5

10.1K 549 68
                                    

4 dni później

Skończyło się na tym, że Lancaster odwiedził mnie w domu i dał mi nowy telefon. Zdziwiło mnie jedno. Dosyć późno się ze mną skontaktowali, więc zastanawiam się czy czegoś nie kombinują. Kolejna akcja jest już w środę, w której mam uczestniczyć i rozmyślam nad tym czy nie przyjść.Z jednej strony nic mnie już nie trzyma, a z drugiej nie uśmiecha mi się znowu być torturowanym. Może jeszcze przemyśle inny aspekt, przez który zaczną mnie szantażować. Nie wiem. Wiem jedno, muszę się dzisiaj porządnie napić.

***

Tak jak mówił Daimon, obaj poszli do pracy. Luke się do mnie nie odzywa, a ja nie próbuje tego zmienić. Rano, gdy się obudziłam, już go nie było więc, musieli coś sobie znaleźć. Nic nam nie mówią, co robią ani gdzie, a my nie pytamy. Obie ustaliłyśmy, że będziemy się zmieniać, i też próbować coś robić, bo jak na razie siedzimy bezczynnie w domu i nie mamy pojęcia, jak mamy podejmować próby w znalezieniu go.
Idę do pokoju obok, gdzie Claire leży na łóżku.

-Co jest? - pytam, a ona tylko wpatruje się w sufit.

-Sama nie wiem.

-Coś z Daimonem?

-Nie wiem. - czyli jednak. - Jak chce z nim pogadać i się do niego zbliżyć, totalnie mnie lekceważy.

-Może ma zły humor. Luke się do mnie nie odzywa bez powodu w zasadzie więc,..

-Luke ma powód a Daimon nie.

-Jak to Luke ma powód? - przyglądam się jej podejrzliwie, a ona się czerwieni. - Co wiesz?

-Nic.

-Claire?

-Skupmy się na Daimonie.

-Nie, dopóki mi nie powiesz, dlaczego Luke się do mnie nie odzywa.

-Sama go spytaj.

-Nie, bo się nie odzywa.

-Logiczne. - mówi z ironią.

-Możesz mi powiedzieć, jesteśmy przyjaciółkami!!-podnoszę ton, zła, że totalnie mnie lekceważy.

-Do czego Ci to potrzebne?! Nie jesteście przecież razem. - aha.

-Może nie zauważyłaś, ale jesteśmy przyjaciółmi, przynajmniej tak mi się wydaje, bo raczej, nie pojechałabym do Nowego Yorku z wami, dlatego chce wiedzieć o co chodzi.

-Jeżeli Luke nie chce ci o czymś powiedzieć, to uszanuj to i nie naciskaj, a po za tym, o czym tu mowa, ty go nawet o nic nie za pytałaś.

-Niezła z ciebie przyjaciółka.

-Dobrze, że z ciebie jest świetna. Przyszłaś do mnie, chociaż wiedziałaś, że od kilku godzin siedzę sama, i nawet jak ci powiedziałam, że coś nie gra między mną a Daimonem, ty to kompletnie olałaś!!!Wszytko kręci się wokół ciebie. I okej jesteśmy tu dla ciebie poniekąd, ale mogłabyś nie patrzeć ciągle na czubek własnego nosa. - kiedy to mówi, serce mnie boli, więc biorę po drodze kurtkę i wychodzę trzaskając drzwiami. Nie obchodzi mnie, że nie wzięłam telefonu, nie znam miasta i się zgubie.Chce tylko zaszyć się w jakimś klubie.

***

Poszedłem do baru, wlewając w siebie pół butelki whiskey. Dzisiaj po południu wziąłem leki, chyba nie powinienem mieszać, ale jakoś teraz mnie to nie obchodzi. Mam mocną głowę, więc nie wiem ile będę musiał w  siebie wlać, żeby jej nie mieć. W każdym razie planuje się porządnie upić.

Po całej butelce zaczyna mi się kręcić w głowie, ale nie na tyle żeby upaść. Jakie zajebiste uczucie, kurde. Proszę jeszcze o shoty, ale kelner nie chce mi podać, twierdząc, że jestem pijany. Co za absurd!!
Nie wiem czemu, ale działa to na mnie jak płachta na byka, więc zaczynam się awanturować i po chwili wyprowadza mnie ochrona. Co za chuje, myślę i postanawiam iść do innego baru. Będę pił, aż.. No aż mi się odechce.

I Will Get You BackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz