The End

9.7K 450 97
                                    

Nie spodziewałem się tego po mojej rodzinie, tak jak zawsze uważałem ich za bandę idiotów, (nie no żartuję), tak teraz wszyscy nagle zrobili się mili. Byli oczarowani Vivien, jak i zachwyceni. Każdy miałem wrażenie,że podlizywał się do niej, a to już było nie do pomyślenia. Moja rodzina bywa specyficzna, albo..teraz tak mnie naszło. Oni wszyscy wyżywali się na mnie. Nigdy nie sądziłem,że mogą zmienić swoją decyzję,więc to ,że gratulowali nam dziecka i tak dalej przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

- Nie jesteś już zmęczona?- dochodziła 21,a ciągłe rozmowy mogą naprawdę wykończyć człowieka. Chwila, czy ja się zrobiłem zbyt opiekuńczy?

- Nie, ale miło,że się martwisz.- uśmiechnęła się zalotnie, a ja miałem ochotę zdjąć z niej jej kieckę.

- Chodźmy spać.

- Spać? Chcesz iść spać o 21? Ty?

- Tak.

- Ja nie jestem jeszcze zmęczona.

-Nie za bardzo chodziło mi o spanie.

- Domyśliłam się i nie. Twoja rodzina.

- No i ?

Właśnie pojawiła się Meg i przyłączyła się do Vivien wspólnie gadając jak zwykle o pierdołach. 

- Co stoisz taki naburmuszony?- zagadnęła Meg, a ja nie odpowiedziałem , tylko przewróciłem oczami.- Już wiem. Znam to. Nie dostał tego czego chciał.

- Co?- powiedzieliśmy wspólnie z Vivien, a ona się zaśmiała.

- Zawsze się tak zachowywał. Szczególnie wtedy jak nie było po jego myśli, widzę,że tak jest również teraz. No, to o co tym razem poszło?

- O nic.- powiedziała Vivien, a Meg zaczęła się śmiać.

- Przecież wiem,że chcielibyście zostać sam na sam. Możecie śmiało iść na górę, spokojnie nikt się nie zorientuje.

- Widzisz?- popieram jej słowa, na co Vivien kręci z dezaprobatą głową. Kończy się na tym,że wszyscy idziemy usiąść. Czyli nici z seksu.

***

Najlepiej rozmawiało mi się z Meg. Aron nabzdyczony poszedł, gdzieś z męskim gronem, zapewne w ruch poszedł alkohol, a ja razem z jego siostrą, siedziałyśmy w ogrodzie na tarasie, Meg popijała wino, ja herbatę.

- Naprawdę ,nie spodziewałam się. Kiedy Rachel do mnie zadzwoniła,że Aron znalazł sobie dziewczynę i na dodatek ma z nią dziecko, pomyślałam ,,chwila, to na pewno z moim bratem?"- śmieję się na jej wypowiedź, bo też pewnie na jej miejscu byłabym zdziwiona.

- Aron nigdy nie wspominał o tobie.

- Wiem. Jest na mnie zły. Wyjechałam i można powiedzieć,że był zdany na siebie. Rodzice późno pracowali i sam się wychowywał, to dlatego ma trudny charakter i jest buntowniczy, uparty, zawzięty i tak dalej. 

- Dlaczego wyjechałaś? Jeśli to nie tajemnica..

- Nie, skądże. Moja odpowiedź to Robert. Nie będę ukrywać,że zrobiłam to dla niego. Mieszkamy w Anglii, ma tam pracę. Dla miłości jestem w stanie zrobić wiele i coś mi się wydaje, że ty też.

Na mojej twarzy wykwita uśmiech na wspomnienie, kiedy za wszelką cenę próbowałam odzyskać Arona.

-Robi się chłodno. Może wejdziemy do środka. - proponuję Meg, na co chętnie przystaje.

W środku panuje wesoła atmosfera. Rodzina Arona bawi się w najlepsze. Część gości powoli zaczyna się zbierać.
Odprowadzam innych do wyjścia i wręczam zapakowany poczęstunek.

I Will Get You BackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz