Zawiozłem ją do szpitala, jak szybko mogłem. Nagle po prostu zemdlała, a ja złapałem ją i poczułem strach. Zaniosłem ją, zapinając, aby nic się jej nie stało.
Do szpitala wbiegłem jak furiat, krzycząc, żeby ktoś mi pomógł. Miałem ochotę każdego z osobna powystrzelać za to, że się ociągają i są zbyt wolni. Zamiast tego usłyszałem, że mam się uspokoić, po czym zabrali moją dziewczyną na oddział. Byłem z nią do momentu, kiedy wyprowadziła mnie ochrona, bo podobno stwarzałem niepotrzebny harmider i niepokój wśród pacjentów.
Po chwili wpuściła mnie pielęgniarka twierdząc, że sytuacja jest opanowana. Wszedłem, widząc zaniepokojone spojrzenie faceta, który miał mnie pilnować. Na szczęście zostawił mnie w spokoju. Nie miałem siły się z nim bić . Nie teraz. Choć chciałem móc się wyładować. Czekałem jeszcze jakiś czas przed salą, aż w końcu lekarz powiedział, że mogę wejść.
Vivien leżała podłączona do jakiejś kroplówki. Była przytomna, a kiedy mnie zobaczyła się ożywiła.-Jak się czujesz? - spytałem.
-Już lepiej. - podszedłem do niej i ją pocałowałem. Czułem u niej gorące bicie serca, ale było spowolnione. Nie takie jak zawsze. Jakby uśpione.
-Jestem zmęczona. - usiadłem obok jej i wziąłem ją za rękę. Splotłem nasze dłonie, aż powoli zamknęła oczy patrząc przez ten cały czas na mnie. Po chwili przyszedł lekarz, który poprosił mnie do gabinetu. Usiadłem niespokojny. Bałem się, że mogę się spodziewać najgorszego. Przecież człowiek nie mdleje ot tak bez powodu.
-Co jej jest? - usiadł, około 40 letni mężczyzna jak na moje oko. Zerkał w jakieś papiery.
-Tego się dowiemy. Kim jest Pan dla pacjentki? - standardowe pytanie.
-Jej chłopakiem.
-Dobrze. - zastanowił się, poprawiając okulary.-Ogólnie nic złego się nie dzieje. Parametry ma raczej dobre. Podaliśmy jej zestaw witamin, które mają na celu wzmocnić organizm. Oczywiście sprawdzimy co było przyczyną omdlenia, natomiast nie ma powodu do niepokoju. Zlecę zestaw badań. Vivien... - przeczytał z kartki. - zostanie na jakiś czas w szpitalu na obserwacje. Dziwi mnie to, że wygląda.. Jak na osobę młodą na.. - patrzy na mnie, a ja mierze go złowrogim spojrzeniem.
Dr Forbes
Odkąd zobaczyłem tego chłopaka miałem ochotę uciec. W jego oczach widziałem wściekłość i mimo, że miałem doświadczenie w tym zawodzie, jak w prowadzeniu rozmowy z rodziną pacjentów, tak teraz to wszystko uleciało. Wystarczyła jedna iskra, żeby go zdenerwować, a zdążyłem się o tym zorientować, od jego przebywania kilku sekund w tym szpitalu.
-Na.. - szukałem odpowiedniego słowa. Żadne nie przyszło. - zmęczoną? - zapytałem bardziej niż stwierdziłem. - Skarżyła się może na jakieś zawroty głowy, była rozdrażniona? Miała mdłości?
-Te pierwsze to nie wiem, ale tak. Miała mdłości i.. była rozdrażniona.
-Dobrze, a.. Jak z tym wymiotami, były częste?
-Tak, zdarzały się, ale.. O co mnie pan konkretnie wypytuje?!! Coś podejrzewasz? - Udam, że tego nie słyszałem.
-Zlecę badanie USG.-powiedziałem pod nosem, po czym na niego spojrzałem. - Spokojnie, dowiemy się co jej dolega. Jak na razie nie ma żadnych przeciwwskazań, więc może Pan iść do domu. - wychodzi, tylko obdarzając mnie obojętnym spojrzenia. Wątpię, że mnie posłucha, z tym pójściem do domu.
Aron
Skąd te wszystkie pytania? Czy on chce mi coś powiedzieć? Zna jej dolegliwości? Jak?!
Chciałem ją jeszcze raz zobaczyć, ale mi zabronili. Zacząłem się kłócić, aż po chwili pojawił się dr Forbes, który pozwolił mi wejść, ale tylko na chwilę. Pod tym względem był w porządku.
Wpatrywałem się w nią i nie wierzyłem, że kiedyś mogłem powiedzieć, że jej nie kocham. Zmieniła moje życie, to na pewno. Kiedyś chodziłem ciągle wkurzony, agresję wyładowywałem na innych. Nie mówię, że teraz też czasami tego nie robię, ale ona mnie uspokaja. Choć nie ukrywam, że potrafi mnie jeszcze bardziej wkurzyć. No bo te jej humorki i mój charakter. To i tak cud, że daje sobie radę. Dla niej chcę być lepszy.
Po chwili dzwoni telefon, to Claire. Odbieram i wyjaśniam jej całą sytuację. Mówię, żeby nie przyjeżdżali, bo czas odwiedzin się skończył. Nalega tłumacząc, że przywiezie jej rzeczy. Kiedy mówię, że sam to zrobię, każe mi spadać, po czym się rozłącza.
CZYTASZ
I Will Get You Back
RomancePisane na początku ,,mojej twórczości". Dużo błędów nadal tak jak w pierwszej części, czytasz na własną odpowiedzialność. -,,O czym chciałaś pogadać? - dlaczego to jest takie cholernie trudne?! -No tak. Więc, w życiu zdarzają się różne, dziwne rzec...