Wykonałem pierwsze, głębokie pchnięcie, które spotkało się z jękiem rozkoszy, a może bólu? Tego, chyba nigdy nie będę pewien, ale to była jej świadoma decyzja.
Włożyłem do końca i zobaczyłem ściekające po twarzy dziewczyny łzy. Starłem je kciukiem, zatrzymując palec na policzku ofiary i cmoknąłem w geście niezadowolenia. Nie krzyczała, co nie do końca mi się podobało. Nie tego się spodziewałem, ale łzy też są oznaką słabości ludzkiej. Na tę chwilę, to mi w zupełności wystarczało.
Wyjąłem nóż z jej brzucha i wytarłem ściekającą krew o jej, wcześniej rzucone na podłogę ubrania. Nie powinno się wyciągać takich przedmiotów, jeżeli nie chcemy doprowadzić do krwotoku. Ups...chyba ktoś nie ma szczęścia. Może karetka zdąży, ale w to raczej wątpię.
Obmyłem ręce w pobliskiej umywalce i spojrzałem na roznegliżowaną dziewczynę.
- Ty dupku! - krzyknęła ostatkiem sił. - Jak mogłeś? - dodała szeptem, a z jej oczy wypłynął kolejny wodospad łez.
- Przecież to ty chciałaś, żebym w Ciebie "wkładał". Nie sprecyzowałaś, a ja na tym korzystam. - powiedziałem ze spokojem, wycierając ściereczką mój ulubiony nóż, który na grzbiecie miał haczyki, tak by łatwiej było rozszarpywać skórę i inne tkanki.
- A-ale....mówiłeś, że- chcesz się mną zająć tak-- jak nikt inny wcześ-niej tego n-nie robił. - mówiła na urywanym oddechu. - To ttto miałeś na my-śli?
- No shit, Sherlock. Sorry, ale nie kręcą mnie sprzedajne ku-, ekhem panienki. - uśiechnąłem się ironicznie w jej stronę.
- A-.....a te-raz mnie tu zo-zostawisz?
- Nawet logicznie myślisz. Mógłbym zadzwonić po karetkę, ale nie należy Ci się, za to ilu ludzi skrzywdziłaś. - wyjąłem z kieszeni niewielki kamień z żywicy, z dmuchawcem zatopionym w środku. Ułożyłem go na parapecie, nad dziewczyną.
- Obyś zgnił w pierdlu albo usmażył się w piekle.
- Dzięki, ale nie skorzystam. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia. See u later, maybe naver? - zaśmiałem się chamsko i wyszedłem z pomieszczenia.
Upewniłem się ostatni raz, że w pobliżu nie ma kamer i za najbliższym zakrętem pozbyłem się maseczki oraz czapki. Soczewki też chciałem zdjąć, ale do tego preferuję bardziej sterylne warunki, niż ulica niedaleko publicznych toalet.
Powolnym krokiem wróciłem do mojego azylu. Niewielkie mieszkanko, obrzeża miasta, spokój, cisza i duży balkon. Czego chcieć więcej? Miłości, zrozumienia, kogoś na stałe. Oh, przestań już o tym myśleć! Nikogo nie potrzebujesz, dasz radę sam!
~~~~~~~~~
Hej, witam w nowym fanfiction!
Rozdziały będą raczej krótsze, prawdopodobnie będzie fluff (jak zawsze u mnie) ~°·.·°~
Enjoy🌸
CZYTASZ
Excellent lovers//yoonmin
FanfictionO kociej hybrydzie, szukającej ciepła i prawdziwego domu lub O zabójcy na zlecenie, który nikogo nie potrzebuje. Enjoy ^^ start 290918 koniec 120119 #2 w yoonmin 070119 #1 w yoonmin 110119 #1 w murder 060219 #3 w kawaii 060419 #4 w kimseokjin 290319...