Musiał się przypałętać jakiś kocur, jakbym miał mało problemów. Nie mogłem go nie zabrać, bo przyciągały mnie te jego oczy. W ogóle po kąpieli okazał się, że wcale nie jest szary, a bialutki, jak śnieg. Zawsze miałem słabość do takich umaszczeń.
Kocurek naprawdę, jakby rozumiał wszystko co do niego mówię, a kąpiel chyba nawet mu się podobała, więc przynajmniej z tym nie będzie problemu, jeżeli zostanie na dłużej.
Jutro będę musiał zostawić go samego na parę godzin, bo mam kolejne zlecenie. Po wykonaniu go, zajdę do zoologicznego i kupię wszystkie potrzebne rzeczy dla niego.
Mam nadzieję, że niczego nie zniszczy pod moją nieobecność. Na razie usnął przy moim boku, zawinięty w ręcznik. Głaskałem jego malutki łebek, a on mruczał przez sen, co było niewykle urocze. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale taki towarzysz to jest to czego było mi potrzeba, chociaż tak bardzo się tego wypierałem.
Zaniosłem zawiniątko do mojej sypialni, kładąc na łóżku i samemu się przykrywając, pomimo popołudniowej godziny, drzemka raczej mi nie zaszkodzi.
Obudziłem się po dwóch godzinach, czując głód. Spojrzałem na drugą stronę łóżka, ale kota już tam nie było.
Udałem się do kuchni, żeby odgrzać wczorajszy obiad, specjalnie zrobiłem więcej, żeby starczyło na dłużej. Nie bez powodu nazywają mnie geniuszem. Co prawda całość brzmi "geniusz zabójstw", ale kto by na to zwracał uwagę?Napewno nir jakiś kocur, który właśnie chodził wokół moich nóg.
- Ty też jesteś głodny? - miauknął. - No dobra, smacznego. - dałem mu do miski trochę mojego mięsa z obiadu i postawiłem na podłodze. Kociak rzucił się, jakby nie widział jedzenia przez tydzień, chociaż patrząc na te wystające żebra to mogło tak być.
Zjedliśmy w spokoju, a później nie wiedziałem co mam robić. Pomyślałem, że mógłbym posprzątać po ostanim zleceniu. Moja piwnica nie prezentowała się teraz najlepiej.
Wziąłem wszystkie potrzebne środki czystości, założyłem rękawiczki i zszedłem do jednego z moich ulubionych pomieszczeń w tym domu - piwnicy lub, jak kto woli: pokoju tortur.
Zwłoki zdążyłem wynieść już dawno, ale nie miałem ochoty zbierać i czyścić narzędzi. Na schodkach przed pomieszczeniem usiadł kot i obserwował wszystko. Muszę mu w końcu nadać imię.
- Widzisz, o tym właśnie mówiłem. Jeżeli chcesz to możesz mnie zostawić, przecież to nie jest normalne, żebym sprowadzał ludzi i "bawił się" z nimi w piwnicy. - mówiłem do niego, gdy czyściłem ścianę z rozbryzganej krwi.
Kot nastroszył uszy i słuchał wszystkiego uważnie, nadal zajmując schody, tyle że tym razem się na nich położył, zajmując całą ich długość.- No widzę, że jednak ci to nie przeszkadza. Myślę, że możemy się zaprzyjaźnić, białasie. - zwierzę mruknęło w odpowiedzi i kontynuowało obserwację.
Po niedługim czasie, skończyłem sprzątanie i wyrzuciłem rękawiczki do śmietnika. Usiadłem na kanapie, a kocur wskoczył mi na kolana, patrząc na mnie.
CZYTASZ
Excellent lovers//yoonmin
FanfictionO kociej hybrydzie, szukającej ciepła i prawdziwego domu lub O zabójcy na zlecenie, który nikogo nie potrzebuje. Enjoy ^^ start 290918 koniec 120119 #2 w yoonmin 070119 #1 w yoonmin 110119 #1 w murder 060219 #3 w kawaii 060419 #4 w kimseokjin 290319...