Odebrałam telefon i usłyszałam głos Rachel. Skąd miała mój numer?-Vivien?
-Tak to ja.
-Zastanowiłaś się już nad moją propozycją?
-Ja..nie chce się narzucać.
-Nie proponowałabym ci tego gdybyś się narzucała. Zaraz wyślę po ciebie Arona, więc spakuj najpotrzebniejsze rzeczy.-Ale...
Rozłączyła się zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć. Już widzę jak Aron tu jedzie, to są jakieś żarty.
Zeszłam na dół ze spakowaną walizką.-Vivien, co ty robisz?- nie musiałam wcale przekonywać mamy o tym pomyśle. Musiałam przekonać samą siebie i tatę. Próbowałam nawet polemizować z faktem, że ich nie znam, a w końcu będę z nimi mieszkać. Usłyszałam, że skoro mama Arona trafiła do szpitala, to dużym ryzykiem jest odmówić, a po za tym to dobry pomysł.
Dzwonek do drzwi zadzwonił szybciej niż się spodziewałam. Otworzyłam i podałam mu walizkę, po czym poszłam do samochodu. Po chwili się pojawił.-Jedź. - czemu jak go widzę, to się denerwuje?
-Poczekam, aż powiesz mi o co chodzi. Dlaczego twoja mama kazała mi po ciebie przyjechać?
-Rozmawiałam z nią wtedy w szpitalu i zaproponowała, żebym zamieszkała z wami.
-I zgodziłaś się, tak po prostu?
-Próbowałam się wykręcać, ale wtedy nie mogłam odmówić, zważywszy, że mogło to doprowadzić do czegoś poważniejszego z jej stanem zdrowia. Z tego co pamiętam, to przez ciebie tam wylądowała.
-Nie! Kto ci to powiedział?
-Twój ojciec.
-I wszystko jasne.
-Jest jeszcze jeden mały problem.
-Jaki ,, mały " problem?
-Twoja mama myśli, że jesteśmy razem, bo powiedziałam, że to była tylko kłótnia między nami.
-Słucham?!
-Wzięła mnie pod włos. Co byś odpowiedział, gdyby zapytała cię czy między nami jest ok?
-Powiedziałbym prawdę.
-No chyba żartujesz. Jasne. Miej gdzieś zdrowie matki.
-Dobra, jak mamy to przetrwać, to spróbuj udawać.
-Czekaj, mamy udawać, że co?
-A jak myślisz?
-Nie, ja się wypisuje. - pociągnąłam za klamkę, ale stanowczo odwiódł mnie od tego pomysłu.
-Skoro zależy ci na jej zdrowiu, to będziesz ze mną mieszkać. - powiedział, po czym zapalił silnik i w ciągu dziesięciu minut byliśmy pod jego wypasionym domem.
Wsiedliśmy do jego willi, a ja poczułam, że to zły pomysł. Zaraz pokazała się jego mama, która mnie wyściskała.
-Jesteś głodna?
-Nie, naprawdę...
-Zaraz coś zjesz. Musisz jeść teraz za dwojga, ale może chcesz iść zostawić swoje rzeczy, bardziej się rozgościć.
-No, dobrze. - szłam razem z jej mamą na górę i ku mojemu zdziwieniu zaprowadziła mnie do pokoju Arona.
Myślałam, że będę w pokoju gościnnym.-Wiem, że rodzice zwykle nie chcą, żeby ich dzieci spały razem bez ślubu, ale stwierdziłam, że i tak wszyscy wiemy, że już to robiliście. W końcu to dziecko się nie wzięło z nikąd, prawda?
Ja chyba śnie.
Po chwili przyszedł Aron.
CZYTASZ
I Will Get You Back
RomancePisane na początku ,,mojej twórczości". Dużo błędów nadal tak jak w pierwszej części, czytasz na własną odpowiedzialność. -,,O czym chciałaś pogadać? - dlaczego to jest takie cholernie trudne?! -No tak. Więc, w życiu zdarzają się różne, dziwne rzec...