Poszłam spać dosyć wcześnie, bo poczułam się zmęczona. Wszyscy siedzieli do późna, słyszałam męskie krzyki i hałas z dołu. Nie wiedziałam czy Rachel siedziała razem z nimi czy nie, ale nie obchodziło mnie to. Ewidentnie nie chciała mi wyjaśnić w czym problem. Nie będę się tym przejmować.
Jakoś wpół do trzeciej w nocy przyszedł Aron. Był na wpół przytomny, więc podejrzewam, że Rachel musiało jednak nie być, bo nie pozwoliłaby im chyba tyle pić. Aczkolwiek nie znam jej dobrze, więc sama już nie wiem.
Wstałam o siódmej. Powoli zeszłam na dół, nikogo nie było, więc pewnie wszyscy jeszcze spali. Nalałam wody do szklanki i zaczęłam pić.-Nie śpisz? - usłyszałam głos Doriana. Zakrztusiłam się wodą, i nie wiem czy z powodu tego, że się przestraszyłam, czy zaczęłam obawiać jego osoby.
-Wszystko w porządku? - podszedł do mnie i oparł mi rękę na ramieniu.
-Tak, po prostu się przestraszyłam.
-Przepraszam cię.
-Nie, w porządku to nie twoja wina. Nie spodziewałam się, że po wczorajszej nocy, ktoś tak wcześnie wstał. Biegałeś?
Na sobie miał spodenki do kolan, t-shirt i mokre włosy. Wyglądał jakby wrócił z biegania.
-Ta. Zwykle rano biegam.
-Myślałam , że któreś z was będzie miało kaca.
-Musiałaś słyszeć wczoraj hałas. Raczej nie mam z tym problemu, a po za tym nic tak nie pomaga jak sport. Idę pod prysznic.
Położył się o trzeciej w nocy, po alkoholu, a o siódmej, a raczej szóstej wstał by pobiegać?
2 godziny później już wszyscy siedzieliśmy przy stole oprócz Arona.
-A gdzie mój ukochany kuzyn? - odzywa się Dorian i przysięgam, że mogłabym się założyć, że mówi to z przekąsem.
-Śpi. - odpowiadam, a on posyła mi uśmiech.
-Aron zawsze lubił sobie pospać. - dodaje Rachel.
Kończymy śniadanie, a Rachel tłumaczy nam, że jakaś tam Hailey, podobno w ogóle nie przyjedzie.
Ostatecznie dziwię się, że Mclanowie nie idą do pracy, ale podobno wzięli wolne. Wszyscy rozjeżdżają się pozałatwiać swoje sprawy. Postanawiam się z kimś zabrać, żeby odwiedzić rodziców.-Vivien, kochanie, Dorian cię podwiezie. - mówi Rachel w pośpiechu.
Nie powinnam marudzić, ale nie podoba mi się ten pomysł. Wmawiam sobie, że to tylko podwózka, po czym biorę kilka rzeczy i czekam na dworze. Po chwili wychodzi Dorian i oboje zapakowujemy się do samochodu.
-Cieszę się, że przypadł mi udział w odwiezieniu cię. Mamy szansę porozmawiać. Sami. - o czym on chce gadać?
-O czym chcesz gadać?
-O tobie. Aronie. Jestem ciekaw,tego jak wam się układa.
-No wiesz, jest raczej w porządku, nie licząc moich humorów i Arona. - to ostatnie dodaje pół żartem, ale o dziwo Dorian się nie śmieje.
-Czemu go wybrałaś? - tłumacze siebie, że będziemy rodziną, i jest po prostu ciekaw, ale sama w to nie wierzę.
-To nie było tak do końca. Raczej, on wybrał mnie. Na początku szczerze nie lubiłam go, ale potem wszystko się zmieniło. Miłość. - nie wiem co mam mu jeszcze powiedzieć. To wszystko zabrzmiało sztucznie, ale tak się przy nim teraz aktualnie czuję.
-Zdziwiłem się, jak usłyszałem od Rachel, że Aron planuje na poważnie założyć rodzinę.
-Dlaczego?
CZYTASZ
I Will Get You Back
RomancePisane na początku ,,mojej twórczości". Dużo błędów nadal tak jak w pierwszej części, czytasz na własną odpowiedzialność. -,,O czym chciałaś pogadać? - dlaczego to jest takie cholernie trudne?! -No tak. Więc, w życiu zdarzają się różne, dziwne rzec...