!!
-Naprawdę uważasz, że to ja jestem problemem?! To nie moja wina, łazienka jest ciągle zajęta, a ja chciałam tylko skorzystać - czuje jak do oczu napływają mi łzy. Po chwili cała się rozklejam i zaczynam głośno oddychać. - Zawsze wszyscy mnie obwiniają. - idę do pokoju, a w tle słyszę głos Damona.
-Vivien, przepra...
Kładę się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasypiam. Ostatnio sporo śpię.
***
Aron
Jestem w ich mieszkaniu przed 8. Dostałem cynk od Damona, że lepiej bym był wcześniej. Wchodzę do środka, a wszyscy mają obojętne miny.
-Co jest?
-Mieliśmy małą sprzeczkę z twoją dziewczyną. - cedzi Luke.
-Jak to? - Vivien raczej jest opanowana, ma swoje humorki o czym się przekonałem nie raz, ale zwykle się nie kłóci z byle powodu.
-Zaczęła krzyczeć, że to nie jej wina, i że uważamy, że jest problemem, a potem ni z tego ni z owego się rozpłakała.
-O co poszło?
-Tak w zasadzie to o zajętą łazienkę. - jestem zdziwiony.
-Dobra, my idziemy, bo się spóźnimy, a ty się nią zajmij lepiej. Tylko jej nie denerwuj i może lepiej niech nie idzie do pracy tylko odpocznie. Może się źle czuje. - kiwam głową, a oni po chwili opuszczają mieszkanie. Lekko otwieram drzwi, a Vivien jak na zawołanie otwiera oczy.
-O, już jesteś! - wstaje i mnie całuję. Momentalnie ją obejmuje i oddaje pocałunek.
-Masz już lepszy humor? - marszczy brwi, jakby nie rozumiejąc o co mi chodzi.
-Nie miałam złego.
-Jak to? Podobno dzisiaj rano się kłóciłaś bez powodu.
-A.. To! Taka tam sprzeczka, nic ważnego.

CZYTASZ
I Will Get You Back
RomantizmPisane na początku ,,mojej twórczości". Dużo błędów nadal tak jak w pierwszej części, czytasz na własną odpowiedzialność. -,,O czym chciałaś pogadać? - dlaczego to jest takie cholernie trudne?! -No tak. Więc, w życiu zdarzają się różne, dziwne rzec...