°°29°°

3K 156 15
                                    

Wyrzuciłem z rąk pistolet i odpiąłem pasy z nożami, również je zrzucając

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyrzuciłem z rąk pistolet i odpiąłem pasy z nożami, również je zrzucając. Nie miałem zamiaru ich atakować, bo mogli by coś zrobić Jiminniemu, a tego nie chciałem.

Podszedłem do młodszego chłopaka i kucnąłem przed nim, od razu ocierając mu kciukiem łzy, które płynęły po policzkach. Nie chciałem, żeby płakał, nie chciałem żeby doszło do takiej sytuacji, przecież obiecałem, że nic się nie stanie. Nawet głupiej obietnicy nie potrafiłem dla niego dotrzymać.

Przytuliłem go mocno, obejmując tak, żeby poczuł się choć trochę bezpieczniej, cały się trząsł.  Jedną ręką głaskałem jego plecy, a drugą gładziłem farbowane kosmyki. Na moje szczęście ta minuta wydawała się dłużyc, ale wiedziałem, że się skończy i być może go już nie zobaczę. Przystawiłem usta do jego ucha i szepnąłem:

- Jiminnie, musisz uciekać. Nieważne gdzie, byleby cię nie znaleźli. Zmień się w kota i uciekaj tak daleko jak tylko możesz, proszę cię.

- A ty, hyung?

- Znajdę cię, obiecuję i dotrzymam słowa choćby nie wiem co.

- Nie chcę cię tu zostawiać.

- Musisz uciec, to moja ostatnia prośba do ciebie.

Spojrzał się na mnie tymi pięknymi, choć zaszklonymi i zaczerwienionymi oczami i po chwili zamiast niego, siedział przede mną biały kot, który wyczołgał się spod ubrań i nie oglądając się już za siebie, zaczął biec z zawrotną prędkością przed siebie. Robił susy i skoki, byle jak najszybciej uciec z tego miejsca. Dzielny chłopiec.

Patrzyłem jeszcze za nim, po czym podszedłem spokojnym krokiem do Jeona i wystawiłem ręce przed siebie.

- Nawet nie próbuj go szukać.

- Niech będzie - zakuł mnie i poprowadził do furgonetki, po czym usiadł naprzeciwko wraz z dwoma uzbrojonymi policjantami.

- Zakochałeś się w hybrydzie? Przecież to tylko w połowie człowiek.

- Jeżeli hybrydy są w połowie ludźmi, to dlaczego mamy ich gorzej traktować? Człowiek to człowiek, nieważne w ilu procentach.

- Nonsens.

Nie odezwałem się już do końca drogi do więzienia. Tak, nawet przesłuchanie będę tam miał. Zapowiadają się ciekawe dni.

Przez kolejne dwa tygodnie ciągle siedziałem w więzieniu, po kilku przesłuchaniach, na których nie szczędzono oskarżeń i ciosów w moją stronę, byłem naprawdę zmęczony, a twarda posadzka celi nie była wymarzonym miejscem do spania.

Zastanawiałem się, jak radzi sobie młodszy i czy w ogóle sobie radzi. Chociaż nie, on musiał sobie poradzić, żył już wcześniej jako kot i przeżył, więc teraz też da radę. Na pewno.

Czekałem teraz tylko na sprawę w sądzie, miałem załatwionych prawników i czułem, że nie będzie najgorzej.

Przyszedł po mnie jeden z pracowników placówki i zakuł mało delikatnie, po czym wyprowadził z celi i całego budynku i wrzucił znów do tej przeklętej furgonetki. Chyba doczekałem się rozprawy.

W sądzie atmosfera była ciężka, a wszyscy mieli nietęgie miny. Zarzuty były poważne, ale dowodów niewiele, co działało na moją korzyść. Do tego po coś chyba płaciłem fagasom w garniturkach po kilka tysięcy, żeby mnie wybronili.

Siedziałem cicho, a na każde pytanie odpowiadałem lakonicznie, nie chcąc samemu się wkopać. Nie kłamałem, ale starannie omijałem w wypowiedziach najważniejsze fakty, które mogłyby być moim gwoździem do trumny.

Koniec końców rozprawa dobiegła końca, a ja mogłem wyjść stamtąd i trochę odsapnąć. Nie udowodniono mi zbyt wiele, bo nie miano jak. Po zsumowaniu wszystkiego wyszły mi 4 lata więzienia o zaostrzonym rygorze. No, ale może za dobre sprawowanie wypuszczą mnie wcześniej? Polecą na tę przystojną twarz i będą potulni i milutcy? Marzenia...

Ale dostałem ładne wdzianko, tylko dlaczego wszyscy mają takie samo? Mehh...nawet się wyróżnić nie mogę. Tak, czy inaczej szybko zdobyłem pozycję i nikt nie chciał ze mną zadzierać, gdy jeden z większych chłystków musiałam mieć składaną i śrubowaną rękę, po tym jak mnie zaczął wyzywać. No cóż, chyba nici z dobrego sprawowania...

Każdy kolejny dzień dłużył mi się niemiłosiernie, głównie przez tą dobijającą rutynę. Czy oni nie mogli nam tu zapewnić innej rozorywki, poza nisko poziomowym boksem na stołówce? No naprawdę, myślę, że nikt by się nie obraził, gdyby pozwolili nam się inaczej 'bawić'.

Ale nudy...
Ciekawe jak ma się Jiminnie?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trzymajcie się cieplutko 🐝✨

Excellent lovers//yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz